Bezpieczeństwo w górach

W ciągu ostatnich dni zginęło w górach czternaście osób. Naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof wyjaśnił, jakie są przyczyny tak częstych tragedii. Jakie należy zachować środki ostrożności?

Niedziela, 13 stycznia 2013 r. Po godz. 14 w stacji Beskidzkiej Grupy GOPR w Szczyrku dzwoni telefon. Zdenerwowana kobieta mówi, że ze znajomymi zgubiła się pod szczytem Pilska. Pogoda paskudna. Niewiele widać, a wędrówkę utrudnia mnóstwo świeżego śniegu. Dyżurny alarmuje ratowników w stacji na Hali Miziowej. Rozpoczyna się kolejna akcja ewakuacyjna.

Nikt już nie gra tutaj na gitarze. Nikt nie śpi na podłodze, nie śmieje się na cały głos. Skończyły się nocne Polaków rozmowy, kolejki pod prysznic i pytania, czy można pożyczyć karimatę. Nie ma dla kogo piec blachy szarlotki i gotować gara pomidorowej. Rok temu schronisko na Soszowie w Wiśle opustoszało niemal z dnia na dzień.

Mimo że w ostatnich dniach w Beskidach była nienajlepsza pogoda i w sumie niewielu turystów na górskich szlakach, to nie można powiedzieć, żeby ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego nie mieli nic do roboty. Dzisiaj 2 marca poinformowali, że w niedzielę przeprowadzili akcję ratunkową w rejonie Stożka, wcześniej szukali turystów w masywie Babiej Góry.

Po raz pierwszy w polskich górach śmigłowca do akcji ratunkowej użyto dokładnie 28 lutego 1961 roku na Rysiance w Beskidzie Żywieckim. To był przełomowy moment, bo okazało się, jak bardzo śmigłowiec może być pomocny przy takich akcjach i jak bardzo dzięki niemu skraca się czas reakcji w dotarciu do poszkodowanych znajdujących się nawet w bardzo trudnym terenie. Obecnie współpraca Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym jest czymś normalnym. Dzięki niej udaje się uratować zdrowie i życie wielu ludzi.

Grupa Jurajska Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego ma już 20 lat.

Podczas wyborów prezydenckich w 2020 roku mieszkańcy Ślemienia walczyli o najwyższą frekwencję w województwie śląskim, aby zdobyć wóz dla druhów z OSP. Udało się. Później oddali ponad dwa tysiące głosów, aby otrzymać od premiera maszt i biało-czerwoną flagę. Żadna z tych akcji nie udałaby się bez kościoła i - jak uważają mieszkańcy - cudownej opatrzności Matki Bożej z sanktuarium na Jasnej Górce. - Chcieliśmy pokazać, że w małej miejscowości też da się coś zrobić - mówi wójt Jarosław Krzak. O tym, jak maleńki Ślemień na Żywiecczyźnie pokonał wielkie miasta w regionie w patriotycznej bitwie, pisze Patryk Osadnik, dziennikarz Newsroomu "Dziennika Zachodniego".

Wczoraj 30 stycznia wieczorem przy Stacji Ratunkowej na Klimczoku dwie ratowniczki i 10 ratowników na ręce naczelnika Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Marcina Szczurka złożyło uroczyste przyrzeczenie ratownicze, stając się pełnoprawnymi członkami Górskiego Pogotowia.

15 ratowników GOPR Beskidy i Sekcji Babiogórskiej GB GOPR, tylko w sobotę sprowadzało turystów z Babiej Góry, którzy w trudnych warunkach pobłądzili na szlakach. Bezpiecznie udało się sprowadzić z okolic Gówniaka 8 osobową grupę, i mężczyznę z okolicy szczytu Babiej Góry.

Uwaga kierowcy! Trudne warunki do jazdy panują na drogach w Beskidach. Po odwilży nadszedł lekki mróz, spadł śnieg, w efekcie jezdnie są śliskie i trzeba zachować szczególną ostrożność. W środowy (27 stycznia) poranek doszło do kilku zdarzeń drogowych z tego powodu. Sytuacja unormowała się ok. 8.30.

Uwaga turyści! Na beskidzkich szlakach nadal panują bardzo trudne warunki. W ostatnich dniach ratownicy Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego przeprowadzili kolejne dwie wyprawy oraz jedną akcję ratunkową.

Ratownicy GOPR-u odnaleźli dwóch zaginionych turystów, którzy zgubili drogę na szczyt Baraniej Góry. Dzięki aplikacji "Ratunek", która pozwala precyzyjnie określić pozycję poszkodowanego, ratownicy ustalili, gdzie znajdują się zaginione osoby i ruszyli im na pomoc. Wyprawa była trudno, bo szlak był zasypany sypkim śniegiem. Wiał też mocno wiatr i było mroźno. Na szczęście, ratownicy znaleźli turystów i nikomu nic się nie stało.

Mają dobre chęci, umiejętności poszukiwawcze i prywatny sprzęt. Sami oczekują wsparcia. Przedstawiamy trzecią na Opolszczyźnie grupę ratowniczo - poszukiwawczą. Tę „górską”.

Śnieg, zacinający wiatr, temperatura kilka kresek poniżej zera. Krótko mówiąc: w Beskidach zima na całego. W efekcie na drogach panują bardzo trudne warunki, mieszkańcy górskich miejscowości zmagają się z zaspami, na szlaki też lepiej nie wychodzi. Nie tak wiele osób wyobrażało sobie ostatni feryjny weekend.

Gminy w Beskidach otrzymają wsparcie w związku z COVID-19 i straconym sezonem zimowym. Średnio 3,5 miliona złotych. Czy to wystarczy, aby załatać straty w budżecie? Przedsiębiorcy mówią: "Mamy dość!". Rozważają otwarcie stoków mimo zakazu.

Weekendowy armagedon w Beskidach - turyści skuszeni świetnymi warunkami śniegowymi najechali na Bielsko-Białą, Szczyrk, Korbielów i Istebną. Tłumy turystów czekały w ogromnej kolejce do... kolejki gondolowej na Szyndzielnię, a na okolicznych parkingach był problem z miejscem. Mnóstwo turystów było też w Szczyrku na Hali Skrzyczeńskiej, w Korbielowie oraz Istebnej na Złotym Groniu.

Gaja, pies ratowniczy GOPR, odnalazła zwłoki turysty - mieszkańca Czechowic-Dziedzic. To zaginiony turysta z powiatu bielskiego. Ratownicy poszukiwali mężczyzny od 4 stycznia, ale nie udało się go wtedy odszukać. Wrócili do poszukiwań po zawężeniu miejsca, gdzie mógł udać się mężczyzna. Jego ciało znaleziona na północnych stokach Palenicy.

W ostatnich tygodniach wiele osób na nowo odkrywa Beskidy. Nic dziwnego, bo z powodu pandemii koronawirusa góry są jednym z niewielu miejsc, gdzie można się wybrać, by przyjemnie i pożytecznie spędzić czas wolny. Zapewne w najbliższym czasie kolejne osoby planują górskie wycieczki, ale trzeba uważać, bo - jak przestrzegają ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego - w Beskidach panują trudne warunki.

Wciąż są tacy, którzy wyjście na szlak traktują jak spacer po deptaku w popularnym kurorcie. A Bieszczady co jakiś czas pokazują, że potrafią być groźne, jeśli się je lekceważy - przestrzegają ratownicy Bieszczadzkiej Grupy GOPR.

Ogromnym brakiem wyobraźni wykazała się turystka, która zdecydowała się iść na Babią Górę. Nie dość, że była źle przygotowana do wyprawy, to na dodatek wybrała najtrudniejszą trasę, jaką można dostać się na Babią - tzw. Perć Akademików. W efekcie w trudno dostępnym i oblodzonym terenie kobieta spanikowała. Konieczna była interwencja ratowników Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Kobieta z dwiema córkami znajdująca się w rejonie kopuły szczytowej Babiej Góry nie potrafiły odnaleźć drogi powrotnej do schroniska. Wszystko z powodu bardzo gęstej mgły. Na pomoc ruszyli ratownicy Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Szykujesz się na narty lub snowboard w Polsce? Warto! Szczególnie z elastycznym karnetem, który daje Ci nieograniczony dostęp do wielu tras w Beskidach lub… na Mazurach - przez cały sezon w super cenie! Taki jest właśnie nowy Pingwin PASS.