Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trenerski nos Radolskyego

Jacek Sroka
Martin Fabusz przechytrzył bramkarza Lechii Pawła Kapsę i zdobył gola dla Ruchu
Martin Fabusz przechytrzył bramkarza Lechii Pawła Kapsę i zdobył gola dla Ruchu fot. mikołaj suchan (3)
Bohaterem meczu zwycięskiego (2:1) dla Ruchu Chorzów z Lechią Gdańsk był Marcin Zając.

Nowy nabytek Ruchu najpierw strzelił gola po pięknej indywidualnej akcji, a później zaliczył asystę przy trafieniu Martina Fabusza. Po spotkaniu najwięcej mówiło się jednak o trenerskim nosie Duszana Radolsky’ego, bo to on zapewnił chorzowianom zwycięstwo.

Po zdobyciu wyrównującej bramki przez gości słowacki szkoleniowiec zdecydował się na dokonanie dwóch zmian. Przy linii bocznej na wejście na boisko czekali w 65 minucie Pulkowski i Ćwielong. "Pulo" wszedł na murawę, ale kiedy trener zobaczył, że Ruch wywalczył róg nakazał wstrzymać zmianę Fabusza. Dośrodkowanie Zająca z kornera trafiło właśnie na głowę Słowaka, który nie zwykł marnować takich okazji.

- Zmieniłem decyzję w ostatniej chwili i zostawiłem Fabusza na boisku. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę - powiedział trener Radolsky.

- Mieliśmy w tej akcji sporo szczęścia. Piłka spadła mi na głowę, a ja tylko dołożyłem do niej czoło. To nie pierwszy taki mój gol w Ruchu - stwierdził Martin Fabusz.

Mecz na Cichej mógł się podobać, a beniamienk z Gdańska pozostawił po sobie dobre wrażenie momentami będąc zespołem lepszym od Ruchu.

- Lechia grała kombinacyjnie, z polotem, a w naszej grze było trochę mankamentów. Dobrze, że potrafiliśmy wygrać - powiedział Ariel Jakubowski.

Ruch objął prowadzenie po akcji Marcina Zająca, który przebiegł z piłką pół boiska mijając po drodze trzech obrońców gości. - Szybkość jest moim atutem i dziś udało mi się ją wykorzystać. Cieszę się, że w debiucie przed chorzowską publicznością zdobyłem gola - stwierdził Zając, który tym razem zagrał w ataku.

Lechia rzuciła się do odrabiania strat, ale wyrównać zdołała dopiero po przerwie po strzale z dystansu Andrzeja Rybskiego: - Bramkarz był zaskoczony, bo uderzyłem z pierwszej piłki, a futbolówka nabrała jeszcze na mokrej trawie poślizgu. Byliśmy lepsi od Ruchu, a wracamy do domu bez punktów...Jestem trochę poirytowany tym, że wracamy do Gdańska bez punktów. Graliśmy dobrze, ale głupio straciliśmy dwa gole. Jako beniaminek płacimy w lidze frycowe.

Cieszę się, że wygraliśmy z Lechią, bo był to naprawdę ciężki mecz. Spodziewaliśmy się, że gdańszczanie będą sobie stwarzać sytuacje, ale powalczyliśmy z rywalami i zdobyliśmy cenne trzy punkty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!