Z inicjatywy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez Sp. z o.o. w Tychach i Szpitala Rejonowego im. dr. J. Rostka w Raciborzu, w Łodzi odbyło się spotkanie przedstawicieli szpitali jednoimiennych - leczących chorych z koronawirusem - z terenu całego kraju.
Najtrudniejsza sytuacja jest w śląskich placówkach, które ze względu na wciąż dużą liczbę zachorowań nie mogą jeszcze, jak inne szpitale w kraju, wrócić do normalnej działalności. Dyrektorzy są załamani, bo nie mają ani pracowników, ani pieniędzy.
- Ze szpitala odeszli ginekolodzy, okuliści, laryngolodzy i znaleźli sobie pracę. Nawet jakby chcieli wrócić, to nie będzie to łatwe. A my nic nie wiemy. Dlatego wystąpiliśmy do ministra zdrowia, by jasno określił, co z nami będzie. Jak sytuacja będzie wyglądała jesienią, gdy ma nastąpić druga faza epidemii? - pyta wiceprezes Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez w Tychach, Jarosław Madowicz.
Szpitale jednoimienne zostały pozbawione podstawowego ryczałtu. Dostają tylko tzw. covidowe. Wstecznie w maju NFZ odebrał im pieniądze z kontraktu.
- Nie taka była umowa z ministrem. Domagamy się tych pieniędzy, bo nie będziemy mieli za co płacić pracownikom, którzy wrócą, ani nawet przygotować szpitali, by wróciły do normalnej pracy w poszczególnych oddziałach. Wiadomo, jak niewielu jest na rynku pracy lekarzy, pielęgniarek. Czujemy się, jakby pozostawiono nas samych sobie - wyjaśnia wiceprezes Madowicz.
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?