Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szołtysek: Zapachy z bifyja

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Marek Szołtysek arc.
Zmysł powonienia u psów jest sto tysięcy razy silniejszy niż u człowieka. I bardzo dobrze, niech sobie psy tak mają. Tylko ja się cieszę z tego, że my, ludzie, mamy ten węch słabszy. Bo tak sobie pomyślałem, że jak coś mi śmierdzi, to jest to niezbyt przyjemne uczucie, ale do wytrzymania. A jak bardzo by mi ta czy tamta rzecz musiała śmierdzieć, gdyby mój węch miał czułość sto tysięcy razy większą. To by dopiero była katastrofa. Psom więc nie powinniśmy zazdrościć.

I właśnie problem zapachu, smrodu czy powonienia miałem niedawno okazję przerobić z bardzo praktycznego punktu widzenia, bo w moim domu zatkała się kanalizacja. Najpierw próbowałem temu zaradzić sam. Kupiłem piętnastometrowy pucer sprężynowy z korbką, ale nie dało rady. Zostało mi zadzwonić do Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Rybniku - bo tam mieszkam - i poprosić o pomoc.

Byłem zdziwiony, jak już po półgodzinie pod moim domem stało ogromne specjalistyczne auto. Fachowcy pooglądali i stwierdzili, że zatkanie nie jest z winy wodociągów. Zaoferowali więc, że mogą potraktować problem jako płatne zlecenie. Nie miałem innego wyjścia i się zgodziłem. Wówczas w piętnaście minut moje rury kanalizacyjne zostały udrożnione - i problem się skończył, choć później przyszła faktura. Ale co zrobić - jak mówi moja żona - przecież tych dwustu złotych i tak nie wezmę ze sobą do grobu!

Jak majstry od kanalizacji zwijali swoje specjalistyczne szlauchy, to żartowaliśmy sobie na temat smrodów i innych zapachów. Jeden z robotników opowiedział ciekawą historię. Otóż ma on w domu stary bifyj po babci, czyli taki kuchenny kredens. Dał go odnowić i teraz jest jego reprezentacyjnym meblem. Dodał też, że zaraz po odnowieniu bifyj śmierdział farbami i lakierami. Jednak z czasem, jak sztuczne zapachy wywietrzały, to zaczęły w bifyju pojawiać się stare zapachy po babci, które przez lata weszły w drewno. Tam, gdzie babcia miała w bifyju bonkawa, tam ciągle dzisiaj pachnie kawą zbożową. Zatem ten bifyj po babci okazał się zbiornikiem historycznych zapachów.

Tu pachnie mąkami i nudlami, tam przedwojennym maggi, miętą, makiem… W sumie dobrze, że babcia nie trzymała w bifyju hauskyjzy, czyli pleśniowego sera - żartowaliśmy sobie - choć smród hauskyjzy jest zjawiskiem względnym. Bo dla mnie hauskyjza wonio fajnie, czyli ładnie pachnie. Dla innych śmierdzi. I tak sobie jeszcze pomyślałem: szkoda, że psy nie potrafią mówić, bo z nimi pogawędka o smrodach i zapachach byłaby jeszcze ciekawsza niż z facetami od kanalizacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!