Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Pruszczyński: Małe firmy w potrzasku przez koronawirusa i zamknięcie kraju. Będą zwolnienia. Powstał ruch Wkurzonych Przedsiębiorców

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Z Tomaszem Pruszczyńskim rozmawia Marek Twaróg
Z Tomaszem Pruszczyńskim rozmawia Marek Twaróg
Firmy stoją, do końca marca pracodawcy muszą podjąć decyzję w sprawie zatrudnienia. Przedłużamy pracownikom umowy o pracę? Czy może część załogi zwalniamy? A rząd ma czas, zastanawia się. Jakoś inne ustawy można było dyskutować w kilka godzin i w nocy je przegłosowywać. Wiele tygodni wcześniej rząd mówił, że jest przygotowany na epidemię. Nie jest. To partyzantka. Przed końcem marca firmy wyślą swoim pracownikom sporo wypowiedzeń z pracy - mówi Tomasz Pruszczyński, przedsiębiorca, prezes firmy medialnej TuPolska, kiedyś założyciel Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, a dziś współtwórca ruchu „Wkurzeni Przedsiębiorcy”.

Wszystko wskazuje na to, że kryzys koronawirusowy może być znacznie głębszy niż ten w 2008 roku. Oznacza to, że przed nami fatalny rok - a może więcej niż rok. Z jednej strony mamy na horyzoncie gospodarkę światową, która liczy straty globalne, z drugiej - gospodarki krajowe. Magia wielkich liczb oczywiście działa na wyobraźnię, lecz równie ważny jest los każdej konkretnej firmy. Los niepewny, niekiedy przesądzony.

Cały biznes wypatruje dziś pomocy państwa, często też dalej – pomocy Unii Europejskiej. W Polsce mamy rządową tarczę antykryzysową wartą około 200 mld złotych, która jednak w pierwszych przymiarkach była zbyt skromna, a ostatecznie - stan na 26 marca - też niewystarczająca. W Niemczech rząd przygotował aż 900 mld euro na ratowanie gospodarki, a w ramach tego programu przewidziano nawet tymczasowe objęcie przez państwo części udziałów wielkich firm, które znalazły się w tarapatach.

Nawet największe pieniądze nie będą tutaj zbyt wielkie. Wystarczy powiedzieć, że Chiny, które ujawniły ostatnio dane za styczeń i luty 2020 roku, zanotowały produkcję przemysłową mniejszą o 13,5 proc., a sprzedaż detaliczną aż o 20,5 proc. To gigantyczne sumy dla drugiej na świecie gospodarki.

O pomocy państwa dla firm oraz o wkurzonych ludziach biznesu porozmawiałem z Tomaszem Pruszczyńskim, przedsiębiorcą, prezesem firmy medialnej TuPolska, kiedyś założycielem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, a dziś współtwórcą ruchu „Wkurzeni Przedsiębiorcy”.

***

Rozmowa z Tomaszem Pruszczyńskim: Małe firmy w potrzasku przez koronawirusa i zamknięcie kraju. Będą zwolnienia. Powstał ruch Wkurzonych Przedsiębiorców

***

Tarcza antykryzysowa, punkt po punkcie. Pytanie pierwsze: czy pokrycie przez państwo trzymiesięcznych składek ZUS to dobry pomysł?

Zawsze jest w takich przepisach jakiś haczyk albo gwiazdka, jak na końcu niektórych umów kredytowych. Jeżeli będzie to bezwarunkowe pokrycie składek ZUS-owskich – trochę jak przy 500 plus, kiedy wszyscy dostają takie świadczenie z rozdania i koniec – to tak, jest to bardzo dobry pomysł. Jeśli jednak pojawią się tutaj jakieś skomplikowane formularzem kryteria i obostrzenia, to na końcu znów decydował będzie urzędnik. Wtedy cała ta pomoc się komplikuje. Nie mamy czasu dzisiaj na zawiłe przepisy.

Pierwszą gwiazdkę, haczyk już mamy. Chodzi tu bowiem o małe firmy, takie, które w lutym osiągnęły przychód nie większy niż trzykrotność prognozowanego średniego wynagrodzenia. Czyli to jest około 15 tysięcy złotych. Przychodu, nie zysku!

A właśnie. Bo cóż to znaczy firmy małe. Co wtedy, jeśli jestem – powiedzmy - firmą handlową i mam duże obroty, ale zyski małe, bo marża jest mała? Jestem w takim rozwiązaniu pominięty, poszkodowany. Poza tym pamiętajmy, że w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw są też spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, które mają obroty kilkumilionowe i zatrudniają dużo pracowników. I też wpadają w kłopoty. I mają być tu pominięte? Powinniśmy spojrzeć tutaj na całą tkankę MSP – nie tylko jednoosobowe działalności gospodarcze czy spółki cywilne, ale tez spółki z o.o.

Rząd wyraźnie różnicuje pomoc na małe firmy i duże firmy. Swoja pomoc mają też dostać samozatrudnieni. Oni będą mogli liczyć na gwarantowane świadczenie w wysokości 80 procent minimalnego wynagrodzenia. To jest koło 2 tysięcy miesięcznie. Dobrze?

No tak, jeśli nie będzie żadnego haczyka, to bardzo dobre.

No dobrze, to idziemy dalej. Duże firmy będą mogły wnosić o umorzenie podatku PIT – każdorazowo do swojego urzędu skarbowego. Aparat skarbowy jest podobny otwarty na takie propozycje.

To właśnie jest takie myślenie urzędników, którzy nie czują, że teraz przedsiębiorcy mają poważne problemy w swoich firmach - z cashflow, optymalizacją, pracownikami, logistyką. Nie prościej zamiast wysyłania wielostronicowych wniosków wysłać mejla z deklaracją, że „chcę skorzystać z takiego rozwiązania” i koniec? Urzędnicy dostaną swoją pensje na pewno – bez stresu, powoli, praca jak zawsze. A przedsiębiorcy? Nerwy. To jest nie w porządku.

Duże firmy jednak dostaną wsparcie w tak zwanym przestojowym. Krótko mówiąc, z grubsza: pracodawca może wysłać pracownika na przestojowe, a połowę kosztów wynagrodzenia tego takiego najtańszego pracownika poniesie państwo. To złe rozwiązanie?

Zacznijmy od tego, że przestojowe to nam zafundowało państwo.

No i ten nieszczęsny wirus.

No tak, trudno winić państwo, musi dbać o życie obywateli. Gdy jednak spojrzymy na ten lockdown, to musimy zadać sobie pytanie: kto za to powinien zapłacić? Przedsiębiorcy pracują nie tylko dla siebie, ale i dla całego społeczeństwa, oferują usługi, towary, zatrudniają ludzi. Jeśli pani Jadzia nie może sprzedawać swoich towarów w centrum handlowym, bo centrum to jest zamknięte z powodu decyzji państwa, to zapłacić za to też powinno państwo. Albo solidarnie wszyscy: na przykład banki, które teraz w zasadzie normalnie pracują. Albo duże korporacje, które mają centra handlowe – one też w zasadzie pracują o tyle, że pobierają od pani Jadzi czynsz. Niemal cały sektor MŚ, który wypracowuje 60-70 PKB, dostaje po tyłku. To jest bardzo nie w porządku. Koszty tego zamknięcia kraju państwo zrzuca na sektor MŚP.

Trzeba zauważyć, że Polska przeznaczy na ratowanie firm 200 mld złotych, podczas gdy Niemcy 900 mln euro. Ta pomoc państwa nie jest wystarczająca.

Cóż znaczy owe 200 mld złotych? To wyliczenie pana premiera, jak rozumiem. To na razie deklaracje. W tych 200 miliardach są między innymi gwarancje bankowe na odroczenie kredytów. Tutaj więc znowu banki zarobią, a nie przedsiębiorcy – zauważę. Zarobią duże korporacje, w większości nie polskie, a nie sektor małych i średnich firm. Pytanie, ile realnie pieniędzy trafi do sektora MŚP, jest otwarte. Na moje oko – 10-20 procent tej całej sumy. Mamy proste wyliczenie. Rzecznik MŚP podawał w liście do premiera koszt niepłacenia przez MŚP ZUS-u przez trzy miesiące. Koszt ten wynosi wynosi około 4 mld złotych.

Mało.

Oczywiście, że niewiele. Dlatego takie pieniądze powinny zostać przeznaczone na pomoc, a ZUS dla sektora MŚP powinien zostać zniesiony na trzy miesiące.

Rząd zatem pomaga niewystarczająco. Kryzys przed nami. I oto mamy ruch „Wkurzeni Przedsiębiorcy”.

To w tej chwili jest grupa dyskusyjna na Facebooku. (Tutaj strona na Facebooku grupy Wkurzeni Przedsiębiorcy) Mamy już 3,5 tysiąca członków, grupa szybko rośnie. Chcemy uświadomić całemu sektorowi MSP, że jest poszkodowany. Przez całe lata pracujemy - po to, żeby się czegoś dorobić i po to, by zatrudniać ludzi. Rzadko mamy czas zastanowić się, co się wokół dzieje. Teraz mamy trochę przestrzeni na dyskusję. Skoro robimy te 60-70 procent PKB w Polsce, to dlaczego zawsze nam się dokręca śrubę? Chyba coś jest tu nie w porządku? Grupa wkurzonych powstała dlatego, że cokolwiek ten rząd (i poprzednie) by nie robił, to i tak zawsze odbywało się to kosztem MŚP. A dziś znaleźliśmy się naprawdę w potrzasku. I nikt nie wyciąga ręki.

Rząd ma tę tarczę.

Spójrz, firmy stoją, do końca marca pracodawcy muszą podjąć decyzję w sprawie zatrudnienia. Przedłużamy pracownikom umowy o pracę? Czy może część załogi zwalniamy? A rząd ma czas, zastanawia się. Jakoś inne ustawy można było dyskutować w kilka godzin i w nocy je przegłosowywać, a tutaj nie da się tego zrobić szybko. Przypomnę, że wiele tygodni wcześniej rząd mówił, że jest przygotowany na epidemię. No nie, nie jest. To partyzantka. Podejrzewam, że przed końcem marca firmy wyślą swoim pracownikom sporo wypowiedzeń z pracy.

Jakie macie konkretne postulaty?

Mamy ich w sumie dziesięć. Pierwsze trzy są na teraz. Następne wybiegają w przyszłość. Na początku mamy te kwestie odciążeń ZUS-owskich. Bo rachunki trzeba płacić, a koszty pracy są ogromne. Trzeci punkt też jest bardzo ciekawy - to pełna wypłata dla pracownika. Trzeba zrozumieć, że jeśli ja, jako pracodawca, płacę dzisiaj pracownikowi - powiedzmy - 3 tysiące złotych na rękę, to on mnie kosztuje 5 tysięcy złotych. Chcemy, by pracownik dostał teraz całość i zobaczył, że to nie firma mu mało płaci, ale państwo dużo zabiera. Zachęcam do zapoznania się z naszymi wszystkimi postulatami.

Rozmawiał: Marek Twaróg

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera