Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędy robią wszystko, aby nie udzielać informacji [WYNIKI TESTU]

Michał Wroński
Biura obsługi w urzędach są imponujące, ale z informowaniem obywateli jest w nich różnie
Biura obsługi w urzędach są imponujące, ale z informowaniem obywateli jest w nich różnie arc.
Chcesz zobaczyć strach w oczach urzędnika, to zapytaj go o to, czy ktoś z jego rodziny wynajmuje od gminy mieszkanie komunalne. Tak można najkrócej podsumować wyniki testu, jaki wiosną we wszystkich 167 gminach województwa śląskiego przeprowadziło katowickie stowarzyszenie Bona Fides.

Jego wolontariusze wcielając się w rolę "tajemniczych klientów" sprawdzili, czy urzędnicy są skłonni do udzielania informacji publicznych. W tym celu pytali - pisemnie, poprzez pocztę elektroniczną oraz telefonicznie - o różne sprawy związane z działalnością samorządu. Punkty przydzielali w zależności od tego, jak szybko i czy w ogóle otrzymywali odpowiedzi na zadane pytania.

- Śląskie wypadło lepiej od Małopolski, gdzie równolegle prowadzono podobne badania przejrzystości urzędów - mówi Grzegorz Wójkowski, prezes Bona Fides. Na tym jednak dobre wieści się kończą. Choć test przeprowadzono już po raz czwarty, to część urzędów nadal robi wszystko, aby nie udostępnić mieszkańcom informacji publicznych.

- Najgorzej jest na terenie byłego województwa częstochowskiego - wskazuje Wójkowski.

Najciężej było uzyskać odpowiedź na pytanie, czy gmina wynajmuje mieszkanie osobie, która jest "małżonkiem, krewnym lub powinowatym do drugiego stopnia" pracownika zatrudnionego w urzędzie, względnie osobie związanej z takim pracownikiem tytułem przysposobienia. Pytanie takie padło nie bez przyczyny - w sytuacji, kiedy nieraz tysiące osób czeka na przydział mieszkania z zasobów gminy, temat ich rozdziału budzi w lokalnych społecznościach ogromne emocje.

Lektura urzędniczych odpowiedzi mogłaby posłużyć za materiał do pracy habilitacyjnej o spychologii stosowanej. I tak, w Zawierciu urzędnicy przekierowali to zapytanie do Zakładu Gospodarki Komunalnej, a tamtejszy dyrektor w odpowiedzi dokładnie opisał stan mienia komunalnego. O meritum sprawy nawet nie wspomniał. W Tychach, Kroczycach i Miasteczku Śląskim urzędnicy zasłonili się ochroną danych osobowych, zaś w Jasienicy zastępca wójta zaczął dopytywać, na jakiej podstawie "tajemniczy klient" o to pyta. Zaznaczył również, że jeśli podstawą pytania jest ustawa o dostępie do informacji publicznej, to udzielenie takiej informacji wiązać się będzie z kosztami, którymi obciążony zostanie dociekliwy petent.

Zachwycony takim dopytywaniem najwyraźniej nie był też wójt Wojkowic, gdyż w przesłanej wolontariuszce odpowiedzi pisze, by "w przyszłości kierując pismo o udzielenie informacji podawała Pani, do czego te informacje będą wykorzystywane".

Przedstawiciele Bona Fides zapowiadają, że będą zapraszać urzędników - zwłaszcza z tych najbardziej "opornych" magistratów - na szkolenia, podczas których będą mieli okazję dowiedzieć się, jakie informacje mają obowiązek udostępniać obywatelom.
- To naprawdę pomaga. Gdy zaczynaliśmy nasz projekt, Pszczyna wypadła w nim fatalnie, a dziś tamtejszy urząd jest jednym z najbardziej przejrzystych w regionie - mówi Grzegorz Wójkowski.

Obywatel nie musi tłumaczyć, po co mu informacja z urzędu

Rozmowa z prof. Czesławem Martyszem, prezesem Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Katowicach:
Czy występując do urzędu o udostępnienie informacji publicznej musimy wyjawić, po co nam ona jest potrzebna?
Absolutnie nie. Na tym właśnie polega istota tej ustawy. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy obywatel występuje o informację przetworzoną - wówczas powinien wykazać interes społeczny, dla którego o nią występuje.

Urzędnik może uznać jednak, że interes społeczny kłóci się z interesem urzędu i wówczas sprawa jest przegrana.
Niekoniecznie. Każdą decyzję administracyjną - także tę o odmowie udzielenia informacji publicznej - można zaskarżyć. Do organu wyższego szczebla, do rady, a nawetdo Rzecznika Praw Obywatelskich. W skrajnym przypadku można też złożyć doniesienie do prokuratury.

Ktoś mógłby powiedzieć, że gdyby urzędnik chciał odpowiadać na wszystkie wnioski o udostępnienie informacji publicznej, to nie miałby czasu na normalną pracę.
I dlatego jak największa ilość takich informacji powinna być umieszczana w powszechnie dostępnym Biuletynie Informacji Publicznej. Te, o których udostępnienie obywatel musi składać wniosek, powinny stanowić margines.

Liderem Jastrzębie, Rybnik, Pszczyna

W przeprowadzonym przez Bona Fides badaniu można było maksymalnie zdobyć 40 punktów. Żadna ze 167 gmin naszego regionu nie osiągnęła takiego rezultatu. Trzy pierwsze miejsca zajęły ex aequo: Jastrzębie-Zdrój, Pszczyna i Rybnik. Wszystkie zdobyły po 30 punktów.

W pierwszej dziesiątce znalazły się jeszcze: Pyskowice (29 pkt), Gierałtowice, Poręba, Radzionków, Wodzisław Śląski (cała czwórka zdobyła po 28 pkt), Koszęcin i Żywiec (oba otrzymały po 27 pkt).

Na drugim końcu tabeli znalazły się Łodygowice i Blachownia - obie te miejscowości otrzymały zaledwie 4 punkty i uznane zostały za najmniej przejrzyste urzędy woj. śląskiego. Progu 10 punktów nie przekroczyły także: Lipowa, Lelów, Irządze, Czernichów (po 5 pkt), Wilkowice, Koziegłowy, Miedźno (7 pkt), Przyrów, Popów, Nędza, Koniecpol, Kobiór (8 pkt), Mysłowice i Łaziska Górne (9 pkt).

Oficjalna prezentacja wyników testu odbędzie się dziś o godz. 10 w auli Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Co sądzisz o przejrzystości działań urzędu w Twoim mieście (gminie)? Napisz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!