Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr uczy nas życia. Warto tu przyjść i poznać bliżej siebie. 27 marca świętujemy Międzynarodowy Dzień Teatru

Magdalena Nowacka-Goik
Magdalena Nowacka-Goik
Renata Goliasz-Janiszewska, koordynator edukacji teatralnej w Teatrze Śląskim
Renata Goliasz-Janiszewska, koordynator edukacji teatralnej w Teatrze Śląskim Fot. Przemysław Jendroska
27 marca przypada Międzynarodowy Dzień Teatru. Rozmawiamy z Renatą Goliasz-Janiszewską, koordynatorem edukacji teatralnej w Teatrze Śląskim im. St. Wyspiańskiego w Katowicach.

Ma swój specyficzny zapach... Jest też pełen tajemniczych odgłosów i pomieszczeń. To miejsce magiczne, które jest w stanie oczarować kolejne pokolenia tych, którzy tu przyjdą... 27 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Teatru.

Idziemy do teatru - ale nie na spektakl. Idziemy, żeby poznać teatr od kuchni. Zwykle tego typu wycieczki kojarzymy z czasami szkolnymi. Czy scenariusze tych wizyt zmieniły się przez lata? Jakie teraz trendy dominują w edukacji teatralnej? I czy w ogóle ludzie chcą poznawać teatr jako instytucję?

Na szczęście chcą. Edukacja teatralna, przynajmniej u nas, cieszy się cały czas zainteresowaniem, to się - na szczęście - nie zmieniło. Może dlatego, że proponujemy kilka różnych form, biorąc pod uwagę potrzeby społeczne różnych grup. Taką najbardziej popularną jest stworzenie możliwości wejścia w przestrzeń, która jest ukryta przed widzem przychodzącym na spektakl. Czyli tę, którą podąża aktor. Zabieramy więc widzów na scenę, do garderoby, za kulisy, do magazynu dekoracji. Pokazujemy zapadnię i orkiestron, czyli te miejsca, które tworzą magię teatru. Oczywiście każde spotkanie jest inne, ze względu na to, czy przychodzą do nas przedszkolaki, licealiści czy seniorzy. Ta inność dotyczy jednak głównie języka przekazu. Dla mnie istotne jest to, że odkrywamy tajemnice. A to zawsze fascynuje, bez względu na wiek.

Czy są takie wyjątkowe miejsca w teatrze, o których w ciemno można powiedzieć, że wzbudzą największe zainteresowanie, niezależnie od grupy zwiedzających?

I u dzieci, i u dorosłych zawsze ciekawość budzi stanowisko suflera czy inspicjenta. Wkraczamy więc nie tylko w świat aktorów, ale też innych grup zawodowych związanych z teatrem. Pojęcie maszynisty czy technika teatralnego nie jest dla wszystkich przecież takie oczywiste. Dzieciom maszynista kojarzy się z pociągiem, a w teatrze to osoba zajmująca się organizacją maszynerii teatralnej i pracą techniczną związaną z montażem sceny. Atrakcyjne jest wejście do pracowni krawieckiej czy magazynu dekoracji. Ale i możliwość stania na scenie, czyli odwrócenie proporcji, kiedy widz w teatrze siedzi na widowni, a tu ma perspektywę aktora, jest też czymś, co zawsze budzi emocje. A jeszcze jeśli dojdzie do tego możliwość wypowiedzenia, choćby tylko swojego imienia, stojąc na scenie, jest przeżyciem. Niezależnie od tego, czy robi to dziecko, czy dorosły.

I zwiedzający nie jest już tylko biernym odbiorcą.

Jak najbardziej! Bardzo zależy nam na interaktywności podczas zwiedzania teatru. Wchodzimy w przestrzeń stworzenia własnej kreacji. Uważam, że nic nie zastąpi tego typu indywidualnego przeżycia teatru.

To można też potraktować jako wstęp do późniejszej wizyty już potem - na spektaklu.

Możemy opowiadać o teatrze godzinami, ale nic nie zastąpi przeżycia przedstawienia. To właśnie, poza wspomnianym tworzeniem własnej kreacji, jest najsilniejszym bodźcem do poznania teatru. Dochodzi do tworzenia pewnych relacji, także z teatralnym bohaterem, przybliżanie się przez pryzmat tego, co pada na scenie, do aktora. A jednocześnie, to takie lustrzane odbicie - przeżywając to, co dzieje się na scenie, analizując teatralnego bohatera, odnajdujemy go w sobie, to, co nas z nim łączy.

Teatr możemy wykorzystać także jako narzędzie do edukacji najmłodszych, związanej z sytuacjami w codziennym życiu, poprzez umiejętne posłużenie się klasyką.

Takim przykładem jest stworzony przez nas projekt „Ogród pełen bajek”. Spektakl powstał dzięki mecenatowi miasta Katowice. To powrót do klasyki wiersza - sięgnęliśmy po utwory takich pisarzy jak Mickiewicz i La Fontaine. Odkrywaliśmy wartość piękna literackiego słowa. Co ciekawe, ten spektakl, jak na obecne czasy, jest dość... archaiczny. Jego historia ma inne tempo niż dynamika współczesnych bajek, które często są przekrzyczane, jakbyśmy przez pewne środki wyrazu chcieli zagłuszyć świat. Ale tego świata nie da się zagłuszyć. W naturze człowieka pozostaje dążenie do piękna, harmonii, odkrywania priorytetów. Ten spektakl został oparty właśnie na zasadach konfrontowania wartości. Natomiast aspektem współczesnym w tej bajce było założenie, że ma ona mieć walor profilaktyczny, związany z przeciwdziałaniem społecznym zagrożeniom, dotyczącym bezpieczeństwa. Ta bajka jest grana dzieciom już od 10 lat. I wciąż jej walor edukacyjny jest aktualny.

Czy możemy sprawdzić efekty edukacji teatralnej? To, czy takie formy działają? Ile osób z nich korzysta?

Trudno podejść do tego aspektu opierając się na statystykach. Oczywiście możemy wyciągnąć liczby, mówiące nam o tym, ile w skali roku osób wzięło udział w zajęciach i warsztatach, zwiedziło teatr, ale trudno byłoby utożsamić te liczby jako równoznaczne z oddziaływaniem edukacji. Można to jednak sprawdzić inaczej.

Czyli jak?

Do teatru dzwonią osoby, które kiedyś uczestniczyły w lekcji teatralnej, a obecnie są już nauczycielami i chcą przyprowadzić swoją klasę. To znaczy, że zapamiętali tę lekcję. Pamiętajmy też, że edukacja jest także pomostem budowania komunikacji z teatrem. Często okazuje się, że osoby, które przychodzą zobaczyć teatr od kuchni, przy okazji dowiadują się, jaki jest repertuar, co warto zobaczyć. Takie zajęcia motywują do zainteresowania się teatrem, budzą tego typu potrzeby.

W której grupie wiekowej obserwujemy największe zmiany w odbiorze teatralnej przestrzeni, jeśli zrobimy porównanie kilku pokoleń? Maluchy reagują tak samo? Czy w przypadku nastolatków może to być atrakcją?

Tu może zaskoczę. Uważam, że jeśli chodzi o sam odbiór teatru, tak naprawdę zmieniło się... niewiele. Mówimy, że nasze społeczeństwo jest przeładowane informacjami, komunikuje się teraz trochę inaczej, bardziej wirtualnie. Jeśli miałabym porównać, co zmieniło się na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, to jest to brak umiejętności zadawania pytań. Jeszcze 10 lat temu dzieci ze szkół podstawowych, przychodząc na spotkania, zadawały mnóstwo pytań, miały łatwość werbalnej komunikacji. Obecnie są bardziej powściągliwe. Nie ma dynamiki, żywiołu. Ale to nie jest absolutnie równoznaczne z tym, że nie są zainteresowane, że nie chcą zadawać pytań. Chcą, tylko... nie wiedzą jak. Teatr jest miejscem dialogu, staram się więc sama stwarzać szanse do rozmowy. To się da zrobić, otworzyć na teatr. Jeśli uczestnicy poczują się dobrze, to się, mówiąc kolokwialnie, uruchamiają. I, idąc tym tropem - kiedyś ta lawina pytań spływała od razu - już na samym początku zwiedzania teatru. W tej chwili, dopiero kiedy kończą się zajęcia. Często staje się to pretekstem do kolejnego spotkania. To drugie ma już formę warsztatów teatralnych. Chcemy, żeby dzieci zrozumiały, czym jest słowo na scenie, ale poznały też inne środki wyrazu, dowiedziały się o ruchu scenicznym, o tym, jak aktor patrzy w stronę widza itd.

Zaznaczmy, że te umiejętności, podobnie jak podczas odbioru bajki edukacyjnej, przydadzą się im z pewnością w życiu codziennym.

Dokładnie! Założeniem edukacji teatralnej nie jest przygotowanie do zawodu aktora, aczkolwiek oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy przy tej okazji obudzi się jakaś dusza artystyczna, zainspiruje takim życiowym wyborem. Ciekawe jest też to, że w przypadku grup szkolnych, nauczyciele, którzy znają swoich uczniów jako cichych na lekcjach, są zdumieni, kiedy nagle w przestrzeni sceny pokazują swoje możliwości i talenty, rosną im skrzydła.

Powiedzmy sobie wprost: teatralnej sceny nie zastąpi klasa, ani nawet podest w szkolnej auli…

Teatr ma swoją atmosferę, porządek, układ sceniczny, a nawet swój specyficzny zapach. A przede wszystkim tajemnicę. Sam sposób układu sceny jest ważny.

W Teatrze Śląskim jest jeszcze jedna forma edukacji, która chyba młodym widzom może wydać się najbardziej fascynująca - udział w spektaklu. Nawiązując do poprzedniego pytania - na prawdziwej, teatralnej scenie.

Cztery lata temu powołaliśmy projekt Teatr 2.1. Nazwa wywodzi się od numeru klasy szkolnej. Podjęliśmy współpracę ze Szkołą Podstawową im. Józefa Piłsudskiego w Katowicach i postanowiliśmy przenieść zajęcia teatralne z klasy do naszej przestrzeni scenicznej. Nie było łatwo. Młodzieży na początku brakowało pokory, cierpliwości, ale udało nam się stworzyć przedstawienie teatralne. Na finał rocznej pracy zobaczyłam prawdziwy zespół aktorski. Powstał plakat teatralny, scenografia, zatrudniono kompozytora. Przeprowadziliśmy dzieci przez wszystkie etapy produkcji spektaklu teatralnego. Udzielały nawet wywiadów. I stworzyły teatr w sobie. Projekt jest obecnie kontynuowany, już z innymi uczniami. Nigdy nie chciałam, aby proces edukacji teatralnej zakładał, że teatr jest mądrzejszy od odbiorcy. Uważam, że te formy stwarzają warunki do inspiracji, otwarcia możliwości. Jeszcze 30 lat temu nie było możliwości, żeby amator przyszedł i zagrał na profesjonalnej scenie.

Teraz teatr się otworzył. To wpływa na kształtowanie osobowości, rozwija. Bo życie to przecież też teatr.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera