Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tychy i Katowice: Nowe połączenia kolejowe już wkrótce?

Michał Wroński
Koleje Śląskie 1 czerwca zlikwidowały 39 procent połączeń Tychów z Katowicami. Dla pasażerów to duży problem
Koleje Śląskie 1 czerwca zlikwidowały 39 procent połączeń Tychów z Katowicami. Dla pasażerów to duży problem Marzena Bugała-Azarko
Jest szansa, że na trasę z Katowic do Tychów wróci część zlikwidowanych 1 czerwca pociągów Kolei Śląskich. Rozmowy w tej sprawie od początku miesiąca prowadzi z urzędem marszałkowskim prezydent Tychów Andrzej Dziuba i być może ich szczęśliwy finał nastąpi już dzisiaj. Jak podkreślał przed weekendem w rozmowie z DZ, w grę wchodzi przywrócenie czterech połączeń w godzinach szczytu.

- Przede wszystkim będzie to jednak rozmowa o sensie wspólnych przedsięwzięć, realizowanych za unijne pieniądze - mówi Dziuba.

Tymczasem tyszanie mają prawo czuć się "wystawionymi do wiatru". Władze miasta poważnie potraktowały bowiem apele o budowę systemu zintegrowanego transportu publicznego. Uznały, że to właśnie pociąg powinien być najwłaściwszym sposobem na dotarcie do stolicy województwa. Aby zachęcić mieszkańców do korzystania z usług kolei kilka lat temu wprowadziły w porozumieniu z urzędem marszałkowskim wspólny bilet na pociąg i komunikację miejską. Zaczęły dostosowywać rozkład jazdy miejskich autobusów do rozkładu jazdy kolei.

CZYTAJ KONIECZNIE:
NOWY ROZKŁAD JAZDY TO SZOK!

Następnym krokiem była budowa nowych przystanków i parkingów, które miałyby spełniać funkcję centrów przesiadkowych. Co więcej, w ubiegłym roku miejski przewoźnik zlikwidował dwie swoje linie autobusowe do Katowic. I kiedy już system zaczął powoli działać, a pasażerowie przekonali się do pociągu, to Koleje Śląskie od 1 czerwca zlikwidowały 39 procent połączeń na trasie z Katowic do Tychów.

NOWY ROZKŁAD JAZDY - TYCHY SĄ PRZECIW CIĘCIOM [CZYTAJ W DZ]

- Nikt tej decyzji z nami nie konsultował. Ja rozumiem, że Koleje Śląskie szukają oszczędności, ale powinne to robić z głową - mówi Andrzej Dziuba. Jak jednak dodaje, w sprawie kolei nie odpuści, bo też nie widzi żadnej sensownej alternatywy.

- Przecież autobus nie dojedzie w 20 minut do Katowic - argumentuje.

Kiedy kilka dni temu rozmawialiśmy z reprezentującymi śląskie uczelnie ekspertami od transportu publicznego usłyszeliśmy, że przykład Tychów mocno wystraszył inne samorządy regionu. Pokazał im, że nie warto ryzykować odważnych inwestycji w transport szynowy, gdyż potencjalny partner (czytaj: urząd marszałkowski) w razie jakichś kłopotów nie będzie miał żadnych skrupułów, by poświęcić wcześniejsze ustalenia.
Być może były to jednak zbyt czarne wizje. Jak się bowiem okazuje, chętnych do pójścia w ślad Tychów nie brakuje.

Do dużej inwestycji w kolej przymierzają się Katowice. Jak przyznaje Jakub Jarząbek, rzecznik urzędu miejskiego, Katowice zamierzają stworzyć sieć małych przystanków na linii kolejowej prowadzącej przez południowe dzielnice. Wytypowane zostały już nawet dla nich lokalizacje. Pociągi - poza stacjami w Brynowie, Ligocie oraz Piotrowicach - miałyby zatrzymywać się przy ulicy Niezapominajek, Hortensji, Grota Roweckiego, Jankego, Wspólnej i Szenwalda.

- A także na Kostuchnie, Zadolu i przy kąpielisku Bugla. W sumie trzeba wybudować zupełnie od postaw cztery przystanki, w pozostałych przypadkach mówimy o jakiejś formie modernizacji- kończy wymieniać Jarząbek.

Gdyby ten plan wypalił, to Katowice mogłaby połączyć z Tychami prawdziwa miejska kolej aglomeracyjna. Taka, której od lat zazdrościmy na przykład Trójmiastu.

Duża liczba przystanków sprawiałaby, że byłaby ona dostępna dla mieszkańców. Pozostałoby jeszcze zadbać o odpowiednią przepustowość i zintegrowanie z komunikacją miejską.

Na ile te wszystkie plany są jednak realne? Jakub Jarząbek zapewnia, że przedsięwzięcie zostało wpisane do Strategii Rozwoju Miasta i zgłoszone do programu Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. To właśnie z finansowanych przez Unię Europejską ZIT-ów (program będzie realizowany w latach 2014 - 2020) Katowice chcą pozyskać znaczną część pieniędzy potrzebnych na realizację tego projektu. Budowa jednego przystanku - jak szacują urzędnicy - mogłaby kosztować od 1 do 3 milionów złotych. Jeśli doliczyć do tego niezbędne inwestycje w pozostałe elementy infrastruktury, to łączny koszt przedsięwzięcia mógłby sięgnąć kilkudziesięciu milionów złotych (na tyle właśnie wartość przeprowadzonych w Tychach prac ocenia prezydent Dziuba). Mimo tego katowiccy urzędnicy są zdecydowani, by pójść śladem Tychów.

- Taka inwestycja to odpowiedź na postulaty lepszego skomunikowania południowych dzielnic miasta z centrum. Uważamy, że racjonalnym jest wykorzystanie w tym celu istniejącej infrastruktury kolejowej - mówi Jakub Jarząbek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!