Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Twoje serce nie ma przed lekarzami z Ochojca żadnych tajemnic. Zajrzą wszędzie [INFOGRAFIKA]

Agata Pustułka
infografika Marek Michalski
Kardiolodzy ze Szpitala w Ochojcu mają sprzęt, dzięki któremu potrafią rozpoznać "odpowiedzialne" za powstanie zawału pojedyncze blaszki miażdżycowe. Te najnowocześniejsze na świecie techniki diagnostyczne serca pokazali w czasie międzynarodowych warsztatów w Katowicach, zorganizowanych przez III Klinikę i Zakład Kardiologii Inwazyjnej Górnośląskiego Centrum Medycznego.

Zegarmistrzowska precyzja odgrywa coraz większą rolę w diagnostyce i leczeniu chorób serca. Cel jest taki, by badania były jak najdokładniejsze i najmniej inwazyjne. - Teraz możemy oglądać naczynia krwionośne od wewnątrz, z dokładnością mikroskopu - mówi prof. Andrzej Ochała, kierownik Zakładu Kardiologii Inwazyjnej w GCM.

Klasycznym i standardowym badaniem pozostaje oczywiście koronarografia. Jest to jednak badanie inwazyjne, związane z podaniem pacjentowi kontrastu. Daje możliwość szybkiej interwencji, czyli poszerzenia naczynia i założenia stentu.

- Problem polega jednak na tym, że nie zawsze zagrażający życiu zawał pojawia się w najbardziej zwężonym miejscu, ale czasami dochodzi do niego tam, gdzie byśmy się tego nie spodziewali. I właśnie w takich przypadkach potrzebne są inne metody obrazowania - ocenia prof. Michał Tendera, kierownik III Katedry i Kliniki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w GCM.

W ponad połowie przypadków do wystąpienia zawału dochodzi w wyniku pęknięcia wydawałoby się nieistotnej blaszki miażdżycowej. Dlatego lekarze muszą zidentyfikować te najbardziej podejrzane. Właśnie temu celowi służy oznaczanie składu blaszek. By dokonać diagnozy, wprowadza się do naczynia malutki cewnik-włosek, który pełni rolę precyzyjnego detektywa.

Obrazowanie naczyń pozwala też ocenić grubość złogów cholesterolu. Te pokryte cienką błonką częściej inicjują zawał.

- Jeśli znajdziemy takie niebezpieczne fragmenty naczyń, to interweniujemy i rozszerzamy je oraz zakładamy stenty, czyli specjalne rusztowania, które na trwałe otwierają światło naczynia - wyjaśnia prof. Ochała. Prawdziwą rewolucją jest zastosowanie w Ochojcu całkowicie rozpuszczających się stentów, które rozpadają się na wodę i dwutlenek węgla po dwóch-trzech latach.

Klasyczne stenty to metalowe rusztowania pokryte wolno uwalniającym się lekiem, który radykalnie zmniejsza zarastanie naczyń wieńcowych. Mają jednak swoje słabości. W przypadku metalowego rusztowania czasami dochodzi do nadmiernego tworzenia się blizny wewnątrz naczynia, natomiast po założeniu stentów z lekami tętnica dłużej się goi.

Lekarze z Ochojca mogą też obejrzeć naczynie w trójwymiarze - umożliwia im to np. tomografia komputerowa. Widzą wtedy ściany naczynia pod dowolnym kątem i są w stanie ocenić istniejące przewężenia. - Klasycznie myśli się o kardiologii i obrazowaniu jako o dwóch podspecjalnościach. Trudno sobie wyobrazić leczenie skomplikowanych schorzeń bez technik wizualizacyjnych.
Prawda jest taka, że najskuteczniejszą pomoc pacjentowi zapewnia zespół złożony z kardiologów interwencyjnych, kardiologów zajmujących się obrazowaniem oraz kardiochirurgów, bo oni "byli" w sercu wiele razy i są niezbędni, by np. odsłonić koniuszek serca, abyśmy mogli wykonywać niektóre z naszych zabiegów - wyjaśnia prof. Tendera.

W tym przypadku chodzi np. o zamykanie ubytków okołozastawkowych, wszczepianie zastawki aortalnej, czy przezskórne, przezkoniuszkowe zakładanie zatyczek na przecieki wewnątrzsercowe. - Pole wspólnego działania staje się coraz większe - dodaje prof. Ochała.

Przybywa też pacjentów. I choć obecność miażdżycy nie jest "gwarancją", że będziemy mieli zawał, to grupa osób szczególnego ryzyka wymaga wyjątkowo dokładnej identyfikacji. W pierwszej kolejności to pacjenci z nasilonymi objawami dusznicy bolesnej oraz niedokrwienną chorobą serca. - Obecne metody nie są pewnie szczytem możliwości, bo zachwilę zechcemy wejrzeć w biochemię naczynia i na tym poziomie diagnozować - uśmiecha się prof. Ochała.

Stosowane przez kardiologów metody diagnostyczne nie mają ograniczeń wiekowych. Warto jednak pamiętać, że to wśród osób mających 40-50 lat dochodzi do groźniejszych epizodów. Oni zwykle się nie leczą, albo lekceważą objawy.

- Tymczasem każdy trwający dłużej niż 20 minut ból rozpierający, gniotący w okolicach klatki piersiowej, barku, nadbrzusza powinien być sygnałem, że może się dziać coś złego - ocenia prof. Tendera. - Czas od reakcji do wdrożenia leczenia przesądza o wyniku leczenia. Im szybciej uda się nam zastosować określoną metodę, tym większą część serca uratujemy przed martwicą - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!