Uratowane tygrysy nie mogły zostać przyjęte do śląskiego zoo. To zwierzęta z niewiadomego źródła, bez badań i atestów zdrowotnych

O transporcie z 10 tygrysami, które utknęły na granicy polsko-białoruskiej w Koroszczynie usłyszał cały świat. Zwierzęta uratowano z transportu w głąb Rosji. Siedem z dziewięciu tygrysów trafiło do Poznania. Dwa zwierzęta przewieziono do prywatnego zoo na Pomorzu. Jeden tygrys padł, zanim do Koroszczyna przyjechała pomoc.

10 tygrysów, które miały przekroczyć polską granicę, nie miało oryginalnych dokumentów TRACES, które są niezbędne do ich przewozu. Co więcej, zwierzęta nie miały też pełnej dokumentacji medycznej, a przewoźnicy nie posiadali wiz. Nie mówiąc już o skandalicznych warunkach, w jakich zwierzęta były przewożone.

Wiadomo już, że pięć tygrysów trafi do ośrodka w Hiszpanii. W Poznaniu nie ma miejsca na wszystkie osobniki. Trwa przyśpieszona budowa wybiegu dla dwóch tygrysów, które mają pozostać w poznańskim zoo. W Poznaniu zostanie Kan, który ma nadal problemy ortopedyczne.

Do poznańskiego zoo trafiło siedem tygrysów: Samson, Aqua, Softi, Toph, Merida, Gogh i Kan.

W zoo w Poznaniu ma zostać także Gogh, który w nocy z wtorku na środę, 19 na 20 listopada, został operowany przez weterynarza. Była to operacja udrażniająca przewód pokarmowy. Tygrys walczy o życie. Dlaczego jednak tylko poznańskie i prywatne zoo zdecydowały się pomóc zwierzętom? Sprawdzamy w naszym Śląskim Ogrodzie Zoologicznym.

- Niestety, biorąc pod uwagę, że tygrysy pochodziły z niewiadomego źródła, bez badań i atestów zdrowotnych, żaden ogród inny niż Poznań nie zdecydował się na sprowadzenie ewentualnego zagrożenia chorobami na swój teren w trosce o inne zwierzęta. Aby otrzymywać zwierzęta musimy spełniać warunki wynikające z przepisów co do miejsca i wybiegów - wyjaśnia Jolanta Kopiec, dyrektorka Śląskiego Ogrodu Zoologicznego.

- Niestety, dla tak dużych kotów nie mogliśmy spełnić tych warunków ani też zapewnić miejsc na obligatoryjną kwarantannę - dodaje Jolanta Kopiec.

W Śląskim Ogrodzie Zoologicznym mieszkają od 2010 roku dwie tygrysice amurskie (syberyjskie) - Saga i Tajga, które są objęte specjalnym programem hodowlanym, gdyż należą do zwierząt zagrożonych wyginięciem. W 2013 roku śląskie tygrysice doczekały się nowego pawilonu z otwartym wybiegiem.

Tygrysy to największe koty świata, a jednocześnie jedne z najbardziej zagrożonych wyginięciem zwierząt żyjących na naszej planecie. Jeszcze w XX wieku tygrysy zamieszkiwały całą Azję. Głównymi przyczynami wymierania tygrysów są przekształcenia środowiska naturalnego oraz polowania dla skór, mięsa oraz innych części ciała wykorzystywanych w tradycyjnej medycynie Dalekiego Wschodu. Z tego powodu tygrys amurski chroniony jest Konwencją Waszyngtońską CITES, a osobniki żyjące w zoo objęte są specjalnym programem hodowlanym (EEP).

Procedura hodowli i opieki nad zwierzętami regulowana jest szczegółowo przepisami. Jeszcze po II wojnie światowej marynarze przywozili do Polski najróżniejsze gatunki zwierząt z Afryki i Ameryki Południowej. Popularne było odławianie zwierząt z natury do ogrodów zoologicznych. Nie robi się już tego z uwagi na ochronę dzikich populacji zwierząt w ich naturalnym środowisku.

Do ogrodów zoologicznych nie sprowadza się też dzikich zwierząt czy uratowanych z cyrków, m.in. z powodu rygorystycznych wymogów weterynaryjnych, co spowodowane zostało licznymi chorobami. Restrykcyjne przepisy mają uchronić Europę przed zagrożeniem epidemiologicznym. Kary dzienne dla państwa, które by było sprawcą rozwoju choroby, wynoszą ok. 10 tys. euro.

Od roku 1993 śląskie zoo jest jednym z ponad 300 członków Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA), podejmującego wspólne inicjatywy mające na celu edukację społeczeństwa, badania naukowe, a przede wszystkim ochronę zagrożonych wyginięciem zwierząt. To właśnie między ogrodami zoologicznymi odbywa się transfer zwierząt. O tym, jakie zwierzę trafi do jakiego ogrodu, decydują koordynatorzy gatunku. Koordynatorzy gatunków prowadzą księgi rodowodowe, dopierając zwierzęta do rozrodu. Osobniki nie mogą być ze sobą spokrewnione aż do czwartego pokolenia wstecz. Koordynatorzy decydują też o rozmnażaniu zwierząt.

Do Śląskiego Ogrodu Zoologicznego trafiają zwierzęta z innych ogrodów zoologicznych w ramach regularnej współpracy hodowlanej. Ogrody wymieniają się zwierzętami, by zapewnić im optymalne warunki niezbędne do życia i rozrodu. O tym - jak już pisaliśmy - jakie zwierzę trafi do jakiego zoo, decyduje koordynator gatunku. Są jednak wyjątki. Przykładem są karakale, które trafiły do Śląskiego Ogrodu Zoologicznego w 2017 roku.

Przypomnijmy, że koty te zostały zarekwirowane przez poznańską policję z prywatnej hodowli. Pracownicy ze śląskiego zoo zdecydowali się zaopiekować karakalami, odpowiadając na prośbę Ministerstwa Środowiska. Koty na początku poddane zostały 30-dniowej kwarantannie. Po tym okresie zostały przeniesione do pomieszczenia koło panter śnieżnych. I zobaczymy je tam do dzisiaj.

Karakale nazywane są też rysiami stepowymi. Ciekawe jest to, że azjatyckie ludy przez lata oswajały te zwierzęta i wykorzystywały je do polowań. Dzisiaj z kotami tymi poluje tylko jeden lud zamieszkujący południowy Tadżykistan.