Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka z… banana. Felieton Sebastiana Reńcy dla "Dziennika Zachodniego"

Sebastian Reńca
Są różne sposoby, by stać się uznanym artystą. Jeden z nich, ten najważniejszy, jest najprostszy. Należy zrobić coś tak głupiego, by nikt nie odważył się przyznać, że nic nie rozumie z ów „sztuki”. Gdyby ktokolwiek na wernisażu lub premierze krzyknął, że król jest nagi, zostałby poddany salonowemu ostracyzmowi. Więc nawet jeżeli ktoś mówi, co naprawdę sądzi o prezentowanej sztuce, robi to szeptem, gdyż głośne mówienie nie jest wskazane.

Niedawno serwisy kulturalne informowały o studencie z Korei Południowej, który… zjadł instalację zatytułowaną „Komik” wartą… 120 tys. dolarów. Brzmi strasznie, ale to prawda. Seulskie muzeum sprowadziło „dzieło” Maurizio Cattelana. Instalacja składa się z… banana i taśmy montażowej. Banan jest przymocowany do ściany za jej pomocą. Piękne, nieprawdaż? Ileż w tym finezji, przenośni, alegorii, artyzmu etc. Gdy przeczytałem o tej instalacji artystycznej, pomyślałem, że Witold Paszt pisząc „Bananowy song” antycypował śpiewając: „…dech zapiera, taka piękna jest, po prostu rzekłbyś kicz”.

Takie kiczowate hucpiarstwo trafnie scharakteryzował słynny brytyjski król grafficiarzy: „Większość produkcji dzisiejszych artystów to śmiecie. Pretensjonalne, bezsensowne, bezcelowe śmiecie” (Banksy).
Maurizio Cattelana to ten „artysta”, o którym głośno było w Polsce ponad dwie dekady temu. Wówczas w warszawskiej Zachęcie prezentowano dzieło Włocha przedstawiające woskową figurę papieża Jana Pawła II przygniecionego meteorytem.
„Bluźniercza profanacja symboli religijnych produktami (pseudo)artystów jest dzisiaj codzienną już demonstracją Salonu” pisał niedawno Waldemar Łysiak w książce „Dół”. Ileż było już takich profanacji. Jedną z nich kilka lat temu mogli zobaczyć odwiedzający Galerię Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Czeladzi. „Centralnym obiektem wystawy pt. »Zapytaj Mokoszy« jest obrazoburcza instalacja żeńskiego narządu płciowego, która – patrząc od tyłu – przypomina… Matkę Boską. Owa sporej rozmiarów instalacja podpisana jest słowami »Clitoris Wielkiej Bogini«.

Obiekt ten znajduje się na noszach i był wykorzystywany do swoistej »Procesji Wilgotnej Pani« (przypominającej procesje katolickie), która odbyła się w 2014 r., co zaprezentowano na zdjęciach. W opisie czytamy, że wystawa tworzy nową krainę narracji historycznych i pokazuje dzieje z feministycznej perspektywy. Wśród innych obiektów tej bluźnierczej wystawy sztuki nowoczesnej zwiedzający – których jak na lekarstwo – mogą także zobaczyć zardzewiały piekarnik z wystającą kołdrą czy różne rodzaje wideł” (Tomasz Cukiernik).

Gdy chodziłem po praskich muzeach, trafiłem na wystawę sztuki współczesnej, na której prezentowano m.in. głaz, jaki można zobaczyć na polu, łące, w lesie… Wówczas przeszło mi przez myśl, że również mógłbym zostać artystą. Nie umiem namalować konia, naszkicować portretu, wyrzeźbić popiersia, przenieść na płótno kadr z bitwy pod Grunwaldem, ale głaz mógłbym zataszczyć do galerii. Od niedawno dałem sobie spokój z wielkimi kamieniami, teraz wystarczy banan, kawałek taśmy i ściany, i już mamy instalację. Proste, nieprawdaż?

Dziś o tym, że coś jest wielką sztuką w malarstwie, rzeźbie, teatrze, filmie, literaturze, poezji etc. decydują handlarze i recenzenci. Gdyby nie było zapotrzebowania na tego typu „dzieła”, to nikt nie wyceniałby ich na tysiące dolarów. A tak, jeżeli jakiś snob kupi sobie za tysiące dolarów np. kubeł pomyj, gdyż jest to instalacja pod tytułem „Panta rhei”, to jego ego urośnie monstrualnie, wszak obcuje z wyższą kulturą i sztuką.

Jeżeli chodzi o nagrody literackie, to podam tylko jeden przykład tego, jak one funkcjonują. Cała historia wydarzyła się kilka lat temu w środowisku nagrody literackiej Nike. Gdy Kinga Dunin (pisarka, feministka) publicznie zażądała od Ignacego Karpowicza (pisarza) zwrotu pożyczonych pieniędzy, ten publicznie oskarżył ją o… molestowanie seksualne. Pisarka i feministka odwinęła mu wówczas zdaniami, które mówią nieco o nagradzaniu pisarzy: „Próbuje on rozpętać tę aferę, żeby ukryć ważniejszą dla siebie sprawę, jaką jest dwuznaczna sytuacja w nagrodzie Nike. Żyje on w konkubinacie z Sekretarzem tej nagrody, a Sekretarz ma pewne możliwości wpływu, np. może proponować odpowiednich członków jury, dostarczać informacji na temat przebiegu obrad”. Więc tak naprawdę może w tych nagrodach nie chodzi o wyjątkowość literatury, ale o wyjątkowość znajomości? Ktoś komuś machnie recenzję; ktoś komuś pożyczy „kasę”; ktoś z kimś się prześpi; ktoś kogoś komuś przedstawi. Przy okazji, jeśli twórczość owego ktosia jest dziwna, to jeszcze lepiej dla niego.

Kiedyś publicysta Wacław Zbyszewski apelował na łamach londyńskich „Wiadomości”, byśmy my – czytelnicy – pozostawili Gombrowicza „snobom, klikom i pozerom”, myślę, że w tym apelu nie chodzi tylko o autora „Pornografii”.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera