Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tyszanom zabrakło już sił

Jacek Sroka
W czwartek GKS pokonał Cracovię, ale wczoraj w Tychach górą byli już hokeiści "Pasów"
W czwartek GKS pokonał Cracovię, ale wczoraj w Tychach górą byli już hokeiści "Pasów" Lucyna Nenow
Hokeiści GKS przegrali czwarty finałowy mecz o mistrzostwo Polski. Cracovia w play off prowadzi już 3:1 i do obrony tytułu mistrzowskiego brakuje jej jeszcze tylko jednego zwycięstwa. Kolejne spotkanie odbędzie się w poniedziałek pod Wawelem.

- Zabrakło nam dzisiaj sił i wykończenia akcji w decydujących momentach. Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, ale dla nas rywalizacja jeszcze się nie skończyła. Nie składamy broni i postaramy się teraz wygrać w Krakowie - powiedział kapitan gospodarz Adrian Parzyszek.

Tyszanie rozpoczęli wczorajszy mecz ostrożnie, jakby obawiając się protestu złożonego przez krakowian po trzecim spotkaniu finałowym. Działacze "Pasów" domagali się od PZHL zdyskwalifikowania Tomasza Proszkiewicza za zaatakowanie kijem Igorsa Bondarevsa (popularny "Proszek" otrzymał za to w czwartek karę meczu). Łotysz postanowił jednak nie czekać na decyzję związku, lecz sam wymierzył sprawiedliwość. W 10 minucie gry olimpijczyk z Salt Lake City potężnie strzelił z niebieskiej linii i zaskoczył zasłoniętego Arkadiusza Sobeckiego.

Walczący GKS zobaczyliśmy na tafli dopiero w II tercji. Niesieni gorącym dopingiem gospodarze przyspieszyli tempo gry i nie mogący za nimi nadążyć krakowianie raz po raz faulowali i wędrowali na ławkę kar. Tyszanie przez 174 sekundy grali w podwójnej przewadze, lecz zdobyli w tym czasie tylko jednego gola. Po wzorowym rozegraniu "zamka", wyrównującą bramkę strzelił Robin Bacul. Niestety kolejna przewaga liczebna GKS zakończyła się stratą gola. Po błędzie Tomasza Jakesza Rudolf Verczik popędził na bramkę Sobeckiego i wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.

- To był decydujący moment meczu. Najpierw przetrzymaliśmy napór GKS, a później sami po kontrze trafiliśmy do siatki. Postaramy się w poniedziałek postawić kropkę nad "i" i świętować zdobycie mistrzostwa Polski na własnym lodzie - stwierdził najlepszy gracz gości Leszek Laszkiewicz.

Gospodarze oddali w II tercji dwa razy więcej strzałów niż "Pasy", a mimo to ją przegrali. Tuż przed syreną na przerwę krakowianie zaliczyli bowiem kolejne trafienie. Po podaniu zza bramki Leszka Laszkiewicza krążek do siatki wepchnął Damian Słaboń.

W ostatniej odsłonie tyszanie próbowali odrobić straty, ale wyraźnie brakowało im sił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!