Poniedziałkowa debata pod hasłem „Kazimierz Kutz a Śląsk – co dalej?” zorganizowana w kinoteatrze Rialto, w ramach trwającego w Katowicach Festiwalu Transatlantyk, przypomniała nam przede wszystkim, jak wiele w sprawie „Kutz a Śląsk” zrobiono od jego śmierci. To znaczy: jak zrobiono niewiele, jak zaniechano jakiegokolwiek szerszego namysłu nad tym oczywistym zagadnieniem. Można oczywiście narzekać na okoliczności polityczne, na pandemiczny paraliż, ale to żadne usprawiedliwienia. Jeszcze raz warto powtórzyć: to nie my Kutzowi łaskę robimy.
Wczoraj w Rialcie największy ferment zasiał Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego w Katowicach, który jako pierwszy podkreślał, że sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czego od Kutza chcemy.
- Może należałoby spojrzeć na Teatr Śląski i zmienić jego patrona? Zamienić Wyspiańskiego na Kutza? Czemu nie? - proponował Talarczyk.
Wcześniej pisaliśmy
Wyspiańskiego, jako wielkiego twórcę teatru, bronił Olgierd Łukaszewicz, aktor, którego talent odkrył Kutz w „Soli ziemi czarnej”. Łukaszewicz zaznaczał też, że Kutza powinniśmy przede wszystkim pamiętać i czcić za to, jakim był artystą, a nie za to, że był Ślązakiem.
- Był wielkim buntownikiem, eksperymentatorem, poszukiwaczem łamiącym artystyczne bariery. Nie zamykajmy go w śląskości – przekonywał aktor, podkreślając przy tym, że Muzeum Śląskie w Katowicach powinno już dawno rozpocząć prace nad poważną, monograficzną wystawą poświęconą reżyserowi.
- Ale chciałbym zobaczyć w niej artystę, jego twórczość i granice, które przekraczał. A mniej wystrój gabinetu, w którym po prostu ujrzymy, gdzie stało jego biurko, z jakiego kubka pił herbatę i na jakim krześle siedział – mówił Łukaszewicz.
Prof. Zygmunt Woźniczka, historyk z Uniwersytetu Śląskiego, swoją drogą: specjalista od Wojciecha Korfantego, mówił o podobnych horyzontach słynnego polityka i reżysera.
- Obaj byli Ślązakami, Polakami i Europejczykami. W tej kolejności. Korfanty dał Polsce Śląsk, a Kutz Polsce ten Śląsk opowiedział – mówił historyk.
Dodawał, że w sprawie twórczego upamiętnienia reżysera konieczne jest wspólne działanie różnych instytucji na szczeblu miejskim oraz wojewódzkim.
Pomysły? Powołanie komitetu kutzowskiego, a może nawet fundacji, która zadbałaby o jego dorobek i pomogła w wykorzystaniu go we współczesnej przestrzeni Śląska (na marginesie: taka fundacja istniała jeszcze za życia Kutza). Teatralna nagroda im. Kutza? Festiwal filmowy, którego Kutz byłby patronem? Zebranie funduszy na cyfrowe odnowienie wszystkich filmów reżysera? Było nawet o jego pomniku w Katowicach.
- Jego krytyczne podejście do Śląska, do śląskości na różnych poziomach jego twórczości nie może zostać zapomniane. Marzę o internetowym archiwum, portalu poświęconym Kutzowi, który zbierałby w jednym miejscu różne jego dzieła i materiały – mówiła Aleksandra Klich, dziennikarka Gazety Wyborczej i autorka biografii Kutza.
Jarosław Makowski, katowicki radny, przypominał, że miasto jest w trakcie przejmowania domu rodzinnego reżysera w Szopienicach, w którym ma powstać artystyczno-społeczne centrum. To on również, w ramach spontanicznej grupy inicjatywnej (m.in. z prof. Krystyną Doktorowicz czy wspomnianym Olgierdem Łukaszewiczem) dyskutuje o organizacji festiwalu im. Kutza z prezydentem Katowic.
- Śląska nie stać na to, żeby zmarnować potencjał, jaki zostawił po sobie Kutz – puentował Makowski.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?