Ze zwiedzania wyłączona została przestrzeń na poziomie -4, w której do tej pory można było oglądać wystawę "Duch natury i inne bajki" oraz fotoplastykon. Jak mówił na dzisiejszej konferencji w Muzeum jego tymczasowy dyrektor, Marcin Gwoździewicz, w czwartek pracownicy zauważyli w hali wystaw wycieki na suficie z płyt kartonowo-gipsowych. W trakcie oględzin odkryto prowizoryczne zabezpieczenia - wiaderka, do których ściekała woda, ustawione bezpośrednio na płytach sufitowych. Gwoździewicz prezentował dziś nagranie z tych oględzin.
Kliknij poniżej i zobacz zdjęcia
- Oprócz pojemników na wodę widać też, że płyty kartonowo-gipsowe są przemoknięte. Ten system nie jest ujęty w żadnej dokumentacji - mówił Gwoździewicz. - W piątek rano wyłączyłem tę przestrzeń dla zwiedzających. W poniedziałek były oględziny Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który decyzją administracyjną, wyłączył tę część Muzeum z użytkowania. Wcześniej przenieśliśmy stamtąd większość eksponatów.
Marszałek Chełstowski oświadczył, że "deficyty substancji budowlanej w Muzeum są poważne". Zapowiedział sporządzenie audytu, który ma wyjaśnić, kto odpowiada za to, że nowa siedziba Muzeum Śląskiego została dopuszczona do użytkowania z poważnymi wadami. Jej otwarcie odbyło się w czerwcu 2015 roku. Jeszcze przed tą inauguracją, a także w kolejnych latach we wbudowanej w ziemię części obiektu regularnie odkrywano zawilgocenia i nieszczelności konstrukcji.
- Budynek został oddany z dużą wadą i to jest sprawa, która wymaga wyjaśnienia. Temu posłuży wykonanie audytu nadzoru inwestorskiego oraz przebiegu tego procesu - mówił Chełstowski.
Jego zdaniem, Alicję Knast obciąża podpisanie w 2015 roku dokumentu świadectwa wykonania, z którego wynika, że obiekt został wzniesiony zgodnie ze sztuką budowlaną.
- Zastanawiam się, dlaczego przez okres dyrektorowania Alicji Knast szkody w Muzeum nie zostały naprawione. Okres gwarancji minął. Ktoś chyba uznał, że problemu nie ma, a potem weszło się w spór sądowy, który nie wiadomo, jak się zakończy - podkreślał marszałek województwa. - Nie wiem, dlaczego zarząd poprzedni zarząd województwa nie wygospodarował pieniędzy, żeby naprawić usterki na bieżąco, a potem na drodze sądowej dochodzić zapłaty od wykonawcy. To dziwne, że przez taki długi czas nie zareagowano na te wady. No chyba, że rozwiązaniem są zbiorniczki na wodę. Ktoś nie potrafi się przyznać do swoich błędów w zarządzaniu.
Z drugiej strony, marszałek od stycznia 2019 roku miał wiedzieć o wszystkich usterkach w Muzeum, bo ich dokumentacja trafiła na jego biurko bezpośrednio od Knast. Pytany o ten dokument, nie był w stanie potwierdzić, czy zapoznał się z nim ponad rok temu.
- Dyrektor nie zwróciła się do nas w tej sprawie. Dokumenty? Codziennie dostaję 50-100 pism. Nie powiem, czy takie pismo trafiło na moje biurko - odpowiadał Chełstowski.
Nie przegap
Zobacz koniecznie
Rozwiąż i poznaj swój wynik
Bądź na bieżąco i obserwuj
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?