Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teresa Semik o Muzeum Śląskim: W muzeum musi być jak w kinie. I smutno, i wesoło

Teresa Semik
Aby zobaczyć wystawę historyczną w Muzeum Śląskim, ulokowaną 14 m pod ziemią, jak w prawdziwej kopalni, najpierw musimy pobrać górniczą markę. To będzie nasz identyfikator. Potem pójdziemy za światłem - pisze Teresa Semik

Pracownia spółki AdVenture mieści się w centrum Katowic pod samym dachem urokliwej kamienicy. To tu rodziły się pomysły na scenariusz wystawy historycznej, która trafi do nowej siedziby Muzeum Śląskiego. AdVenture wygrała konkurs na jej przygotowanie. To duży sukces Sławomira Mazana - dyrektora zarządzającego i Jaremy Szandara - dyrektora artystycznego.

- Czekaliśmy na ten konkurs, bo wiedzieliśmy, że w nim wystartujemy. Dlaczego? Jesteśmy Ślązakami, a to fascynujący temat i duże wyzwanie - mówią zgodnie. W branży muzealnej nie są nowicjuszami, a dla Muzeum Śląskiego wykonali już serwis internetowy. Mazan z wykształcenia jest finansistą, Szandar - specjalistą od zarządzania.

Burza mózgu

Nagrodzony projekt "Światło historii" powstawał przy rozłożystym stole w siedzibie spółki, przy którym usiedli m.in. z reżyserem Łukaszem Czujem, scenografem Michałem Urbanem, historykiem dr. hab. Lechem Krzyżanowskim. Ta nieustanna burza mózgów trwała trzy miesiące, bo tyle czasu pozostawili im organizatorzy konkursu od chwili jego ogłoszenia do momentu złożenia gotowych prac.

- Musieliśmy znaleźć oś, która nam wytyczy drogi poszukiwań i zazębi opowieść o Śląsku - mówi Sławomir Mazan. - Ostatecznie wyszły nam trzy osie.

Jedną z nich jest światło historii, które łączy się z architekturą samego obiektu. Światło wpada przez świetliki do środka muzeum, na poziom 14 m pod ziemią. Wieczorami będzie to miejsce doświetlane sztucznie. Mamy odnieść wrażenie, że światło rozchodzi się po całej ekspozycji i nawiązuje do dziedzictwa samego miejsca ekspozycji, czyli dawnej kopalni. To na jej terenie wznoszone jest nowe muzeum.

Drugą osią są myśli ks. Emila Szramka, dla którego Górny Śląsk raz był pomostem, innym razem narożnikiem, pobojowiskiem, a nawet nagrodą. Trzecie założenie to: nie ruszamy się ze Śląska. Podczas pierwszej wojny nie idziemy więc za żołnierzami do okopów. Dowiadujemy się o ich losach z nadsyłanych listów. W latach drugiej wojny światowej będziemy na targu, gdzie wyprzedawane są pamiątki także dlatego, żeby ten czas przeżyć. Za każdą pamiątką kryją się jakieś ludzkie losy, trudne wybory. Na targu toczą się rozmowy o tym, co na froncie, co u sąsiadów.

- Zaproponowaliśmy też model Muzeum Śląskiego z 1939 r., który po drugiej stronie przeszklonej ściany jest rozebrany przez Niemców po wybuchu wojny - mówi Jarema Szandar.

Żywiec był pierwszy

Sławomir Mazan i Jarema Szandar wywodzą się z rynku reklamowego i gier komputerowych. Pierwsza oferta muzealna przyszła z Żywca, gdzie w najstarszej części dawnego browaru Habsburgów urządzano sale wystawiennicze.

- Uznaliśmy tę ofertę za ciekawą i przełomową w naszej działalności - przypomina Sławomir Mazan. - Przy organizacji wystaw muzealnych możemy wykorzystywać nasze różnorodne zainteresowania. Większość firm z branży reklamowej jest jednolita, a my zawsze byliśmy gdzieś na obrzeżach filmu, dźwięku, aplikacji interaktywnych.

Po interaktywnym Muzeum Powstania Warszawskiego drugie w Polsce było właśnie Muzeum Browaru Żywiec. Aranżacja wnętrz sprawia, że stajemy się mimowolnymi świadkami nie tylko tego, co tu i teraz, ale też tego, co w przeszłości. Wciąż sprawne są urządzenia sprzed dziesięcioleci. Można patrzeć, słuchać i niemal wszystkiego dotknąć. Muzeum jest na Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego, miejscem najciekawszym na tej trasie.

Spółka AdVenture dopisała do swojej nazwy: "multimedialne muzea". Przygotowała 1,5-km trasę turystyczną w podziemnych chodnikach Kopalni Soli w Bochni, na głębokości 200 metrów. Multimedialna ekspozycja kosztowała 4 mln zł. Na prezentację historii Górnego Śląska w katowickim muzeum jest prawie 9 mln zł. Chcą wykorzystywać w scenariuszu różne środki dramaturgiczne i zmieniać tę opowieść tak, żeby widz doznawał nowych wrażeń, bo one zwiększają zaciekawienie klasyczną częścią wystawy - eksponatami. Nudne muzeum zabija odbiór informacji.

- Zawsze byliśmy dobrzy w aplikacjach interaktywnych, w wymyślaniu nowych zastosowań - dodaje Sławomir Mazan. W spółce AdVenture powstał multiman, manekin. Odpowiednio podświetlony, stoi jak żywy. Można go ubrać w nienagannie skrojony garnitur, muchę i okulary, ale można też założyć mu strój sportowy i nikt nie pozna, że to nie jest nasz Adam Małysz. Multiman gra już w Bochni dziada wodnego. Nawet twardziele reagują nerwowo na jego głos, a dzieci pytają z niepokojem, czy ten pan jest żywy?

- To jest tylko ekran, specjalna płyta projekcyjna tłoczona pod ciśnieniem w kształcie twarzy - wyjaśnia dyrektor Mazan. - Od środka ma wmontowany miniaturowy projektor. Razem ze specjalną optyką, układem ust, wbudowanym głośnikiem uzyskaliśmy iluzję, dość realną.

Multiman ma korpus plastikowy, ale ręce modelowane ręcznie przez scenografa. Niedawno zadebiutował na targach branżowych w Kielcach. Zwiedzający sądzili, że ten elegancki gość należy do obsługi stoiska. - Musieliśmy ułożyć mu ręce w nienaturalnej pozie, dopiero wtedy odwiedzający stoisko zwracali uwagę, że to nie jest człowiek - przypomina dyrektor Szandar.
Manekiny multimedialne wystąpią także w nowej ekspozycji w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Starzyk, jak żywy, usiądzie na ławeczce.

Oczywiście, że kopalnia

Zgodnie z projektem pierwsza sala historycznej wystawy w Muzeum Śląskim przypominać ma markownię, czyli miejsce, w którym jak w każdej kopalni przed zjazdem na dół odbiera się marki górnicze. Markownia jest prologiem opowieści o Górnym Śląsku, a kopalnia wciąż będzie obecna w tej ich opowieści. - Mieliśmy obawy, czy odwołanie do kopalni nie jest zbyt oczywiste i długo zastanawialiśmy się, jak tę przestrzeń wykorzystać, jak wypełnić ją większą metaforą - przypomina Szandar. - Koniec końców zawsze wracaliśmy do kopalni.

Przy stole AdVenture pojawił się pomysł, aby zwiedzający znaleźli się w jednym wielkim organizmie, z krwiobiegiem (myślami), w jego sercu - Śląsku.

- Jak zawsze odcinaliśmy ślepe ścieżki, szukając konsensusu - mówi Sławomir Mazan. - Te poszukiwania przypominają gotowanie zupy. Dodajemy przyprawy, ale czasem wylewamy zawartość do zlewu.

Oprócz markowni w Muzeum Śląskim ma się znaleźć szatnia łańcuszkowa, czyli pomieszczenie, w którym wysoko pod sufitem wiszą górnicze ubrania. Pociągając za łańcuch, by ściągnąć ubranie na dół, uruchamiamy górnicze opowieści i te dobre, na przykład, z karnawału Solidarności, i te złe. Czy ten scenariusz przepełniony jest sztuczną scenografią?

- Multimediów ma być 30 proc., reszta to eksponaty - zapewnia S. Mazan. - Muzeum bez eksponatów staje się papierową galerią. Multimedia nie są celem samym w sobie, są tylko narzędziem, które pozwala widzowi zapomnieć, że jest w Katowicach tu i teraz. Może z łatwością przenieść się w czasie i poczuć klimat minionych wieków.

- Multimedia mają zostać ukryte tak, by tylko budowały ten klimat, a nie rzucały się w oczy - dodaje Jarema Szandar. - Najważniejsza jest historia Górnego Śląska i ciekawość tej opowieści. Wędrówka przez kolejne pomieszczenia ma swoją linię dramaturgiczną, nowe, zaskakujące przestrzenie, które razem pokazują nietypowość Śląska.

Sztuka iluzji

Do lat międzywojennych i podziału Górnego Śląska po powstaniach ma nawiązywać pomieszczenie rozdarte na pół, a w nim historia, architektura wówczas konkurujących ze sobą miast: Bytomia i Katowic.

Wagon bydlęcy ma być łącznikiem między II wojną a Polską Ludową. W wagonach bydlęcych wieziono ludzi do niemieckich obozów koncentracyjnych. Potem takie same wagony wywoziły Górnoślązaków do niewolniczej pracy w Związku Radzieckim. Z tamtych stron tę samą drogę pokonywali w bydlęcych wagonach polscy repatrianci. Wracali do Polski, często do miejsc im obcych: Bytomia, Katowic, Gliwic.

Nowe, lepsze?

Wielka betonowa wstęga ma symbolizować zniewolenie w czasach komunizmu. Wszystko jest tu postawione na głowie. Jednak z czasem ten betonowy moloch kruszy się i sypie, aż mury runą. Opowieści towarzyszyć ma światło podróżujące ze zwiedzającymi przez całą ekspozycję, aż do jej zakończenia pod kolejnym świetlikiem. W tym miejscu mają pojawić się przesłania światłych umysłów na temat przyszłości Śląska. Zwiedzający również będą mogli nagrać własne opinie. I te mądre myśli powinny zapalać umysły nas wszystkich.

- Forma ekspozycji jest pojemna i symboliczna. Nietrudno będzie wypełnić ją treścią historyczną - wyjaśnia Jarema Szandar. Jury konkursowe oceniało tylko stronę wizualną i plastyczną scenariusza. Dyskusja wokół treści historycznych jest przed nami. Wytyczne do scenariusza (z nikim niekonsultowane) wywołały dużo złych emocji i, jak dotąd, rzucają się cieniem na całą ekspozycję. - Nie chcemy stać się częścią tej debaty, jesteśmy artystami - dodaje Szandar.

- Muzeum Śląskie z powodzeniem będzie rywalizować z Muzeum Powstania Warszawskiego - mówi Sławomir Mazan. Warszawskie było pierwsze, w Śląskim będzie nowa jakość.


*Wypadek w Kozach. 20-latka zażyła amfetaminę i zabiła na przejściu dla pieszych dwóch chłopców ZDJĘCIA I WIDEO
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Przewozy Regionalne umierają w woj. śląskim [ZDJĘCIA]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera