Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urbanke: Prośba śląskiego wasala o łaskę

Mariusz Urbanke
Ty pieroński gorolski giździe, chcesz odbierać ludziom to, czego nawet Jaruzelski nie zabrał - tak zaczynała się większość opinii, które usłyszałem po moim niewielkim komentarzu na temat wysokich kosztów przywilejów emerytalnych, w tym górniczych. Mimo to powtórzę - wszelkie uprzywilejowanie, czy to w postaci poselskich immunitetów, czy też w formie dopłacania do świadczeń mundurowych, rolników i innych "pieszczochów władzy" uważam za niemoralne. W ten sposób łamie się fundamentalną zasadę państwa prawnego - równość.

Prof. Leszek Balcerowicz przekonuje, że nie byłoby dziś wielkiej awantury o Otwarte Fundusze Emerytalne, gdyby wcześniej zreformowano nasz system emerytalny. Jego zdaniem, właściwym krokiem byłoby rozliczenie się z przywilejami poszczególnych grup zawodowych, m.in. górników, rolników czy służb mundurowych. Powie ktoś, że Balcerowicz jest nieobiektywny, bo nawet wtedy, gdy jako "spadochroniarz" zdobył mandat poselski w okręgu katowickim, nie zaprzestał ostrej krytyki górnictwa.

Jednak Łukasz Wacławik, specjalista od ubezpieczeń społecznych z krakowskiej AGH, dowodzi, że to właśnie przywileje emerytalne doprowadziły do dramatycznego wzrostu deficytu państwa przez ostatnie 15 lat. Najwięcej, 250 mld zł, poszło na system ubezpieczeń rolników KRUS (1,3 mln emerytów), 200 mld zł pochłonęły emerytury górnicze (325 tys. emerytów), 200 mld zł dostali w "prezencie" rozmaici funkcjonariusze i wymiar sprawiedliwości (400 tys. emerytów). Teraz rząd w ekspresowym tempie wprowadza ustawę zmieniającą OFE, żeby - jak tłumaczy - ratować finanse państwa. Zdaniem Balcerowicza, rząd chce wywłaszczyć 16 mln Polaków z oszczędności w drugim filarze.

Od 2015 roku emerytury w systemie powszechnym będą ustalane wyłącznie na podstawie zgromadzonego kapitału oraz dalszego trwania życia. I dopiero wówczas okaże się, jak wysokie świadczenia dostają osoby uprzywilejowane, na przykład górnicy - z wyliczeń ekspertów wynika, że różnica między emeryturami górniczymi i pracowniczymi może wynieść nawet 200 proc. (dziś górnicy na emeryturze mają średnio 3500 zł brutto, przy ogólnej średniej ok. 1900 zł brutto (ok. 1600 zł netto). Nie zazdroszczę niczego górnikom, bo ich praca jest wyjątkowo ciężka, związana z licznymi zagrożeniami. Jednak uczciwy układ powinien wyglądać następująco: jeśli pracodawca chce zatrudniać w warunkach trudnych, groźnych dla zdrowia, a nawet życia - powinien zapłacić tyle, żeby pracownik mógł odłożyć na dodatkową emeryturę, ewentualne leczenie itp.

Za to nie może płacić inny podatnik. Niestety, dziś politycy konserwują stare PRL-owskie układy, kiedy to władza, nie mając pieniędzy na przyzwoite płace, rozdawała szczególne uprawnienia dla wybrańców. Przywileje dla górników miały dodatkowe uzasadnienie - węgiel był jedyną walutą wymienną, którą dysponowało polskie państwo. Za śląskie złoto dostawało się dolary, a za to można było kupić licencje dla naszego opóźnionego w rozwoju przemysłu, pomarańcze na święta i luksusowe towary do Peweksów. Stąd nawet generałowi Jaruzelskiemu nie starczyło odwagi, by górnikom cokolwiek zabierać. A gdy polska gospodarka znalazła się na granicy zapaści po wprowadzeniu stanu wojennego, pojawiły się kolejne górnicze przywileje - między innymi specjalne sklepy "G" (na wzór milicyjnych czy dla działaczy partyjnych), co miało zachęcać do dodatkowej pracy i zwiększenia wydobycia.

Niby odcinamy się od tamtych czasów, niby nadeszło nowe - mają się liczyć kompetencje, wiedza, wydajna praca, a nie układy i łaska władzy. A jednak nadal chętnie wyciągamy rękę do państwa. W tę poddańczą filozofię wpisuje się list Jerzego Gorzelika do Bronisława Komorowskiego, w którym przewodniczący RAŚ zachęca prezydenta do zajęcia się przyszłością Śląska, górnictwa w szczególności. Niby to buńczuczne, a po prawdzie żałosne. Występujemy jak wieczni poszkodowani, a przecież na Śląsku wcale nie jest aż tak źle.

Jestem przekonany, że mamy dość mądrych ludzi, którzy poradzą sobie z kopalniami. Kiedyś radziliśmy sobie, nie oglądając się na żadną stolicę. Przykładem Górnośląska Spółka Bracka powstała w Tarnowskich Górach w celu pomocy górnikom i ich rodzinom. Co ważne - pieniądze na jej działalność pochodziły ze składek własnych (!) górników. Gdyby Gorzelik wystąpił do prezydenta z równie cenną inicjatywą albo odkrywczym pomysłem na inwestowanie pieniędzy z UE, to byłoby coś. Tymczasem list wygląda jak prośba śląskiego wasala o kolejne przywileje i łaskę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!