Tłusty czwartek w Częstochowie. Kolejki do niektórych cukierni od wczesnych godzin porannych

Tłusty czwartek zapowiada ostatni tydzień karnawału. To dzień, w którym możemy bez konsekwencji objadać się przed 40-dniowym postem. Zwyczaj jedzenia pączków w ten dzień pojawił się w Polsce w XVI wieku. Nie wszyscy jednak wiedzą, że dawniej nasze pączki miały postać nadziewanego słoniną chlebowego ciasta, smażonego na smalcu. Podawano je z tłustym mięsiwem i zapijano wódką. Swoje słodkie oblicze pączki zyskały dopiero później, kiedy zaczęto nadziewać je orzechami i migdałami.

W tłusty czwartek Polacy deklarują, że zjadają nawet 100 milionów pączków! Imponujący wynik. Połowa rodaków twierdzi, że spałaszuje wtedy przynajmniej dwa pączki. I słusznie, bo łakomstwo w tłusty czwartek jest dozwolone. Według przesądów ten, kto nie będzie objadał się w tłusty czwartek, nie będzie miał powodzenia w życiu.

Częstochowianie do tego zwyczaju najwyraźniej podchodzą bardzo poważnie. Kolejki do niektórych cukierni ustawiały się już od wczesnych godzin porannych. Część postawiła na jeden, dwa rodzaje, a część na cały przekrój smakowy - z marmoladą, bitą śmietaną, różą, kremem, adwokatem, budyniem, toffi, truskawkami, nutellą, lukrowane, pudrowane, polane czekoladą - do wyboru, do koloru.

Oczywiście są miejsca, gdzie pączka kupimy od razu, ale są też takie, w których swoje trzeba odstać. W niektórych cukierniach wprowadzono nawet limity - 10 pączków na osobę.

Ceny są przeróżne - zaczynają się od... 29 groszy! Tyle trzeba zapłacić za pączka w jednym z dyskontów, oczywiście pod warunkiem, że się weźmie ich określoną liczbę - w tym przypadku trzeba kupić minimum 24 sztuki.

Średnie ceny to jednak od 3 do 6 złotych za pączka. Są jednak i takie miejsca, w których za jednego zapłacimy... 10 złotych!