Tak umiera serce kopalni. Wyburzenia szybów KWK Moszczenica 24 lata temu obserwowało wielu górników. Były łzy, gniew, wspomnienia

Fotoreportaż, gdy wyburzano kopalniane budynki i szyby, wyciska łzy... Na unikatowych zdjęciach Ireneusza Jaworskiego, będących w miejskich zasobach Jastrzębia-Zdroju dokładnie możemy prześledzić proces likwidacji kopalni. Kopalnia fedrowała od 1965 roku, choć tak naprawdę miała zostać otwarta trzy lata wcześniej. Ale z powodu pośpiechu, wybuchów metanu i licznych ofiar wśród budowniczych, dochodziło do opóźnień.

- 25 lat przepracowałem w Moszczenicy. Metanu zawsze tyle, że żona codziennie modliła się, żebym wrócił do domu cały. Ale to był najlepszy czas w moim życiu. Tu poznałem kolegów, z którymi spotykamy się do dziś. Zawsze mogę na nich liczyć. Tak jak mogłem liczyć tam, na dole, gdy zjeżdżaliśmy kilkaset metrów w dół - mówił nam wzruszony Michał Kolanko, wówczas już emeryt górniczy. Nie krył złości, widząc, co zostało z jego kopalni-żywicielki. - To niewiarygodne, że w gruzach zostaje cała nasza praca. Cała nasza historia. Jakbyśmy byli niepotrzebni - mówił.

Drążenie szybów w KWK Moszczenica rozpoczęto w 1957 r., jednak postępowało bardzo wolno ze względu na wciąż pojawiającą się wodę i gromadzenie się metanu. Brakowało przy tym rąk do pracy, zatrudniano więc nawet kobiety. W trakcie roku 1958 opóźnienia widoczne były również na powierzchni.

Zakład nie przypominał w niczym skończonej inwestycji, na powierzchni wciąż roboty trwały w najlepsze. Najważniejsze dla władzy było to, że można fedrować. Przeróbkę dokończono dopiero w 1966 roku, co pozwoliło w czerwcu wysłać pierwszą tonę węgla za granicę...

W 1994 roku historia zatoczyła koło za sprawą połączenia zakładów – powstała kopalnia "Jas-Mos". Od 2 kwietnia 2000 roku do 31 grudnia 2001 zamknięto podziemne wyrobiska (tamowanie, albo podsadzanie ponad 70 kilometrów). Wcześniej na powierzchni znikały kolejne budynki, w czasie likwidacji wyburzono 9 szybów o łącznej długości ponad 5,5 km!