Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukrywał i leczył Żydów, za co trafił do obozu

Katarzyna Kapusta
„Rewiry Hipokratesa”, książka Romana Szenka, została poprawiona i uzupełniona przez Marcina Lazara (na zdjęciu)
„Rewiry Hipokratesa”, książka Romana Szenka, została poprawiona i uzupełniona przez Marcina Lazara (na zdjęciu) Katarzyna Kapusta
Niemcy najpierw skazali go na śmierć, potem wysłali do obozu koncentracyjnego. Doktor Tadeusz Kosibowicz leczył w Będzinie powstańców śląskich oraz Żydów podczas wojny

Aleksandrowska bolnica - to po rosyjsku szpital. Taki napis widniał na najstarszej części szpitala w Będzinie. To właśnie tutaj zaczyna się historia doktora Tadeusza Kosibowicza, który przez wiele lat był dyrektorem tej placówki. Historia zaczyna się niepozornie, ale jej przebieg jest zaskakujący. To historia o znakomitym lekarzu, który narażając własne życie, pomagał, leczył i ukrywał Żydów. Wydała go gestapo Polka niemieckiego pochodzenia...

Wszystko zaczęło się w hotelu Bristol w Będzinie

Stoję na ulicy Małachowskiego w Będzinie, pomiędzy najstarszą częścią szpitala a kamienicą, w której kiedyś mieścił się hotel Bristol. Ze mną jest Marcin Lazar, prezes Towarzystwa Przyjaciół Będzina, a przyczynkiem do naszego spotkania jest poprawione i uzupełnione wydanie książki Romana Szenka o doktorze Kosibowiczu pt. „Rewiry Hipokratesa”.

W marcu 1919 roku na dworcu PKP w Będzinie wysiada młody lekarz, który przyjechał tutaj prosto po studiach z Krakowa, wraz z żoną. Kwaterują się w hotelu Bristol.

- Świetnie opisał to Roman Szenk. Chłopiec bagażowy, który przepakowywał bagaże Kosibowiczów, zapytał ich, skąd są i dowiedział się, że są z Krakowa, że Kosibowicz jest lekarzem. Kilkanaście minut po zakwaterowaniu się w pokoju, ktoś zapukał do drzwi - mówi Marcin Lazar, który poprawił i uzupełnił nowe wydanie książki o Kosibowiczu. - To był pierwszy pacjent, Żyd będziński. Wezwał lekarza, bo jego żona zaczęła rodzić - opowiada Lazar.

Nowy lekarz w mieście był niezwykle z tego faktu zadowolony, zarobił wówczas swoje pierwsze pieniądze i to niemałe, bo 20 złotych. Dlaczego Kosibowicz, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, przyjechał z Krakowa do Będzina?

- Odpowiedź jest prosta. Jesteśmy po I wojnie światowej, do Krakowa wraca bardzo wielu uznanych lekarzy, którzy wcześniej pracowali dla wojska lub sami byli żołnierzami po różnych stronach, bardzo często w armii austriackiej. Wówczas w Krakowie praca dla świetnie wykształconego lekarza, ale bez doświadczenia i mocnego nazwiska, nie była opłacalna. Zagłębie i Będzin były terenem, na którym bardzo potrzebni byli lekarze, gdzie szybko rozwijał się przemysł, gdzie było coraz więcej mieszkańców - dodaje.

Wieść o nowym lekarzu w mieście szybko się rozniosła drogą pantoflową wśród mieszkańców Będzina.
Szybko zyskał uznanie, leczył powstańców śląskich

Tadeusz Kosibowicz do Będzina trafił ze świeżo zdobytym dyplomem lekarza, uzyskał go w 1918 roku, jednak już w czasie wojny, jeszcze bez tytułu lekarza, leczył na froncie.

W Będzinie niemal od razu został pracownikiem szpitala, a tu, tuż za granicą, właśnie zaczęły się powstania śląskie. Powstańcy z pierwszego, drugiego i trzeciego powstania trafiali właśnie pod opiekę doktora Kosibowicza.

- Postać Kosibowicza w ewidentny sposób łączy Zagłębie ze śląską częścią województwa. To empiryczny dowód na duży stopień solidarności względem powstańców śląskich. Oni byli tu leczeni, szkoleni, dzieci ze Śląska przyjeżdżały tutaj na wypoczynek, a przecież mówimy o czasach, w których kilka miesięcy wcześniej jeszcze była wojna - opowiada Lazar.

W niełatwym czasie 20-lecia międzywojennego doktor Kosibowicz wraz z żoną, jako przyjezdni, od razu stali się ważnymi osobami na tym terenie.

Żona doktora była radną, działała w kilku organizacjach społecznych. Małżeństwo udzielało się także w Towarzystwie Opieki nad Górą Zamkową, czyli w organizacji na kształt dzisiejszego Towarzystwa Przyjaciół Będzina.

Był w trzech obozach zagłady, cudem przeżył ostatnie dni wojny

Kosibowicz często leczył w szpitalu ludzi nieubezpieczonych w przedwojennej kasie chorych. Nigdy nie odsyłał pacjentów z kwitkiem. Cały czas wykonywał pracę u podstaw, był bardzo cenionym lekarzem. Niestety, przyszedł najtrudniejszy czas w XX wieku.

Wybuch II wojny światowej we wrześniu 1939 roku brutalnie zmienił miasto i życie mieszkańców. Żydzi byli stłoczeni w getcie, skazani na śmierć.
Doktor Kosibowicz nie mógł się z tym pogodzić. Leczył i ukrywał w szpitalu uciekinierów z getta. Ale w kwietniu 1940 roku pewna pacjentka, Polka niemieckiego pochodzenia, przypadkowo odkryła prawdę. Natychmiast wydała lekarza gestapo. Dla miasta był to ogromny szok. Doktor został aresztowany.

Niemcy wydali na Tadeusza Kosibowicza wyrok śmierci, później zamieniony na pobyt w obozie koncentracyjnym. Zaczęła się gehenna doktora. Przeszedł najgorsze niemieckie obozy śmierci, pomagając innym.

Trafił do Dachau, potem do Sachsen-hausen, a w latach 1942-44 - do Majdanka. Był to wtedy ściśle obóz zagłady. Zginęło w nim około 60 tysięcy Żydów. Ponad 50 procent przybyłych więźniów od razu gazowano, reszcie pozostało niewiele życia.

Doktor Kosibowicz leczył nieszczęśników jak mógł; w Muzeum w Majdanku pozostały jego relacje z tego wstrząsającego okresu. Są dzisiaj cennymi dowodami hitlerowskich zbrodni.

Siły lekarza były na wyczerpaniu. Wygłodzony, osłabiony ciężką pracą, sam zachorował na śmiertelny wtedy tyfus. Dlatego Niemcy nie pogonili go w Marszu Śmierci, gdy do obozu zbliżali się Rosjanie.

Ludzie ginęli tutaj do ostatniej chwili. Masowe rozstrzeliwania wykonano 21 lipca 1944 roku, czyli w ostatnich godzinach okupacji niemieckiej. Ale doktor Kosi-bowicz cudem doczekał wyzwolenia.

Wrócił do Będzina. Objął ponownie stanowisko dyrektora będzińskiego szpitala, jednak sytuacja polityczna była już inna. Nie liczyła się ani jego wiedza, ani bohaterska przeszłość. Nie chciał wstąpić do partii ani zlikwidować szpitalnej kaplicy, bo wiedział, jak potrzebna jest cierpiącym pacjentom.

W 1951 r. został zdymisjonowany ze stanowiska dyrektora szpitala, leczył jako zwykły, ale kochany przez pacjentów lekarz.

Tadeusz Kosibowicz umarł w szpitalu w Katowicach na zator serca 6 lipca 1971 roku.

***

Tadeusz Kosibowicz urodził się w 1893 roku w Nowym Sączu, jego ojciec był urzędnikiem pocztowym. Rodzice zauważyli najpierw jego muzyczny talent, Tadeusz ukończył więc szkołę muzyczną w Wiedniu. Bardziej jednak pociągała go medycyna. Skończył medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim i przeniósł się do Krakowa. Pośmiertnie otrzymał Medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, przyznawany osobom, które z narażeniem własnego życia ratowały Żydów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!