Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To oni zarządzają najlepszymi hotelami w regionie

Dorota Niećko, Katarzyna Pachelska, Piotr Sobierajski
Lobby hotelu hotelu Courtyard by Marriott Katowice
Lobby hotelu hotelu Courtyard by Marriott Katowice Mat. prasowe
To nie jest praca „od do”, za to dostarcza sporo adrenaliny. Czasem trzeba gościa zawieźć na lotnisko, szybko zorganizować bukiet. A przede wszystkim - lubić ludzi.

Europejski Kongres Gospodarczy, obok grudniowego szczytu klimatycznego, to w woj. śląskim czas najbardziej gorączkowej pracy w hotelarstwie w tym roku. Zresztą, rynek ten rośnie u nas - tak jak i w całym kraju - wyjątkowo intensywnie.

W tym roku w Polsce oddanych zostanie ponad 8 tysięcy pokojów hotelowych, wynika z raportu firmy Walter Herz. Baza hotelowa w Polsce liczy obecnie ponad 2700 obiektów różnej klasy, w których dostępnych jest przeszło 135 tys. pokojów. Kto za tym stoi? Oto dyrektorzy hoteli w woj. śląskim. To przed nimi gorący okres.

Anna Chwałko, dyrektor Best Western Hotelu Mariackiego *** w Katowicach

Otwarty w czerwcu 2017 r. Hotel Mariacki to już trzeci obiekt, którym Anna Chwałko zarządza, a drugi, który budowała od podstaw. Zaczęła pracę w branży turystycznej 14 lat temu. Już w trakcie studiów dziennych (zarządzanie przedsiębiorstwem turystycznym na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu) skończyła kurs pilota wycieczek zagranicznych i przez kilka lat była pilotem, zjeździła z turystami Europę wzdłuż i wszerz. Pracowała w biurach podróży, a hotelarstwo przyszło naturalnie w tym samym czasie. Jako specjalizację na studiach wybrała właśnie zarządzanie w hotelarstwie.

Pierwszy hotel, w którym pracowała w dziale sprzedaży, był pod Wrocławiem. Później dołączyła do kadry działu sprzedaży w Park Hotelu Diament we Wrocławiu. Po roku została zastępcą dyrektora, a w 2009 - dyrektorem hotelu Diament. Miała wtedy 28 lat. Jej drugą pasją, oprócz hotelarstwa, jest nauczanie akademickie, wykłada na uczelniach, jest również prelegentką na targach branżowych.

- Moim studentom i słuchaczom powtarzam często: jeśli zastanawiasz się, czy chcesz pracować w hotelarstwie, zadaj sobie pytanie - czy lubisz pracować z ludźmi i dla ludzi? - mówi Anna Chwałko. - Ja miałam wiele chwil zwątpienia, czy moja odpowiedź na to pytanie jest zawsze „tak”, bo to nie jest łatwy rynek i łatwa branża. Ale dziś z optymizmem podchodzę do wyboru tego zawodu. Trzeba mieć w sobie empatię i bardzo dużo charyzmy oraz otwartości, by z każdym gościem i pracownikiem umieć rozmawiać.

Za drzwiami hotelu jest inne życie.

- To praca absolutnie nie nudna, świetna dla kogoś, kto lubi wyzwania, w zmieniających się warunkach biznesowych - dodaje Anna Chwałko.

Kiedy dostała propozycję nadzorowania budowy Hotelu Mariackiego w Katowicach i zarządzania nim po otwarciu, była dyrektorem 4-gwiazdkowego Best Western Plus Q Hotelu w centrum Wrocławia.

- Nie do końca wierzyłam, że uda mi się szybko zaaklimatyzować na Górnym Śląsku - mówi. - Chciałam podjąć wyzwanie, ale sama relokacja nie była tak łatwa . Tymczasem dobrze się tu mieszka, na tyle, że przeprowadzam się tu na stałe. Znajomi z Wrocławia, gdy przesyłam im zdjęcia z wypraw rowerowych po okolicy, nie mogą uwierzyć, że to Śląsk. Myślą, że pojechałam do jakiejś puszczy, nie wiedzą, że Śląsk jest nie tylko mocny biznesowo, ale też bardzo zielony - śmieje się Chwałko.

Best Western Hotel Mariacki ma 7 pięter i 46 pokoi. Jednak Chwałko zdradza, że są plany powiększenia i rozbudowy hotelu oraz restauracji.

- Od początku czułam, że hotel w tej lokalizacji i z własnym browarem będzie za mały, bo Katowice mają wielki potencjał biznesowy i świetnie się rozwijają - uważa.

70 procent gości stanowią obcokrajowcy, na czele z Włochami, Anglikami, Hindusami, Azjatami, Holendrami. Best Western Hotel Mariacki ma „tylko” trzy gwiazdki, ale - jak mówi Anna Chwałko - takich sieciowych, o dobrym standardzie, jest mało w Katowicach. Best Western Hotel Mariacki jest nastawiony na klientów biznesowych i ma dużo elementów wyposażenia na poziomie hoteli czterogwiazdkowych. Hotel Mariacki należy do sieci Best Western na zasadach franczyzy.

- Inwestorzy potrzebowali kogoś, kto zna procedury obowiązujące w tej międzynarodowej sieci i będzie w stanie opracować mocną i konkretną strategię rozwoju. Miała obejmować plan dla hotelu w centrum miasta i dla restauracji z browarem, otwartej nie tylko dla gości hotelowych, lecz przede wszystkim dla gości z zewnątrz, czyli wszystkich mieszkańców Śląska - mówi Anna Chwałko. - Zależało nam na odczarowaniu ulicy Mariackiej, przekonaniu Ślązaków, że jest na niej też miejsce, gdzie nie tylko można się napić piwa, ale też dobrze i świeżo zjeść na odpowiednim poziomie. Nasza restauracja jest otwarta od 6.30, byliśmy drugim lokalem na ul. Mariackiej, który serwował śniadania od wczesnej pory, kiedy wszyscy dopiero udają się do pracy - dodaje.

Praca dyrektora hotelu wydaje się przyjemna...

- Jeśli ktoś sobie wyobraża, że dyrektor hotelu przychodzi do pracy o 8, siedzi w gabinecie do 16 i podpisuje dokumenty, rozlicza tabelki, deleguje obowiązki, to się myli. Tak wygląda może jeden dzień w miesiącu - wyjaśnia Anna Chwałko. - Nauczyłam się na tym stanowisku bycia gospodarzem miejsca i myślenia oczami gościa. Gdy przychodzę do pracy, zanim dotrę do mojego biura na ostatnim piętrze, czasami mijają dwie godziny. W tym czasie rozmawiam z gośćmi, sprawdzam czystość, wypytuję recepcjonistów, co zdarzyło się w nocy... Praca dyrektora hotelu to ciągłe pilnowanie jakości, monitorowanie i motywowanie ludzi - mówi.

Po tylu latach pracy w hotelarstwie mało jest sytuacji, które są w stanie zdziwić dyrektor Hotelu Mariackiego, choć ostatnio jeden z gości w sobotę późnym wieczorem przypomniał sobie, że właśnie mija rocznica ważnego wydarzenia. Gość zaprosił żonę na kolację i poprosił o dostarczenie do stolika kwiatów. By było szybciej, zaproponował, by ze świeżych kwiatów, które były w wazonach w toaletach i częściach publicznych hotelu, ułożyć bukiet dla żony.

- Musieliśmy szybko usunąć pozostałe kwiaty z tych pomieszczeń, żeby żona nie domyśliła się, skąd pochodzi jej bukiet. Teraz mamy piękne kompozycje w słojach - śmieje się Anna Chwałko.

Radek Skwarski, general manager hotelu Park Inn by Radisson **** Katowice

Katowicki Park Inn by Radisson ze 168 pokojami to pierwszy hotel sieci Radisson w województwie śląskim, a dla jego dyrektora - to pierwsza praca w Polsce. Radek (do tego zdrobnienia przyzwyczaił się za granicą i używa go oficjalnie) przez 12 lat pracował w Wielkiej Brytanii. Całe życie zawodowe poświęcił hotelom jednej sieci, właśnie Radisson Hotel Group. Gdy postanowił wrócić z rodziną do kraju, propozycja z Katowic wydawała mu się idealna. 36-letni Radek Skwarski mieszka w stolicy aglomeracji dopiero od stycznia 2018.

- Wcześniej byłem w Katowicach tylko raz - przyznaje.

Jednak planuje sprowadzić tu całą rodzinę w sierpniu. W budynku, w którym znajduje się Park Inn by Radisson, wcześniej przez kilka lat działał hotel sieci Best Western. Właściciel hotelu (spółka należąca do Leszka Mikosa, przedsiębiorcy z Krakowa) zdecydował się na zmianę sieci, podpisał umowę z Radisson Hotel Group na zarządzanie hotelem. W ramach umowy RHG zapewnił również dyrektora hotelu. W sumie, oprócz logo, systemów operacyjnych i drobnych zmian w wyposażeniu wnętrza (bo większe zmiany w wystroju oczekują na nowe standardy dla marki Park Inn by Radisson), zmienił się tylko dyrektor, bo cała załoga hotelu została ta sama. Sieć Radisson Hotel Group zajmuje się zarządzaniem hotelami, nie buduje ich. Właścicielami hoteli są zawsze inne spółki lub osoby prywatne. Najczęściej to hotele zarządzane, a nie franczyzowe.

Dyrektor Park Inn by Radisson w Katowicach pochodzi z Ciechanowa. Już w trakcie studiów połknął hotelowego bakcyla. W ramach praktyki i 12-miesięcznego programu H2B wyjechał do USA, do pracy w 1176-pokojowym hotelu Mohegan Sun Casino w stanie Connecticut, w którym pracowało aż 11 tysięcy ludzi.

- Byłem pokojowym. Sprzątałem 12 pokoi dziennie - wspomina początki pracy dyrektor. - Po trzech miesiącach poszedłem do bossa i zapytałem, czy są u nich jakieś możliwości rozwoju. Po rozmowie kwalifikacyjnej dostałem pracę kierownika piętra, przypadły mi piętra od 33 do 36, tzw. superpiętra z supersuitami. Koordynowałem pracę pokojówek, dbałem o maksymalizację satysfakcji gości - a to byli najbogatsi goście, którzy zostawiali w kasynie duże pieniądze - opowiada.

Po powrocie z USA, w 2006 zdecydował, że wyjedzie do Wielkiej Brytanii. Złożył aplikację do dużego, 500-pokojowego, hotelu Radisson Blu przy lotnisku Stansted. Szybko został zatrudniony, bo poszukiwano kierownika piętra housekeepingu. Jako 26-latek w 2010 roku został head of department, czyli zarządzającym 50-osobowym zespołem służby pięter. Dwa lata wcześniej urodziła mu się córka, druga - w roku awansu. Praca w housekeepingu dobrze się nadawała do tego, żeby godzić życie rodzinne z robieniem kariery.

Jednak po pięciu latach takiej pracy zdecydował, że czas na rozwój i nowe wyzwania. Zależało mu na samodzielnym nakreśleniu ścieżki kariery do general managera. Przejął pracę kierownika recepcji i niedługo po zdobyciu doświadczenia też na tym polu, w 2015 został dyrektorem operacyjnym Radisson Blu na lotnisku w Stansted. W tym czasie skończył The Professional Development Program, Hotel Administration na Cornell University w stanie Nowy Jork.

- Dzięki wsparciu firmy, która zainwestowała w mój rozwój zawodowy, zdobyłem Certification in Hospitality Management, dyplom ukończenia tego programu - mówi.

Przygotowując się do objęcia stanowiska dyrektora nowego hotelu sieci w Katowicach, przez kilka miesięcy w 2017 pracował w podobnym hotelu w Wielkiej Brytanii, był acting general managerem w 176-pokojowym Radisson Blu Bristol.

- Praca w średniej wielkości hotelu miejskim, tak pięknie położonym przy parku jak Park Inn by Radisson w Katowicach, jest spokojniejsza od zarządzania olbrzymim hotelem na lotnisku - ocenia. - Tam często miałem do czynienia z odwołanymi lotami czy konferencjami na 600 osób. Zdarzyło się, że sam musiałem odwozić gościa na dworzec, bo taksówka nie przyjechała - wspomina. - Za to w Polsce muszę się przyzwyczaić do restrykcyjnych przepisów i powszechnej biurokracji - dodaje.

- Mój szef nazywa mnie żartobliwie misjonarzem, który przyjechał do Katowic jako nowego przyczółka firmy - śmieje się Radek Skwarski.

Marcin Majchrowicz,prezes zarządu spółki Hotel Commercial Investment, właściciela Holiday Inn w Dąbrowie Górniczej

W sierpniu 2018 roku miną dwa lata od otwarcia hotelu Holiday Inn w Dąbrowie Górniczej, pierwszego tej sieci w województwie śląskim. Przewidywania prognozowane w biznesplanie zakładały dojście do optymalnego obłożenia hotelu właśnie w czasie dwóch lat. Jaka jest rzeczywistość?

- Początkowo przyjmowaliśmy wariant bardziej optymistyczny, chcąc przyspieszyć ten proces, jednak przewidywania fachowców okazały się słuszne - dwa lata to czas, kiedy obiekt może zacząć na dobre funkcjonować w świadomości biznesowej i lokalnej. A ten hotel jest obiektem typowo biznesowym i możemy dziś potwierdzić, że ten model się sprawdza - mówi Marcin Majchrowicz, prezes zarządu kilku spółek, w tym Hotel Commercial Investment, będącej właścicielem Holiday Inn.

Dodaje: - Te 16-17 miesięcy funkcjonowania obiektu pokazało, że w 90 procentach ruch hotelowy oparty jest na pobytach służbowych. Duże wydarzenia biznesowe, które odbywają się w Katowicach, mają znaczne przełożenie na obłożenie miejsc w hotelu. Obiekt spełnia międzynarodowe standardy sieci IHG, co jest gwarancją usług na światowym poziomie, do którego są przyzwyczajeni nasi goście. Jeżeli mowa o wydarzeniach, które odbywają się w Expo Silesia, to możemy mówić o niedosycie.

Jakość usług Holiday Inn docenili także organizatorzy grudniowego szczytu klimatycznego ONZ w Katowicach. Po kilku wizytach w hotelu, organizator szczytu wybrał ten hotel na główną siedzibę, a wszystkie 160 pokoi zostało zarezerwowanych przez ONZ.

- Dla nas będzie oznaczało to wzmożony ruch zarówno przed, jak i po tygodniu zjazdów szczytu klimatycznego - podkreśla Majchrowicz. - Klienci Holiday Inn to głównie biznesmeni, którzy charakteryzują się zaplanowanym harmonogramem dnia i optymalnym wykorzystaniem czasu. Dla porównania klienci weekendowi, turystyczni pozwalają sobie na większą celebrację pobytu w hotelu, korzystając z jego wszystkich atrakcji. A jest ich niemało, począwszy od Reden Panorama Baru na ostatnim piętrze hotelu, restauracji Zagłębie Smaku, poprzez podziemny łącznik z aquaparkiem i wszystkimi atrakcjami, które oferuje Nemo Świat Rozrywki. Widzimy też, że hotelowy klient zaczyna pojawiać się w naszym Centrum Formy, gdzie może skorzystać z siłowni czy kortów - dodaje.

Dla mieszkańców Dąbrowy Górniczej przygotowane są promocje i oferty. Sporym zainteresowaniem cieszą się Obiady Weekendowe w restauracji Zagłębie Smaku. W Reden Panorama Barze w każdy piątek jest muzyka na żywo, w soboty gra DJ.

- Bardzo nam zależy, aby hotel był także chętnie odwiedzany przez ludzi z naszej okolicy - mówi. - W czasie wprowadzania na rynek hotelu Holiday Inn Dąbrowa Górnicza, powiększył się nasz zespół oraz sprecyzowały się plany dotyczące otwarć kolejnych hoteli. We wrześniu 2017 informowaliśmy, że podpisaliśmy umowę z siecią IHG, która posiada takie marki jak Intercontinental, Holiday Inn, Holiday Inn Express na otwarcie nowych hoteli. Najbliższy realizacji jest nowy projekt w Katowicach, gdzie powstanie hotel Holiday Inn lub Holiday Inn Express - podkreśla Majchrowicz.

A co z czasem dla rodziny? - Dla mnie czas dla rodziny i najbliższych, żony Kasi i 10-letniego syna Maćka, jest bardzo ważny. Od wielu, wielu lat staram się rozgraniczyć czas pracy od tego dla rodziny. Wszystkie projekty, które realizuję, nie odbijają się na najbliższych i ta granica jest zachowana. Mamy wspólne pasje, uwielbiamy podróże - podkreśla biznesmen.

Michał Bacior, dyrektor Hotelu Fajkier Wellness&SPA w Lgocie Murowanej

Hotel Fajkier Wellness&SPA jest jednym z większych hoteli w sercu Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Po dniu na szlakach goście mogą odpocząć na basenie lub w spa. A wszystko to w miłej atmosferze, za którą stoi między innymi Michał Bacior, dyrektor generalny Hotelu Fajkier Wellness&SPA w Lgocie Murowanej.

Przyznaje, że praca w branży nieco zmieniła swój charakter. Ma to związek z postępem technologicznym i zmianami m.in. w sposobie dokonywania rezerwacji.

- Hotelarstwo dynamicznie się zmienia i uległo wielu przemianom w ciągu ostatnich lat. Zmienił się sposób rezerwacji. Mamy wiele portali rezerwacyjnych i branżowych. Znacznie skrócił się czas od momentu rezerwacji do przyjazdu gości do hotelu. Trudniej nam planować i np. na krótko przed majówką nie znamy jeszcze obłożenia naszego hotelu - opowiada Bacior.

Hotel na Jurze jest pierwszym obiektem, którym zarządza w całości. Wcześniej zarządzał częścią gastronomiczną innego hotelu. Zawsze interesował się podróżami. Lubił poznawać miejsca oraz ludzi. Wybór kierunku studiów był zatem dość naturalny. Skończył studia na kierunku turystyka i rekreacja w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach. Równolegle kończył na tej samej uczelni kierunek hotelarstwo. W międzyczasie zdążył także zrobić kurs pilota wycieczek.

- Pasję związaną z podróżami realizuję teraz dosyć stacjonarnie. Powinienem zostać pilotem wycieczek międzynarodowych, ale zobowiązania związane z posiadaniem rodziny sprawiły, że trzeba było ustabilizować życie - żartuje Michał Bacior. - W hotelarstwie pracowałem na prawie wszystkich stanowiskach. Począwszy od recepcjonisty, poprzez kelnerowanie, po pracę w kuchni. Każde stanowisko znam od podszewki - dodaje. Doświadczenie okazało się bardzo przydatne. Pozwala na lepsze zrozumienie potrzeb i oczekiwań pracowników. Ułatwia zatem prowadzenie hotelu.

- To jest klucz do porozumienia z personelem. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i nawet najlepszy system pracy potrafi być zawodny. Pozwala mi to zrozumieć pracowników, wyciągnąć konstruktywne wnioski oraz poprawić ich warunki pracy. Mamy wdrożone różne procedury, ale one nigdy nie są na stałe - mówi Bacior. - Prowadzenie hotelu jest oparte przede wszystkim na relacjach międzyludzkich. To, jaka atmosfera panuje w pracy, ma bardzo duże znaczenie. Wszystko jest ze sobą ściśle związane. Jeśli personel jest niezadowolony, to przełoży to na obsługę gościa. Jeśli turysta zostanie źle obsłużony, to będzie miał złe zdanie o hotelu. I wszyscy na tym stracimy. Najtrudniejsze jest nauczenie personelu, aby życzliwie podchodzili do ludzi.

- To klucz do sukcesu. Nie tylko w hotelarstwie, ale również we wszystkich innych usługach - dodaje.

Hotel Fajkier słynie jako „Hotel przyjazny fotografii”. Można tu uczestniczyć w festiwalach, warsztatach, spotkaniach autorskich związanych z fotografią. Michał Bacior jest jednym z pomysłodawców organizacji takich wydarzeń. Nic dziwnego. Fotografia jest kolejną jego pasją. - Znowu połączyliśmy przyjemne z pożytecznym. To była przyjemność, a nasza praca była ułatwieniem w organizowaniu wydarzeń. Nie spodziewaliśmy się jednak, że nawiążemy aż takie kontakty. Nie wierzyliśmy, że uda nam się dostać do najlepszych fotografów w kraju oraz czasopism branżowych. Teraz na targi fotograficzne jedziemy, aby móc spotkać naszych znajomych - opowiada. - Tworzyliśmy ten projekt na zupełnym luzie i mieliśmy z tego dużą przyjemność. I udało się. Zakładaliśmy, że zrealizujemy cel w ciągu pięciu lat. W tym czasie hotel miał się zacząć kojarzyć z fotografią. Udało się w trzy lata. Organizujemy festiwale letnie i zimowe. Tych dużych imprez było już dziesięć. Nie jestem w stanie zliczyć mniejszych. Najlepsi fotografowie przyznają, że to jedne z lepszych branżowych imprez. Przed nami teraz tylko międzynarodowe pole - dodaje Bacior.

Łukasz Bodnar, dyrektor hotelu Courtyard by Marriott Katowice City Center

Kiedy patrzymy na najwyższy budynek w Katowicach, Altusa, myślimy o 27. piętrze. To stąd, z baru i restauracji „27th floor”, rozciąga się zapierający dech widok. Łukasz Bodnar, jego dyrektor, biuro ma na III piętrze, a nie pod chmurami. Codziennie stara się być niemal w każdym miejscu wieżowca, bo hotel jest dla niego wyjątkowy w każdym calu.

- Moje życie od ostatniego 1,5 roku to właśnie ten hotel. Tu jest mój dom, a hotel - w domu w Jaworznie - żartuje.

Jak przyznaje, teraz może nabrać nieco zawodowego oddechu, ale minione 1,5 roku to był rollercoaster. - Uważaj, o czym marzysz, bo może się spełnić. Tak stało się właśnie w moim przypadku - śmieje się.

Pracę zaczynał w krakowskim Qubusie, a po latach, w Katowicach - przyszło mu zamykać hotel tej sieci i w jego miejscu otworzyć Altus Prestige oraz pracować przy tworzeniu biznesowego hotelu światowej sieci Marriott. Na przestrzeni jednego roku miał za zadanie przejąć obiekt od poprzedniego hotelowego najemcy, uruchomić go pod niezależną marką, aby docelowo doprowadzić do otwarcia pod marką Marriott. - Zawodowa satysfakcja jest duża, już nawet z samej możliwości prowadzenia przedsiębiorstwa pod szyldem największej sieci hotelarskiej - mówi dyrektor.

Choć liczy sobie 34 lata, ma spore zawodowe doświadczenie. Zna branżę dosłownie od podstaw.

- Mając 18 lat, postanowiłem, że wyjadę do Australii. Udało mi się, jednak australijska rzeczywistość zweryfikowała moje oczekiwania. Pieniądze i kariera nie leżały na chodniku, musiałem się ostro zabrać do pracy - i nie była to praca marzeń. Jak wiele młodych osób wylądowałem na zmywaku. Praca była ciężka, nie lubiłem jej i robiłem wszystko, aby uciec. Dziś mam ogromne uznanie dla osób, które pracują jako pomoc kuchenna - wspomina. Potem pracował jako kelner bankietowy w Sydney.

- Kiedy mogłem już założyć białą koszulę i ciemne spodnie, wtedy to było dla mnie spełnienie marzeń - śmieje się.

Nie chciał na tym poprzestać, zaczął myśleć o studiach. Ale zwłaszcza dla obcokrajowca studiowanie w Australii to wyzwanie finansowe.

- Postanowiłem, że wrócę i zacznę studia w Polsce. Znałem angielski, to był mój atut - mówi.

Przed ukończeniem studiów chciał zdobyć kolejne doświadczenie. - Trafiłem do sieci Qubus. Pamiętam, jak wszedłem do hotelu na pierwszą poważną rozmowę o pracę - zobaczyłem palmy w lobby, ludzi w garniturach. To było miejsce, w którym chciałem dłużej zostać.

Przez lata Bodnar przeszedł wszystkie szczeble - od przedstawiciela hotelowego, przez kierownika sprzedaży, szefa sieci sprzedaży na Polskę, po dyrektora sprzedaży. Pracował w Qubusie, potem sieci Louvre Hotels, katowickim Angelo i w krakowskim Hilton Garden Inn, gdzie był dwa lata dyrektorem sprzedaży. Coraz częściej jednak myślał, by ustabilizować swoje życie na walizkach i osiąść. Został dyrektorem generalnym hotelu Focus w Chorzowie.

Jego dewizą i sposobem na sukces jest dobry, zgrany zespół, który musiał zostawić. Ceni i szanuje ludzi. - Największa marka hotelowa i logo na dachu nie jest w stanie pomóc, jeśli nie stoi za nią zgrany i profesjonalny zespół - podkreśla dyrektor.

Monika Leraczyk, dyrektor hotelu Monopol w Katowicach

Hotel ma pięć gwiazdek. Nocowała tu Paris Hilton, David Beckham, polska reprezentacja z trenerem Nawałką na czele. Zagląda tu Magda Gessler, była Maryla Rodowicz, swój ulubiony pokój ma Kayah. Dawniej, w 1936, obiad weselny zjadł słynny tenor Jan Kiepura.

Dyrektor hotelu Monika Leraczyk pracuje tu od 15 lat. Jako nastolatka nie śniła, że będzie kierowała pięciogwiazdkowym obiektem. Do branży trafiła przez przypadek. Studiowała filologię polską.

- Kierowałam się słowami taty. Radził, bym wybrała studia, które rozszerzą moje horyzonty, a zarabianiem pieniędzy zajmiemy się później - śmieje się.

Wyboru nie żałuje. Po filologii wybrała studia podyplomowe związane z hotelarstwem. Kiedy skończyła, był 2003 rok. Na rynku pracy - stagnacja. Wtedy odradzał się hotel Monopol, szukano ludzi do pracy w recepcji. Pani Monika złożyła podanie i... wyjechała na wakacje.

Była przekonana, że bez doświadczenia nie ma co liczyć na szybkie znalezienie posady. A jednak przeszła rekrutację. Nie wiedziała, że będzie to pierwszy krok do tego, aby kiedyś zarządzać jedynym w Katowicach pięciogwiazdkowym hotelem. Znalezienie etatu z pewnością zawdzięcza szczęściu. Ale już stanowisko dyrektora to efekt ciężkiej pracy.

- Jestem ambitna, kreatywna i lubię, gdy coś się dzieje. Tak, jestem też bardzo wymagająca. Ale jak może być inaczej, kiedy zarządza się miejscem o takim standardzie? To, że poznałam ten hotel i pracę tutaj od podszewki, pomaga mi w zarządzaniu. Ale ważne jest także to, że działa tu fantastyczny zespół. Mają serce do tej pracy - podkreśla.

Managerem jest od 2005 r. Dyrektorem od 2015. Pomagała też przy rozbudowie kolejnych hoteli - we Wrocławiu i w Łodzi.

- Kiedy przeszłam na stanowisko kierownicze, czułam, że to rzucenie na głęboką wodę. Czekała mnie praca od godziny 8 do 22 w tygodniu, a w weekendy zajęcia na uczelni. Trudno było, nie ukrywam. Na bok odłożyłam sprawy osobiste. Rodzinę założyłam po 35. roku życia - opowiada.

Cały czas stawia na doskonalenie swoich umiejętności. Lubi wyzwania - we Wrocławiu czuwała nad pracą ekip budowlanych. Dziś pracuje już inaczej. Rano omawia plan dnia z kierownikami recepcji, konserwatorami... Je śniadanie, sprawdzając, czy bufet jest przygotowany. Ma listę gości VIP. Odpisuje na korespondencję, ma spotkania biznesowe. Zajmuje się też promocją. Przyznaje, że podczas urlopu stara się nie nocować w hotelach.

- To mnie męczyło. Wchodziłam i od razu widziałam, co jest nie tak - śmieje się. Dlatego z rodziną odpoczywają najczęściej w gospodarstwach agroturystycznych. Ma swoje ulubione miejsce na Sycylii, a w tym roku może odwiedzi Sardynię.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera