Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turystyka korupcyjna, czyli prawko na lewo

Aldona Minorczyk-Cichy
Wtajemniczeni wiedzieli, że wystarczy dać łapówkę, aby mieć zdany egzamin
Wtajemniczeni wiedzieli, że wystarczy dać łapówkę, aby mieć zdany egzamin fot. arkadiusz gola
W Katowicach egzamin na prawo jazdy mogli zdać za pierwszym razem tylko mieszkańcy Krakowa i Kielc. Żeby wyrównać statystyki, oblewano kursantów ze Śląska.

Na trop korupcyjnej afery w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Katowicach wpadli reporterzy naszej gazety. Na czym polegał nielegalny proceder? Otóż do wybranych oddziałów WORD co sobotę podjeżdżały busy pełne starających się o prawo jazdy kursantów z Małopolski i województwa świętokrzyskiego. Egzaminy: teoretyczny i praktyczny, wszyscy zdawali za pierwszym podejściem. W kraju średnio udaje się to czterem osobom na dziesięć. Cud? Przypadek? Zdaniem śledczych - cudów nie ma.

Dlatego tym rewelacyjnym wynikom mieszkańców Krakowa i Kielc zdającym egzamin na prawo jazdy w Katowicach przyglądają się funkcjonariusze CBA i spece od zwalczania przestępczości gospodarczej ze śląskiej policji. Ich zdaniem, w katowickim WORD działał system zapewniający prawo jazdy za łapówkę.

6 czerwca tuż po 8 rano do siedziby katowickiego ośrodka weszło dziesięciu agentów CBA. Udali się do biura Antoniego A. - koordynatora egzaminów. To osoba, która każdego dnia za pomocą programu komputerowego losowała przydział egzaminatorów do jednego z sześciu oddziałów: w Tychach, Rybniku, Gliwicach, Dąbrowie Górniczej, Jastrzębiu Zdroju i Bytomiu. Antoni A. przydzielał danej osobie konkretną grupę starających się o prawo jazdy.

- Tylko on mógł zmanipulować system, by mieć pewność, że zaufany egzaminator zajmie się umówioną grupą - opowiada nasz informator. Dodaje, że osób, które za łapówki zdały egzamin, może być kilkaset. Werbowano ich w szkołach nauki jazdy. Gdy oni zdawali w stu procentach, dla wyrównania statystyk oblewano uczciwych kursantów, którzy łapówek nie dawali. Byli to kandydaci głównie ze Śląska. Dlaczego? Żeby sprawa "nie rozniosła się" w regionie. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy właśnie ta afera była jednym z powodów odejścia ze stanowiska szefa katowickiego WORD, Piotra Wcisły.

Aferą z prawami jazdy za łapówki w katowickim WORD zajmują się śląscy policjanci, a także funkcjonariusze z Krakowa i Kielc, bo głównie z tych terenów pochodzili przystępujący do egzaminów.
Niedawno dołączyli do nich też agenci CBA. Kilkaset osób, które chciało ułatwić sobie zdobycie dokumentu uprawniającego do zajęcia miejsca za kierownicą, będzie miało duże problemy. Śledczy mają już ich nazwiska.

Jak udało się oszukać komputerowy system losowania egzaminatorów w katowickim WORD? Zdaniem naszych informatorów po prostu z losowania wyłączano określoną liczbę egzaminatorów i "na piechotę" przydzielano im grupy osób, które dały łapówki.

- Przez to np. w Dąbrowie Górniczej bywały grupy, gdzie zdawało sto procent osób. Ten sam egzaminator chwilę później, w następnej grupie oblewał wszystkich, bez względu na umiejętności. W ten sposób wyrównywał statystyki - wyjaśnia nasz informator.

Antoni A., koordynator egzaminów, 6 czerwca był przesłuchiwany przez dziesięć godzin. Agenci CBA zabrali jego laptop i wszystkie nośniki danych. Siedzibę agencji "odwiedziło" także kilku informatyków. Opowiadali śledczym o tym, jak działał system losowania egzaminatorów, o jego kontrolach, awariach, możliwościach manipulacji.

- A. został zwolniony. Oficjalnie z powodu reorganizacji w firmie, bo zarzutów mu jeszcze nie postawiono. Zaskarżył decyzję do sądu pracy. Kilka dni wcześniej zarejestrował w firmie związek Solidarność i mianował się jej przewodniczącym. Jako taki żądał ochrony - mówi nasz informator.

Pod koniec czerwca CBA ponownie odwiedziło WORD. Agenci zabrali nagrania z egzaminów. Nieoficjalnie wiadomo, że trwa też analiza statystyk. Wychodzą na jaw zadziwiające prawidłowości.

Jak jest możliwe, że osoby, które po raz pierwszy w życiu wyjeżdżały np. na ulice Katowic, zdawały egzamin lepiej niż rodowici katowiczanie? Te cuda zbadają śledczy.

Tajemnica tkwi prawdopodobnie m.in. w zapisach przebiegu egzaminów. Jak się dowiedzieliśmy na części kaset... nic się nie nagrało. Tymczasem zgodnie z prawem to oznacza konieczność powtórzenia egzaminu. Na koszt WORD. Może się zdarzyć, że osoby, które już od pół roku pędzą po naszych ulicach, będą musiały ponownie przystąpić do egzaminu.

Obecny szef WORD, Roman Bańczyk, wziął się za porządki w firmie. W salach, gdzie zdawane są egzaminy teoretyczne, pojawiły się kamery.
- Takie zabezpieczenia nie są nowością. Były w ośrodkach w innych częściach kraju. Nie rozumiem, dlaczego nie korzystano z nich na Śląsku - zastanawia się Bańczyk.

Dyrektor rozdzielił też część teoretyczną od praktycznej. Nadzoruje je dwóch różnych egzaminatorów, a nie jeden - jak jeszcze kilka tygodni temu.
- Zmienił się też system nadzoru. Kontrolerzy są niezależni od koordynatora egzaminów. Nie wi,e gdzie jadą i kogo będą kontrolować - dodaje Roman Bańczyk.

Te zmiany już przyniosły duże skutki. Statystyki zdających egzaminy na Śląsku... wróciły do normy. Tak jak w reszcie kraju, za pierwszym podejściem egzamin zdają cztery osoby na dziesięć. No i skończyła się turystyka egzaminacyjna z ościennych województw.

- Zatrzymano już kilka osób. To jednak czubek góry lodowej. Policjanci mają płotki. Teraz agenci szukają mózgu tego szwindlu. Zatrzymanie organizatorów to już tylko kwestia czasu - podkreśla nasz informator.

Przyczyna rezygnacji dyrektora

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy właśnie afera łapówkarska była jednym z powodów odejścia ze stanowiska szefa WORD, Piotra Wcisły. 21 maja tego roku został on odwołany z zajmowanego stanowiska przez marszałka województwa śląskiego, Bogusława Śmigielskiego. Uchwała zarządu województwa została jednak na prośbę Piotra Wcisły uchylona. Chciał odejść z honorem. Napisał rezygnację, ale jednocześnie przedłożył zwolnienie lekarskie. Przebywa na nim już... ponad dwa miesiące. I nadal pobiera pensję - z dodatkami jest to około 10 tys. zł brutto miesięcznie. AMC

Prawo jazdy legalnie i nielegalnie

Opłata za legalny egzamin na prawo jazdy kat. B to 134 zł. W tym za teoretyczny zapłacimy 22 zł, za praktyczny - 112 zł.
Za pierwszym podejściem statystycznie w kraju udaje się zdać czterem osobom na dziesięć. Bywa jednak, że do egzaminu przystępuje się po 5-7 razy.

Za sam kurs na prawo jazdy zapłacimy od 950 do 1500 zł. Za dodatkowe godziny jazdy szkoły liczą sobie po 30-40 zł. Do tego dojdzie opłata za badanie lekarskie - 25-50 zł.

Opłata za "załatwienie" egzaminu jest znacznie wyższa. Nielegalną transakcją zajmują się pośrednicy. Zwykle za swoją usługę biorą prowizję około 200-400 złotych. Całość natomiast kosztuje średnio od 3 do 4 tys. zł. Reszta pieniędzy trafia do egzaminatora z ośrodka wojewódzkiego, który egzaminuje przyszłego posiadacza prawa jazdy.

Mają dowody na łapówkarstwo

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu prowadzi postępowanie dotyczące WORD w Pile. W kwietniu oraz w czerwcu zatrzymano 22 osoby, z zarzutem wręczania lub przyjmowania korzyści majątkowych. Wśród zatrzymanych jest egzaminator, instruktor oraz kursanci. We wszystkich przypadkach zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru kuratora i poręczenia majątkowego. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono mienie wartości 70 tys. zł.

W maju małopolska policja zatrzymała 20 osób, które za łapówki załatwiały sobie fałszywe prawa jazdy. Fałszywki zamawiane były głównie przez Polaków wyjeżdżających do pracy w Anglii, Irlandii i Norwegii. Do siatki fałszerzy należeli m.in. pracownik wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego, instruktorzy szkół nauki jazdy i lekarze. Pośrednik, oferował załatwienie prawa jazdy w Polsce za ok. 5-6 tys. zł. Chętny nie musiał zgłaszać się na kurs, a jego jedynym zadaniem było odebranie osobiście prawa jazdy w wydziale komunikacji. Całość dokumentacji, w tym wpis na kurs, badania lekarskie, uczestnictwo w zajęciach teoretycznych i praktycznych oraz końcowy egzamin załatwiany był bez jego udziału. Kierownicy ośrodków szkolenia kierowców wydawali zaświadczenia potwierdzające ukończenie kursu, a lekarze potwierdzali, że badali kursanta. Prawo jazdy zdobyło w ten sposób kilkaset osób. Podejrzanym zarzucono działalność w grupie przestępczej, pomaganie w przyjmowaniu korzyści majątkowej, poświadczenia nieprawdy i powoływanie się na wpływy. Grozi im kara do 12 lat pozbawienia wolności.

W 2006 r. łódzka policja rozbiła grupę łapówkarzy w tamtejszym WORD. W sumie zatrzymano już 121 podejrzanych: osoby, które wręczały łapówki, właścicieli szkół, instruktorów oraz egzaminatorów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!