Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeba przywracać karty nieznanej historii Zagłębia

Tomasz Szymczyk
W 2013 roku w Sosnowcu rekonstruowano bitwę o dworzec
W 2013 roku w Sosnowcu rekonstruowano bitwę o dworzec Lucyna Nenow
Edukacja regionalna kuleje. Uczymy historii wielkiej, ale to ta najbliższa buduje naszą tożsamość - mówi profesor Dariusz Nawrot, historyk z Uniwersytetu Śląskiego

Punktem zbornym dla walczących w czasie powstania styczniowiego Zagłębiaków był obóz w Ojcowie. Nasi przodkowie chętnie wstępowali w szeregi powstańców?
Na terenie Zagłębia działała organizacja przygotowują powstanie. W całej Polsce budowano zresztą struktury państwa podziemnego, które zaistniały później podczas powstania. Zbyt wielu rzeczy jednak nie wiemy, bo konspiracja nie pozostawia po sobie zapisów. Możemy się tylko domyślać, że ważną postacią był na obszarze Zagłębia Ignacy Dobrski. Był nadleśniczym w majątku w Złotym Potoku i pierwszym organizatorem obozu ojcowskiego. Gromadzili się w nim nie tylko Zagłębiacy, ale mieszkańcy całego dawnego województwa krakowskiego. W Królestwie Polskim nie było już wówczas województw, ale gubernie. Państwo podziemne nawiązywało jednak do dawnej tradycji, tak jak w czasie II wojny światowej okręgi AK do przedwojennych granic województw. Na samym początku powstania, które nie przyniosło początkowo planowanego ataku na linię Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, część ludzi, którzy działali w samym Zagłębiu, przeniosła się właśnie do Ojcowa w dolinie Prądnika. Ważna dla tego obozu była także bliskość Krakowa, który stał się zapleczem dla działań powstańczych. Wielu młodych ludzi stamtąd, mimo że byli poddanymi Franciszka Józefa, przekroczyło granicę, żeby w Królestwie walczyć o Polskę. Byli więc w Ojcowie nie tylko Zagłębiacy, ale i mieszkańcy Galicji. Sam Apolinary Kurowski trafił do obozu dopiero 1 lutego. Dobrski właściwie zorganizował już wówczas pierwsze oddziały, co pozwoliło rozpocząć ataki na rosyjską straż graniczną i zdobyć wyposażenie oraz środki finansowe.

A czy do obozu dołączali również Ślązacy?
Wtedy nie, ale później brali udział w powstańczych zmaganiach. To mało znany aspekt i warto o nim powiedzieć. Wbrew pozorom, częściej historia łączyła oba brzegi Przemszy i Brynicy niż dzieliła. Jednym z przykładów jest właśnie powstanie styczniowe. Ślązacy zaczęli przystępować do powstania po zdobyciu przez Kurow-skiego Sosnowca. Wydarzenia te miały miejsce u granic Śląska. 7 lutego rano 400-osobowy oddział rosyjskiej straży granicznej z Modrzejowa przeszedł do Mysłowic. Po drugiej stronie granicy słychać też strzały. Wybuchła wtedy panika wśród urzędników pruskich, ale wśród śląskiej ludności zaczęła się akcja pomocy. Pojedyncze osoby przekradły się też przez granicę i przystępowały do oddziałów powstańczych. Dziś trudno powiedzieć, ilu ich było.

Zachowały się jakieś spisy?
Są na przykład listy Ślązaków złapanych przez Rosjan, którzy po upadku powstania zostali wydani władzom pruskim, między innymi hutnicy z Szopienic. Pięknym przykładem wartym przypomnienia, jest postać Jana Habryki z Brzęczkowic, który na wieść o wypadkach w Sosnowcu przeszedł przez granicę i dołączył do powstańców. Walczył przez całe powstanie. Dożył też niepodległości i stał się jednym z głównych działaczy plebiscytowych na obszarze Mysłowic. Wziął też udział w III powstaniu śląskim. Jest chyba jedynym przykładem powstańca, który w II RP miał prawo do noszenia dwóch mundurów: powstańca styczniowego i śląskiego. Wiemy też o innych Ślązakach, którzy brali udział w powstaniu styczniowym. Po drugiej stronie Milowic, w Dąbrówce Małej, do dziś zachował się krzyż z 1866 roku. Kiedy w styczniu 1863 roku rozpoczęło się powstanie, Prusacy natychmiast na granicy ustawili kordon ze swoich wojsk. Żołnierze zostali zakwaterowani w domach gospodarzy. Kiedy powstanie się skończyło, pruscy ułani odeszli do koszar. W państwie pruskim porządek musiał być, więc gospodarzom, u których mieszkało wojsko, wypłacono rekompensatę finansową. Chłopi z Dąbrówki Małej nie wzięli tych pieniędzy dla siebie. Za wszystko ufundowali krzyż męki pańskiej, który do dzisiaj stoi w centrum Dąbrówki. Możemy się domyślać, że motywacją była chęć upamiętnienia tych, którzy ponieśli ofiarę w walce o Polskę. To rzeczy, które powinniśmy znać, a o których bardzo mało wiemy.

No właśnie. Ale to chyba nie tylko przypadek powstania styczniowego. W przypadku II wojny światowej znamy przebieg wydarzeń na szczeblu kraju czy świata, ale nie wiemy, co wówczas działo się w naszych miastach. Dlaczego tak jest?
To wada w nauczania historii. Bardzo często uczymy tej historii wielkiej. Wymagamy znajomości warunków pokojów, przebiegu kluczowych wojen. To oczywiście historia bardzo ważna i znać ją należy, przynajmniej w zasadniczym zarysie, ale to, co tak naprawdę buduje naszą tożsamość, to historia nam najbliższa, z którą łatwo się utożsamić. Edukacja regionalna jednak kuleje. Wynika to z braku materiałów czy braku tych, którzy mogliby edukować. To trochę przypadek Sosnowca. Gdy z okazji 150-lecia powstania styczniowego, przypomniano bitwę o Sosnowiec, dla wielu było to odkrywanie historii, chociaż jeszcze w okresie międzywojennym czczono pamięć o tych wydarzeniach. Pamiętano o grobach powstańczych. Dzisiaj tę pamięć odzyskujemy. W naszym regionie to też kwestia tego, że przez cały okres PRL-u nacisk kładziony był na te aspekty historii, które w jakimś stopniu legitymizowały władzę komunistyczną w Polsce. Wymazano ze świadomości Zagłębiaków te karty historii, z których mogą być naprawdę dumni.

Historia regionalna znajdujejednak coraz większe rzesze entuzjastów. Zgodzi się pan z taką opinią?
Oczywiście. Trzeba tu powiedzieć też o działalności Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego. Dzisiaj także władze Sosnowca organizują obchody kolejnych rocznic powstania styczniowego, które mają budować tożsamość Zagłębia, co jest niezwykłe cenne. Pamiętajmy, że do początku lat 90. świadomość mieszkańców tego regionu, z których większość to tak naprawdę przybyli w latach 60. i 70. XX wieku, tworzyły huty, kopalnie i cały zagłębiowski przemysł. Dzisiaj niewiele z niego zostało. Trzeba szukać innych punktów odniesienia, które w założeniu byłyby elementami składającymi tożsamość zagłębiowską. A zasadniczym punktem powinna być wspaniała przeszłość, którą dzisiaj odkrywamy. Powstanie styczniowe to tylko jeden z elementów tej tożsamości. Pamiętajmy też o przepięknej karcie legionowej z 1914 roku, która też jest nieobecna w świadomości Zagłębiaków.

Powstanie styczniowie i Legiony można ustawić w jednym ciągu przyczynowo-skutkowym?
Oczywiście. Ciekawy jest przypadek Wróbla, powstańca styczniowego z Czeladzi, który tułał się potem po świecie. Po wielu latach, pod koniec XIX wieku, powrócił i krzewił patriotyczny zapał wśród czeladzkiej młodzieży. Opowiadał o swoich losach i tak naprawdę uczynił z tych chłopaków bojowników w walce o Polskę w 1914 r. Oni też chcieli się bić za Polskę jak on. Pamięć o wydarzeniach z 1863 i 1864 roku cały czas była silna. Proszę zwrócić uwagę na mogiłę w Milowicach, która przetrwała do dzisiaj. Powstańcy nie szli do walki po to, żeby przegrać. Wydawało im się, że siła powstania spowoduje interwencję mocarstw i Polakom, tak jak dwa lata wcześniej Włochom, uda się odzyskać własne państwo. Wszystko potoczyło się inaczej. Powstańcy od wiosny 1863 r. wiedzieli, że szanse na wygraną są małe i że stracą życie. Pozostawili jednak testament przyszłym pokoleniom. To heroiczna postawa, która przyniosła jednak owoce. Nie byłoby roku 1918 i II RP, gdyby nie wszystkie polskie powstania. Historycy, a właściwie politycy, którzy udają historyków toczą często dyskusje o sensie powstań, które przegrywały. Zapominają, że powstania ukształtowały niepodległą Polskę z 1918 r., więc próba dyskredytacji walczących w 1863 r. jest nie na miejscu.

Powstanie styczniowe ma zastąpić eksponowane niedawno tradycje ruchu robotniczego w Zagłębiu?
To też ważny okres w historii regionu, ale trzeba na niego inaczej spojrzeć. Przez całe lata traktowano zagłębiowski ruch robotniczy jako ruch, którego inicjatorem była SDKPiL, a w okresie międzywojennym KPP. To nadużycie. Zagłębie jest przede wszystkim czerwone od krwi tych, którzy oddali tu życie za Ojczyznę, a jest też czerwone w kontekście patriotycznej działalności PPS. Struktury tej partii w Zagłębiu były niezwykle silne. Proces industrializacji sprzyjał rozwojowi działalności organizacji robotniczych, które upominały się o prawa ludzi pracy, ale też w zaborze rosyjskim walczyły o wolną Ojczyznę. Dawniej rozwój zagłębiowskiego ruchu robotniczego zapisywano jako początek drogi do komunizmu, była to jednak przepiękna karta socjalistycznej walki o wolną i sprawiedliwą Polskę. Zupełnie zapomnianą kartą jest też historia zagłębiowskiej endecji, chociaż struktury tej partii były jednymi z najsilniejszych na obszarze Królestwa Polskiego. Te karty historii Zagłębia też trzeba przywracać. To dla nas kolejna lekcja do odrobienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!