RADIOHEAD POZNAN

W ostatnim wpisie wspominałam o Red Hot Chili Pipers, zespole, który w czerwcu posłucham w Oświęcimiu. Pozostając w "redhotowym" klimacie to z jednej strony można żałować, że w tym roku prawdziwych Red Hotów w Polsce raczej nie ugościmy (no chyba, że...), a z drugiej? Szykować się do wyjazdu do Poznania, gdzie w lipcu zawita jedna oryginalna "Papryczka".

Dziś nie do końca będzie o muzyce, choć Pawłowi Małaszyńskiemu muzyka w duszy równie mocno gra co aktorstwo. Ale skupię się przy jego macierzystej profesji. Nie bez kozery. Byłam jedną z tych osób, które w poniedziałkowe popołudnie wybrały się do chorzowskiego Teatru Rozrywki na spektakl „:”Berek czyli upiór w moherze” z genialną Ewą Kasprzyk,w roli moherowej dewotki i równie doskonałym Pawłem Małaszyńskim, który wcielił się w rolę geja (albo „pedaua” – jak na drzwiach teatralnego mieszkania wypisała mu bohaterka kreowana przez Ewę Kasprzyk).

Dokładnie dwa lata temu, 9 listopada 2011 roku na warszawskim Torwarze wystąpił Lenny Kravitz. Impreza pamiętna dla mnie także z powodu długo oczekiwanego wywiadu z samym muzykiem...

European Festival Awards to najważniejszy plebiscyt środowiska festiwalowego (zarówno dla organizatorów jak i fanów), który jednocześnie jest podsumowaniem minionego letniego sezonu. Wśród tegorocznych nominowanych są polskie festiwale, w tym kilka perełek ze Śląska. Można im pomóc. Co więcej, to już ostatnia chwila, bo głosowanie trwa tylko do 1 listopada do godziny 11.00

Jestem w szoku jakie to było dobre – powiedział mój redakcyjny kolega, gdy wymienialiśmy się wrażeniami dotyczącymi sobotniego koncertu Roda Stewarta w Rybniku. Dodam, że koledze w duszy gra muzyka dużo cięższego kalibru, ale ma otwarty umysł i potrafi docenić dobrą robotę nawet artystów z innej bajki.

I po wakacjach! Dla wariatów, którzy wakacje kojarzą przede wszystkim z przyjemnym rajdem po Polsce (i nie tylko), by zaliczyć jak najwięcej plenerowych koncertów, a najlepiej festiwali nieuchronnie (niestety) zbliża się okres (festiwalowej) posuchy. Tegoroczny sezon przejdzie do historii nie tylko z powodu koncertów wielu oczekiwanych gwiazd (ilość tych wyśmienitych zdecydowanie przebija ilość koncertów, które nie spełniły oczekiwań), na czele z grupą Blur czy Rihanną – bohaterami (jednymi z wielu) lipcowego Open’era.

Open'er 2013 przeszedł do historii. Cztery dni niezłego biegania między scenami, by choć spróbować ogarnąć większość koncertów, około setki artystów, kilkadziesiąt tysięcy festiwalowiczów, słynne opaski na nadgarstkach, których pewnie część nie zdejmie przynajmniej do końca wakacji (albo i dłużej) i emocje, które teoretycznie powinny wystarczyć do następnego roku. Bo w praktyce przed nami jeszcze prawdziwy festiwal festiwali! I dużych znaczących imprez.

Było słońce, był też rzęsisty deszcz. Równie barwny jak pogoda był zestaw gwiazd jakie przewinęły się przez tegoroczną edycję Life Festivalu, który na granicy soboty i niedzieli zakończył się w Oświęcimiu.

To wyjątkowo gorący tydzień, nie tylko z powodu temperatury jaką mamy za oknem. Dzisiaj w Warszawie zagra legendarny "Bitels", Paul McCartney, a za nami rewelacyjne koncerty dwóch amerykańskich kapel Green Day w Łodzi i Bon Jovi w Gdańsku. Świetnie ułożone, dzień po dniu. Idealnie po drodze. Nie mogłam tego odpuścić...

Początek sezonu festiwalowego można odtrąbić. I to z hukiem. Szerokim echem odbiła się tegoroczna edycja Orange Festival z Beyonce na czele, która przetoczyła się przez Warszawę w ubiegły weekend.

Drugi dzień naszej wiedeńskiej przygody z Bon Jovi w roli głównej upłynął głównie pod znakiem oczekiwania na wieczorny występ Jona i spółki oraz ciekawości zamykającej się w kilku najważniejszych punktach: jak Bon Jovi wypada bez Richiego Sambory na pokładzie, jak w koncertowej oprawie sprawdzi się nowa scena zespołu, czy Jonowi znów nie uaktywni się alergia i jaki zestaw utworów zaprezentują przed austriacką publicznością, która niejednokrotnie miała okazję podziwiać ten zespół w akcji.

Dzisiaj Szatańskie Wersety w niezwykłych okolicznościach przyrody, bo prosto ze słonecznego Wiednia.Co mnie podkusiło żeby opuścić na dwa dni, jak sądzę równie słoneczną Polskę? Pewien pan o uśmiechu za milion dolarów (o fryzurze nie wspominając) mający ma koncie przeboje, które zna cały świat. Jon Bon Jovi i koledzy z zespołu (niestety bez Sambory) zawitali do Wiednia, gdzie dziś wieczorem zagrają koncert w ramach nowej trasy.

Nie zawsze można było publicznie się z nią obnosić, dzisiaj coraz częściej staje się charakterystycznym elementem dużych imprez. I to nie tylko z okazji Święta Flagi. Dziś o tym jak fajnie jest być częścią biało-czerwonej.

Każdy moment jest dobry do tego, żeby wyciągnąć komputer i coś napisać. Nawet droga na materiał. Dlatego dzisiaj Szatańskie Wersety z pociągu, zmierzającego do Tarnowskich Gór. Prosto na spotkanie z Krzysiem Respondkiem, z którym będziemy spacerować po jego śląskich miejscach. Efekt w najbliższy wtorek w Dzienniku Zachodnim. A skoro zaczęłam od tematu drogi, to czy Wy już też się zastanawiacie ile czasu podczas najbliższych paru miesięcy spędzicie w trasie między kolejnymi koncertami?

Jednak jesteś porąbana - powiedział jeden z moich redakcyjnych kolegów (pozdrawiam serdecznie, pewnie to przeczyta:)), gdy po ubiegłorocznym lipcowym koncercie Red Hot Chili Peppers w Warszawie (w ramach Impact Festival) na fali pozytywnych emocji oznajmiłam, że wybiorę się też na "Papryczki" do Pragi. Miesiąc później.

W najbliższy poniedziałek, 25 marca w łódzkiej Atlas Arenie wystąpi Justin Bieber. Obiekt westchnień wielu nastolatek. Przedmiot zazdrości wielu kolegów tych nastolatek.

I wszystko jasne. Nie David Bowie (choć nie tracimy nadziei na jego koncert w Polsce), a Paul McCartney. To on wystąpi 22 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie. W poprzednim wpisie "Szatańskich Wersetów" nie wymieniałam go wśród typów na "tajemniczą gwiazdę" z jednego zasadniczego powodu. Według zapowiedzi na koncert Paula szykował się Wrocław.

W środę, 20 marca o godzinie 9.30 na Stadionie Narodowym w Warszawie odbędzie się konferencja prasowa ogłaszająca "koncert międzynarodowej gwiazdy, ikony muzyki i wielkiej osobowości na Stadionie Narodowym w Warszawie". Ikona muzyki? Pasuje do artysty, który na swoją najnowszą płytę kazał nam czekać 10 długich lat.

Rod Stewart. Miły, choć już nieco starszy pan, który dorobił się prawdziwej kopalni przebojów. Śpiewanych już przez kolejne pokolenia. Pamiętam doskonale moment, gdy w lipcu 2007 roku usłyszałam: "pojedziesz do Gdańska na konferencję z Rodem".

W rybnickim Klubie Energetyka w czwartkowy wieczór zagrała Brodka. Ta sama, która kilka godzin wcześniej nominowana została przez szacowną Akademię Fonograficzną do Fryderyków 2013. I to w trzech kategoriach.

Przez niego zrywałam się z łóżka wczesnym świtem, goniłam jego śladami, choć czasem wysyłał mylne sygnały i dwie godziny w Spodku przesiedziałam z laptopem na kolanach (było gorąco!). On wyjechał, a Szatańskie Wersety wracają:) Ale jest jasne, że ich pierwszy odcinek w nowej odsłonie musi być poświęcony Panu w Cylindrze i jego wizycie, która wciąż budzi duże emocje. ..

Trwa znakomita passa Moniki Brodki, która w ubiegłym roku wydała bardzo dobry album "Granda". Ta pochodząca z Twardorzeczki wokalistka zgarnęła najwięcej, bo 9 nominacji do tegorocznych Fryderyków - najważniejszych nagród polskiego przemysłu fonograficznego. Nasza góralka na szansę na statuetki w kategoriach: Autor Roku, Kompozytor Roku, Wokalistka Roku, Album Roku Pop, produkcja Muzyczna Roku, Wideoklip Roku, Najlepsza Oprawa Graficzna Albumu oraz dwie nominacje w kategorii Piosenka Roku.