Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr ochotniczy Reduta Śląska z Chorzowa skończył 80 lat [ZDJĘCIA]

Henryka Wach-Malicka
Najnowsza produkcja Reduty Śląskiej, spektakl  "Wspomnienia z przedmieścia", bazuje na przedstawieniu z 1934 r. pt. "Chorzów się bawi".  Został on przygotowany specjalnie na jubileusz 80-lecia zespołu teatralnego. Spektakl można obejrzeć na scenie Chorzowskiego Centrum Kultury 22 listopada
Najnowsza produkcja Reduty Śląskiej, spektakl "Wspomnienia z przedmieścia", bazuje na przedstawieniu z 1934 r. pt. "Chorzów się bawi". Został on przygotowany specjalnie na jubileusz 80-lecia zespołu teatralnego. Spektakl można obejrzeć na scenie Chorzowskiego Centrum Kultury 22 listopada z archiwum Reduty Śląskiej
Reduta Śląska to fenomen. Jeden z najstarszych w Polsce teatrów amatorskich wystawił wiele premier, a w historię Chorzowa wpisuje się od 1933 r. O spotkaniu z członkami zespołu i dziejach sceny opowiada Henryka Wach-Malicka

Dostałam w prezencie książkę. Dokumentalną, bogato ilustrowaną, starannie wydaną. A że lektura poważna, teatrologiczna, przetrenowałam więc koncentrację, gotowa na żmudne studiowanie tytułów, dat i nazwisk...

I wszystko było, jak trzeba - daty, tytuły, nazwiska. Ale od pierwszej strony "Reduty Śląskiej. 1933… 2013" Krzysztofa Knasa miałam wrażenie, że czytam fantastyczną powieść! Jej akcja rozpoczyna się w Królewskiej Hucie, w restauracji pana Pawła Molka, przy ul. Katowickiej, gdzie przy herbatce (konsumpcja herbaty obowiązkowa, pan Molek był społecznikiem, ale bez przesady, każdy grosz się liczy) grupa zapaleńców zakłada ochotniczy teatr. Tak się wtedy, w 1933 roku, mówiło - ochotniczy...

Przeczytałam w jeden wieczór. 100 stron fascynującej opowieści o idei, która… przetrwała 80 lat! Bo Reduta Śląska, wyjąwszy tylko przerwę wojenną i czas hibernacji na przełomie wieków, wciąż działa i przyciąga uwagę. Także autora książki, który przyznaje: - Wiedziałem, że istnieje taki teatr, w dzieciństwie oglądałem w nim bajki, ale nie miałem z "Redutowcami" sentymentalnych relacji. Dopóki nie zacząłem spisywać ich wspomnień. Okazało się, że to niesamowici ludzie. Wkładają w działania taki zapas pasji i energii, że trudno się nie zaangażować - dodaje.

Tak długie istnienie amatorskiego teatru to fenomen socjologiczny, a chyba i towarzyski, bo członków tej grupy, liczonych już w dziesiątki, zawsze łączyła wyjątkowa zażyłość. I najwyraźniej nic się nie zmienia...

Właśnie obejrzałam nowy spektakl Reduty Śląskiej - "Wspomnienia z przedmieścia", prezentowany na scenie Chorzowskiego Centrum Kultury, które "Redutowcom" nie tylko udzieliło gościny, ale wręcz wpisało ten niesamowity teatr w swoje struktury organizacyjne. Tak więc jest październik 2013. Sala ChCK pełna, na scenie wodewil w wykonaniu aktorów Reduty Śląskiej, a za mną - fanklub jednego z młodych wykonawców, wiwatujący za każdym razem, gdy kolega pojawia się na scenie. Czysty spontan.

Ciekawe, czy pierwsi "Redutowcy" też mieli na widowni tak zagorzałych wielbicieli? Pewnie mieli, bo repertuar był ambitny, a telewizyjno-internetowa konkurencja jeszcze przecież nie istniała. Śląski Teatr Ludowy "Reduta Śląska" - tak brzmiała pełna nazwa zespołu - od początku traktowany był zresztą przez odbiorców nad wyraz poważnie. Prasa zamieszczała recenzje z przedstawień, publiczność dopisywała, a wykonawcy pieczołowicie dbali o elementy inscenizacji - od scenografii i kostiumów po ćwiczenia z dykcji.

Z założycieli Reduty Śląskiej nikt już oczywiście nie żyje, ale współczesny zespół, z podziwu godną konsekwencją, kontynuuje linię programową swojego teatru. Ambicją chorzowskiej sceny ochotniczej od początku było popularyzowanie polskiej klasyki teatralnej, uważano bowiem, że nic tak bardzo nie sprzyja pięknej polszczyźnie, jak żywe słowo... Repertuar dobierano starannie, dbając o równowagę między dramatem i komedią. Pierwszą premierą była "Balladyna" Słowackiego, po niej wystawiono "Żołnierza królowej Madagaskaru" Stanisława Dobrzańskiego, by znów wrócić do wieszcza i jego "Mazepy".
Inna rzecz, że inscenizacje powstawały w tempie i liczbie dziś niepojętej nawet w teatrach zawodowych. W ciągu pierwszych 15 miesięcy działalności Reduta Śląska wystawiła 15 tytułów i nie były to żadne tam krótkie scenki rodzajowe, tylko pozycje "kolubryny" (obsadowe i realizacyjne); od Niemcewicza, przez Fredrę, po Zapolską. Ba, nawet szekspirowskiego "Snu nocy letniej" się nie przestraszyli. Większość przedstawień reżyserował Stanisław Staśko, jeden z pomysłodawców powołania do życia chorzowskiej sceny i przez długi czas jej dobry duch.

Kto ciekaw historii "Redutowców", o których nie zapominają najpoważniejsze podręczniki historii teatru polskiego, tego zachęcam do poszukania rozmaitych na ten temat opracowań.

My wracamy natomiast do współczesności, która jednak wiąże się z przedwojennymi dziejami zespołu. Otóż w 1934 roku, Reduta Śląska zaprosiła publiczność na przedstawienie pt. "Chorzów się bawi", będące swobodną przeróbką wodewilu Konstantego Krumłowskiego pt. "Królowa przedmieścia". I po ten właśnie utwór, w 80. rocznicę powstania tamtego spektaklu, sięgnęli dzisiejsi aktorzy. Spektakl nazywa się "Wspomnienia z przedmieścia", a zrealizował go - w nieco tylko unowocześnionej wersji, dodając urocze, dyskretnie wplecione wątki śląskie i… morawskie - Piotr Janiszewski.

Jedną z wiodących ról w spektaklu, "krwiopijcę" Majcherka, gra Bolesław Szkaradek. Gra bez najmniejszego recenzenckiego zarzutu, wyraziście i z fantazją. Czemu trudno się dziwić. Gdyby z przyczyn osobistych nie porzucił studiów aktorskich, dziś byłby pewnie gwiazdą profesjonalnej sceny. Ale pan Bolesław, nestor zespołu (od 1962 r.), obrusza się na stwierdzenie, że w Reducie to oni może mają jakąś taryfę ulgową: - Nic podobnego - przekonuje - Jaki to miałoby sens?! Tak długo próbujemy, aż każdy powie: zrobiłem wszystko, co mogłem. To dobre podejście, bo repertuar klasyczny, także komediowy, do łatwych nie należy. Dlatego tak się cieszę, że do Reduty garną się młodzi. A ich koledzy tłumnie przychodzą na przedstawienia. Szczerze się uśmiałem, gdy na przystanku tramwajowym grupa młodzieży chciała sobie ze mną zrobić zdjęcie, argumentując: "Bo pan jest z tego teatru, w którym gra nasz kolega". O, to ja rozumiem, sztafeta pokoleń - żartuje aktor.

A jednak przyszedł taki czas, gdy wydawało się, że Reduta, wbrew dumnej nazwie, padnie i już się nie podniesie.
- Najpierw straciliśmy siedzibę - opowiada (wciąż nie bez emocji) Barbara Michalik - bo "nasz" Dom Kultury zamieniano właśnie w siedzibę Teatru Rozrywki, potem podupadł mecenas - Huta Kościuszko, wreszcie rozproszyły się kostiumy i rekwizyty. Trzymaliśmy się jednak razem, skupieni wokół Jerzego Korcza, aktora Teatru Śląskiego, a naszego wieloletniego reżysera. Ale mimo zapału, pracowało się coraz trudniej i Reduta rozpadła się w 1992 roku...

Barbara Michalik, z zawodu - pedagog, z temperamentu - społecznik i niepoprawna optymistka, przez skórę czuła, że ich historia nie może się tak marnie skończyć. Tym bardziej że "Redutowcy" nie pozrywali kontaktów i temat reaktywacji zespołu wracał na każdym koleżeńskim zjeździe, organizowanym przez panią Basię. No i się doczekała - w 2012 roku, własnym uszom nie wierząc (choć zawsze chciała to usłyszeć), dowiedziała się, że chorzowskie władze samorządowe biorą Redutę Śląską, jak powiedział wiceprezydent miasta - Wiesław Ciężkowski, pod opiekę. A Chorzowskie Centrum Kultury, jak potwierdziła wicedyrektor placówki Jolanta Motyka, dają jej siedzibę.

Odwracając znane powiedzenie można więc stwierdzić, że przez 20 lat Reduty Śląskiej nie było, a jakby była. Natychmiast po otrzymaniu dobrych wieści zespół wystawił sztukę Mirosława Orzechowskiego pt. "Tragedia prześlicznej Ulijanki i dojrzałego Edmunda", teraz są "Wspomnienia…" (najbliższy spektakl 22 listopada) , a szykuje się trzecia premiera. Tym razem sztuka Michała Bałuckiego.

Tylko pani Barbara już nie gra, bo choć warunki sceniczne ma nienaganne, dykcję popisową i wzięła udział w 24 premierach, a w 12 grała główne role, to choroba wykluczyła ją ze scenicznych wyzwań. Ochotnicy z Reduty, jak się kiedyś przecież nazwali, nigdy się jednak nie poddają. Więc pani Michalik przyznała sobie funkcję inspicjenta i suflera. Dożywotnio, bo o los swojego teatru już się nie martwi...



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*Grzyby jadalne i grzyby trujące. Jak je odróżnić? [ZOBACZ NA ZDJĘCIACH]
*Nowy towar w Lidlu, czyli szarża klientów w Sosnowcu [ZOBACZ WIDEO]
*Kalendarz Lindner 2014, czyli modelki w trumnach [ZDJĘCIA 18+]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!