Dziś przepis stanowi, że kampania wyborcza może rozpocząć się z dniem ogłoszenia wyborów. Pierwsza tura wyborów, kiedy głosować będziemy na prezydentów, burmistrzów, wójtów oraz radnych miejskich, powiatowych i wojewódzkich, ma się odbyć między 21 października a 4 listopada. Premier Morawiecki ma na ogłoszenie wyborów i konkretnej ich daty czas do połowy sierpnia. Ale lepiej, gdyby zrobił to jak najszybciej.
Patryk Jaki i Rafał Trzaskowski w Warszawie - ten ostatni teraz zdecydowanie aktywniejszy - prowadzą regularną kampanię i nawet (zwłaszcza Trzaskowski) nie starają się ukrywać, że jest inaczej. Że niby, ot tak, jeżdżą metrem i prowadzą pogaduszki z mieszkańcami, albo że po prostu przypadkiem organizują konferencje w dzielnicach. Nie, jest jasne, że to regularna kampania wyborcza. W Katowicach i całym regionie też widać nerwowe ruchy, ale na razie głównie w mediach społecznościowych. Niby nie ma kampanii, ale są kandydaci rytualnie wbijający sobie szpilki w tyłek i wzajemnie się podgryzający, oraz wojsko stojące po dwóch, a nawet trzech stronach placu boju. W rozkwicie też płomienna publicystyka partyjna.
Artykuł 104 Kodeksu wyborczego mówi jasno, że „Kampania wyborcza rozpoczyna się z dniem ogłoszenia aktu właściwego organu o zarządzeniu wyborów i ulega zakończeniu na 24 godziny przed dniem głosowania”. Kodeks jest aktem prawnym rangi ustawowej, który legalnie wszedł w życie w 2011 roku. Nie ma tu żadnych niejasności.
Tak by się wydawało, ale praktyka pokazuje, że nawet tak oczywiste zapisy można różnie interpretować. Oto ktoś wymyślił, że teraz jest prekampania. Co to takiego? Wiadomo tylko, że prekampania to nie kampania i mamy nie drążyć, nie jęczeć i nie eskalować niezadowolenia społecznego. O co nam w ogóle chodzi?
Chodzi o szacunek do prawa. Jeśli prawo jest głupie - zmieńmy je. Lepiej je zmienić, niż obchodzić i udawać, że wszystko w porządku. Specjaliści już dawno mówili, że we współczesnym świecie, w którym politycy agitują cały czas, takie zapisy są niedorzeczne - tak samo jak na przykład przepis o ciszy wyborczej, który w internecie wszyscy poniewierają.
Truizmem jest opowiadanie, że takie lekceważenie prawa przez polityków powoduje równie luźne traktowanie prawa przez obywateli. Można by tak trochę ponarzekać, ale to wszystko za późno, mleko się rozlało, nie ma co zbierać. Takie kpiny z prawa widzimy przecież na każdym kroku. W sprawach dużych i małych. Naigrawają się z przepisów dotyczących kampanii dokładnie tak samo, jak rozsiane po całej Polsce sklepy spożywcze, pardon - placówki pocztowe - obchodzą zakaz handlu w niedziele.
Albo tak samo, jak władza - tu kaliber o niebo większy - traktuje konstytucję.
PS W ubiegły piątek przedstawiłem spór, jaki „Dziennik Zachodni” ma z Zespołem Prasowym Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Po tej publikacji dostaliśmy duże wsparcie zarówno od policjantów w komendach miejskich, jak i od środowiska medialnego. Nasze stanowisko przedstawił też najważniejszy w branży miesięcznik „Press”. Dziękujemy. Chodziło nam i chodzi dalej o zasady, o poważne traktowanie swoich obowiązków i swoich ról zawodowych - zarówno przez rzeczników, jak i dziennikarzy.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Zobacz najważniejsze wydarzenia minionego tygodnia w programie TyDZień
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?