18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urbanke: Dlaczego płace są w zamrażarce?

Mariusz Urbanke
"Catadores", czyli zbieracze odpadów na wysypisku w Rio de Janeiro, zarabiają nawet 3 tys. zł miesięcznie. To więcej niż wynosi średnia krajowa netto w Polsce. Nic więc dziwnego, że nasze związki domagają się wzrostu płacy minimalnej - nawet w zadłużonej Grecji minimalna jest wyższa niż polskie średnie - i podwyżek w firmach. Populiści idą dalej, chcą mocniej skubać bogatych, żeby dodać biednym. Problem w tym, że ani jedni, ani drudzy nie mają armat, a para idzie często w polityczny gwizdek.

Na przykład tak jak we Francji. Tam sama propozycja wprowadzenia 75-procentowego podatku, jaki wymyślili socjaliści prezydenta Hollande'a, spowodowała ucieczkę najbogatszych za granicę. Gerard Depardieu chroni się pod skrzydłami Putina. Inni, jak piosenkarz Charles Aznavour, zamieszkali w Szwajcarii, gdzie można... wynegocjować stawkę podatkową. Według najnowszych danych, liczba Francuzów występujących o belgijskie obywatelstwo - ze względu na niższe podatki - wzrosła ostatnio dwukrotnie.

Niemieckie związki i lewica też domagają się wyższych danin od najbogatszych. Jednak za Odrą nie chcą wystraszyć najzamożniejszych - wzrost stawki ma być łagodny, z 45 do 49 proc. To może się u nas spodobać. Zwłaszcza że wszystko, co niemieckie - od aut począwszy, a na organizacji i porządku skończywszy - kojarzy się z wysoką jakością.

Niestety, szukanie pieniędzy na podwyżki w kieszeniach polskich bogaczy to ślepa uliczka. Nie jesteśmy bowiem społeczeństwem milionerów. Ponad 2/3 pracowników w Polsce zarabia znacznie mniej niż wynosi przeciętna - pensja modalna, czyli najczęściej powtarzająca się w gospodarce, to nieco ponad 2 tys. zł brutto, czyli ok. 1,5 tys. zł netto. Na przeszło 24 mln podatników, ludzi zamożnych - czyli osiągających dochody mieszczące się w drugim przedziale skali podatkowej, ze stawką 32 proc. - mamy nieco ponad 554 tys. Reszta uzyskuje dochody nieprzekraczające 85.528 zł rocznie. Wygląda, że na Śląsku jest gorzej, bo ostatnio milionerów ubyło - nie wiadomo, czy przez kryzys, czy uciekają, jak młodzi zdolni i ambitni do innych, bardziej dynamicznych regionów.

Powie ktoś: no bez przesady, wam na Śląsku nie wolno narzekać. Macie stosunkowo wysokie płace (3.984 zł średnio brutto w sierpniu br., co daje 2. miejsce w Polsce zaraz po woj. mazowieckim, gdzie jest 4.606 zł, a w górnictwie średnia sięga ponad 6.600 zł). Coraz więcej Ślązaków pracuje w najnowocześniejszych zakładach w Europie. Niemcy kupują podobno najchętniej ople z Gliwic, a zakłady Fiata w Tychach uzyskują najwyższe noty w grupie.

Wcale to jednak nie znaczy, że pracownicy tych zakładów muszą zarabiać tyle samo, co ich koledzy na Zachodzie. Do cenionych firm ustawiają się bowiem kolejki chętnych, którzy gotowi są podjąć pracę od zaraz za pensję niższą nawet niż ma brazylijski zbieracz odpadów. Eksperci wyjaśniają to w prosty sposób: rynek pracy jest systemem naczyń połączonych. Jeśli w biedniejszych regionach - Podlaskiem czy Podkarpackiem - fachowcy są skłonni pracować za 2.000 zł brutto, to dlaczego pracodawcy mają znacznie podnosić stawki na Śląsku? Dla tradycji przemysłowych i przysłowiowej śląskiej solidności? Nie ma to znaczenia przy 13-proc. bezrobociu w kraju.

W tej sytuacji nasi rodzimi "eksperci" mogą pomyśleć o "kordonie" wokół Śląska, chroniącym przed napływem taniej siły roboczej. Niektórzy pójdą dalej i westchną do czasów, gdy Śląsk był w granicach Rzeszy, a nawet Czech - bo w Niemczech, jak i za Olzą zarówno płace, jak i PKB są obecnie wyższe niż w Polsce. W ostateczności wielu powoła się na przed-wojenną "ułomną" śląską autonomię, którą utworzono również z myślą o utrzymaniu stosunkowo wysokiego poziomu życia na Śląsku - szczególnie w porównaniu z ubogimi Galicją i Kongresówką.

Jednak to też zły trop. Dziś nikt w Polsce nie zgodzi się na kolejny podział dzielnicowy, w dodatku w imię przywilejów ekonomicznych dla wybranej narodowości, która nie jest uznawana przez żadne państwo.

Pozostaje więc jedyne sprawdzone rozwiązanie - wspomaganie rozwoju gospodarczego, a szczególnie innowacyjnych firm oferujących poszukiwane dobra. To sprzyja tworzeniu miejsc pracy. Piotr Wojaczek, prezes KSSE uważa, że przełomem, porównywalnym może nawet z pierwszą na Śląsku maszyną parową Redena, jest ściągnięcie IBM do Katowic. Jego zdaniem, w ciągu pięciu lat w Katowicach pojawi się więcej inwestorów niż przez minione piętnaście.

Ważny jest też solidaryzm, wspieranie przez Unię i bogate gminy słabszych regionów. Wtedy tam, na miejscu, pojawią się posady i nikt nie będzie "najeżdżać" ani Niemiec, ani Holandii, ani Śląska.

[b]WIĘCEJ OPINII NA DZIENNIKZACHODNI.PL [CZYTAJ][/b]



*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA PAŹDZIERNIK 2013
*Kto najwybitniejszym absolwentem śląskich uczelni? [PLEBISCYT DZ]
*Najpiękniejsze Polki w Kalendarzu Charytatywnym 2014 [ODWAŻNE ZDJĘCIA]
*Najlepsze przepisy na pyszne dania GOTUJ Z DZIENNIKIEM ZACHODNIM

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty