Tobiszowska: W spisie powszechnym zadeklaruję narodowość śląską, bo jestem Ślązaczką. Gość DZ i Radia Piekary

Do spisu powszechnego 3 tygodnie. Jaką narodowość zaznaczy pani w formularzu spisowym?
Taką samą jak 10 lat temu. Jestem zdeklarowaną Ślązaczką, więc wpiszę narodowość śląską. Jestem stąd, tu się urodziłam, tu pracuję, Śląsk to mój dom. Wiążą mnie z nim korzenie, historia, praca, wartości, właściwie wszystko w moim życiu.

A wie pani, że najważniejsi politycy w pani partii takich jak pani uważają za separatystów, którzy chcą oderwać Śląsk od macierzy?
Nie jestem separatystką.

Proszę wytłumaczyć to kolegom z PiS.
Jak będzie trzeba, to wytłumaczę. Czy utożsamianie się z moim rodzinnym regionem to jest coś złego?

Bynajmniej. A pani deklaracja językowa?
Na co dzień mówię po śląsku. Wpiszę śląski i polski.

Słyszała pani, co o skutkach uznania śląskiego za język regionalny sądzi ministerstwo spraw wewnętrznych? Że przez to w końcu przestanie się w Polsce mówić po polsku.
To jest nieprawda i z tą opinią się nie zgadzam. Uważam, że nie ma takiego zagrożenia. Mamy Kaszuby, które są w pewnym sensie wyodrębnione językowo i jakoś problemów z tego powodu nie ma. Dlaczego w takim razie cały czas mówimy, że Śląsk byłby problemem. Nie rozumiem.

Nie wstyd pani za własną partię, że postulat wyrażony w poprzednim spisie powszechnym przez ponad pół miliona ludzi, jest zbywany takimi argumentami jak ten z ekspertyzy MSWiA?
Nie, bo mam swoją opinię na ten temat. Wstydzić mogę się za własne zachowanie, za to, co mówię. Za Prawo i Sprawiedliwość nie zamierzam się wstydzić.

Śląskie organizacje zachęcają dziś do deklarowania narodowości śląskiej w akcji promocyjnej w śląskich miastach. Weźmie pani w niej udział?
Na barykady nie pójdę. Nie będę nikogo namawiać, bo każdy sam musi sobie odpowiedzieć, po której stronie jest, gdzie ma swoje serce.