Szpitale jednoimienne żądają od ministra zdrowia pieniędzy i planu na przyszłość. Jak i kiedy mają wrócić do normalnej pracy?

Agata Pustułka
Agata Pustułka
arc PPG
W szpitalach jednoimiennych dochodziły do zdrowia setki chorych na koronawirusa. Dziś znajdują się na skraju bankructwa. Nie mają pracowników, nie mają pieniędzy. NFZ wstecznie odebrał im kontrakt za maj. Dziś w Łodzi spotkali się przedstawiciele tych placówek i wystosowali żądania do ministra zdrowia.

Z inicjatywy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez Sp. z o.o. w Tychach i Szpitala Rejonowego im. dr. J. Rostka w Raciborzu, w Łodzi odbyło się spotkanie przedstawicieli szpitali jednoimiennych - leczących chorych z koronawirusem - z terenu całego kraju.

Najtrudniejsza sytuacja jest w śląskich placówkach, które ze względu na wciąż dużą liczbę zachorowań nie mogą jeszcze, jak inne szpitale w kraju, wrócić do normalnej działalności. Dyrektorzy są załamani, bo nie mają ani pracowników, ani pieniędzy.

- Ze szpitala odeszli ginekolodzy, okuliści, laryngolodzy i znaleźli sobie pracę. Nawet jakby chcieli wrócić, to nie będzie to łatwe. A my nic nie wiemy. Dlatego wystąpiliśmy do ministra zdrowia, by jasno określił, co z nami będzie. Jak sytuacja będzie wyglądała jesienią, gdy ma nastąpić druga faza epidemii? - pyta wiceprezes Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Megrez w Tychach, Jarosław Madowicz.

Szpitale jednoimienne zostały pozbawione podstawowego ryczałtu. Dostają tylko tzw. covidowe. Wstecznie w maju NFZ odebrał im pieniądze z kontraktu.

- Nie taka była umowa z ministrem. Domagamy się tych pieniędzy, bo nie będziemy mieli za co płacić pracownikom, którzy wrócą, ani nawet przygotować szpitali, by wróciły do normalnej pracy w poszczególnych oddziałach. Wiadomo, jak niewielu jest na rynku pracy lekarzy, pielęgniarek. Czujemy się, jakby pozostawiono nas samych sobie - wyjaśnia wiceprezes Madowicz.

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

P
Pj

Nie twierdzę że w Tychach czy Raciborzu pracują słabi lekarze, wręcz przeciwnie. Jestem pewien że jest tam dużo godnych zaufania doktorów. Niestety ww szpitale zostały przemienione w umieralnie. Osoby przewlekle chore nie dostały odpowiedniej opieki. Jak tak naprawdę np chirurg może pomóc osobie tytuł z chorą tarczycą?

W imie czego pozbawiono ludzi podstawowego i prawa do ochrony zdrowia i życia? W imie wirusa, który jest ale z reguły bezobjawowo. Który powoduje kaszel, ból gardla, zmęczenie i temperaturę powyzej 38. Który, zapewne w przeciwieństwie do grypy, moze powodować śmierć osób z obniżoną odpornoscia, chorobami pluc i krążenia. No w 2003 roku była epidemia sars czyż nie? Zresztą jaka epidemia? 35 tys stwierdzonych przypadków, gdzie 23 tys już to przeszło. 12 tys to tak naprawdę chyba nie epidemia. Bo skoro tak to w Polsce mamy epidemie Hiv od kilkunastu lat w takim razie... Włączcie myslenie

Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni
Dodaj ogłoszenie