Twaróg: Plan likwidacji górnictwa, daty, pieniądze, mrzonki, fantazje

Marek Twaróg
Marek Twaróg
Umowa społeczna w sprawie likwidacji górnictwa już jest podpisana.
Umowa społeczna w sprawie likwidacji górnictwa już jest podpisana. Fot. Arkadiusz Gola / BZWBK Press Foto
Ewidentnym nadużyciem jest wiązanie istnienia sektora górniczego i pomocy dla tego sektora z długofalową pomyślnością Śląska. To miraż, jaki lubią roztaczać związki górnicze, które żyją z ciągłej transformacji branży. Prawda jest taka, że Śląsk jest już o wiele dalej niż górnictwo, czako i Barbórka - pisze Marek Twaróg, redaktor naczelny Dziennika Zachodniego, i dodaje, o czym należy pamiętać przy okazji parafowanej w środę, 28 kwietnia umowy społecznej dla górnictwa.

Przez kilka, może kilkanaście, dni będziemy widzieć propagandowy festiwal z udziałem rządu i samorządu wojewódzkiego związany z umową społeczną dla górnictwa (parafowana w środę, 28 kwietnia, wkrótce podpisanie). Władza przekonywać będzie, że dba o ludzi, bo nie daje umrzeć górnictwu i Śląskowi, górnicze związki zawodowe zaś prezentować się będą jako jedyni obrońcy Śląska.

Powiedzmy sobie zaraz, że istnienie takiej umowy nie zaszkodzi - jak nie zaszkodziły liczne plany, kontrakty i umowy dla Śląska, jakie mieliśmy przez ostatnie 30 lat - ale też zapewne w jakimś zasadniczym stopniu nie pomoże. W tworzeniu planów, kontraktów i umów, a potem ich propagandowym wykorzystaniu, politycy są bowiem bardzo dobrzy - gorzej z ich realizacją.

Po pierwsze, należy pamiętać, że umowa, która sięga aż roku 2049 (likwidacja ostatnich kopalń węgla: Chwałowice, Jankowice, Sobieski, Janina, Bogdanka; odrębnie traktowane są kopalnie JSW) to mrzonki i fantazje. Nikt bowiem w takiej perspektywie czasowej nie jest w stanie powiedzieć niczego konkretnego o sytuacji naszego regionu świata (a co dopiero Śląska) w kontekście rozwojowym, ekonomicznym, klimatycznym, technologicznym.

Co więcej, nikt nie jest w stanie dziś odpowiedzieć na pytanie, czy nie zmienią się cele klimatyczne, nie mówiąc o konkretnych kosztach emisji, podobnie, jak nie jest do końca jasne - by uprościć - z czego produkować będziemy prąd. Słuszne są więc przewidywania rozumnych ekspertów, że umowa dość szybko (po propagandowym jej wykorzystaniu) może trafić na półkę i się kurzyć. A kopalnie będą istniały bądź nie - w zależności od sytuacji biznesowej i geologicznej (bo więcej węgla, po który łatwo sięgnąć, nie będzie).

Po drugie, należy pamiętać, że całą tę umowę musi zaakceptować Komisja Europejska. A to dlatego, że jest tam zaszyta spora pomoc publiczna. Znający się na rzeczy prawnicy z ClientEarth zwracają uwagę, że „w prawie unijnym istnieją szczegółowe przepisy dotyczące pomocy publicznej dla górnictwa węgla kamiennego i aktualnie nie przewidują one możliwości przyznawania pomocy operacyjnej dla działających kopalń. Dodatkowym utrudnieniem jest okoliczność, że obecnie Komisja Europejska, badając proponowane przez państwo środki pomocowe, analizuje ich wpływ na klimat, a unijne prawo konkurencji znajduje się w procesie dostosowania do celu neutralności klimatycznej do 2050 roku”.

Po trzecie, należy pamiętać, że o ile zablokowane może zostać wspieranie działającej branży (jak wyżej), to prawdopodobna jest pomoc w zakresie likwidacji kopalń. I to dobrze. Najważniejszą częścią tej umowy jest ta, gdzie mowa o Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (2 mld euro).

Po czwarte, należy pamiętać, że ewidentnym nadużyciem jest wiązanie istnienia sektora górniczego i pomocy dla tego sektora z długofalową pomyślnością Śląska. To miraż, jaki lubią roztaczać związki górnicze, które żyją z ciągłej transformacji branży. Prawda jest taka, że Śląsk jest już o wiele dalej niż górnictwo, czako i Barbórka (dość powiedzieć, że w branży automotive pracuje już u nas więcej ludzi niż w górnictwie).

Po piąte, zapewne najwięcej emocji wzbudzać będzie kwestia odpraw dla górników, ale warto zwrócić uwagę na kolejne etapy procesu odchodzenia z pracy (bo diabeł tkwi w szczegółach). A najmniej kuriozum: powołanie „ośrodka zajmującego się dziedzictwem górniczym” przy Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu (Po co? Nie wiem.)

Po szóste, gdyby samorząd wojewódzki był trochę roztropniejszy i myślał samodzielnie, to nie basowałby bezrefleksyjnie rządowi i nie grzał się w świetle jupiterów, tylko stałby się strażnikiem realizacji tej umowy.


Marek Twaróg, redaktor naczelny DZ
[email protected]

iPolitycznie - Czy słowa Stefańczuka o Wołyniu to przełom?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni
Dodaj ogłoszenie