Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

US Open. Bianca Andreescu nową królową Nowego Jorku. Serena Williams tym razem przegrała z klasą.

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Paul Zimmer/Imago Sport and News/East News
- Ten rok jest spełnieniem marzeń - mówiła Bianca Andreescu, odbierając puchar za zwycięstwo w US Open. Sukces 19-letniej Kanadyjki trudno uznać za wielką niespodziankę, nawet jeśli weźmie się poprawkę na to, że po drugiej stronie siatki stanęła Serena Williams.

W to, że Biankę Andreescu stać na wiele wiedzieliśmy od dawna, a komentujący dokonania Polaków w tegorocznym US Open Wojciech Fibak wymienił nawet Kanadyjkę w gronie tych zawodniczek, które w niedalekiej przyszłości zdominują kobiecy tenis, obok Amandy Anisimovej, Sofii Kenin, Dajany Jastremskiej, Cori Gauff, Naomi Osaki i naszej Igi Świątek.

Wojciech Fibak: Iga Świątek to materiał na pierwszą szóstkę na świecie, a Magda Linette, Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak na dwudziestkę

Z drugiej jednak strony tempo, w jakim Andreescu wdarła się do tenisowej elity, jest imponujące. Rok temu przegrała w Nowym Jorku w pierwszej rundzie kwalifikacji. W styczniu tego roku w Melbourne po raz pierwszy udało jej się przejść rundę w turnieju Wielkiego Szlema (Australian Open). Powtórzyła to w maju w Paryżu (Roland Garros). Z Wimbledonu (gdzie dwa lata wcześniej zagrała jedno spotkanie) wyeliminowała ją kontuzja prawego barku, z którą zmagała się od kilku miesięcy.

W międzyczasie wygrała jednak prestiżowy (Premier Mandatory) turniej w Indian Wells, ogrywając w finale byłą nr. 1 damskiego tenisa, Niemkę Angelique Kerber. Po powrocie do zdrowia dorzuciła do tego tytuł w Toronto, gdzie w decydującym spotkaniu pokonała nie kogo innego, jak Serenę Williams. Nie wszyscy docenili jednak jej sukces, bo Amerykanka skreczowała po czterech gemach pierwszego seta.

Tym razem nikt już chyba nie będzie kwestionował osiągnięcia pochodzącej z Rumunii Kanadyjki. Nawet Williams, która znana jest z tego, że niezbyt dobrze znosi porażki. Zwłaszcza w Nowym Jorku, - wystarczy przypomnieć sobie półfinał US Open 2009, podczas którego groziła sędzi liniowej, że wepchnie jej piłkę do gardła. Dwa lata później w finale stwierdziła z kolei, że prowadząca spotkanie sędzia jest hejterką i groziła jej, że nigdzie na świecie nie poprowadzi już meczu.

"Popisała” się również w ubiegłorocznym finale w Nowym Jorku (przegrany z Naomi Osaką), podczas którego stoczyła wojnę z prowadzącym spotkanie Carlosem Ramosem. Skończyło się utratą gema za nazwanie arbitra „kłamcą” i „złodziejem” (później doszły jeszcze oskarżenia o seksizm). Bezkrytycznie zakochana w Serenie nowojorska publiczność wzięła oczywiście jej stronę i końcówka meczu toczyła się w atmosferze - najdelikatniej rzecz ujmując - dalekiej od idei fair play.

Tym razem nic takiego nie miało na szczęście miejsca. Kibice rzecz jasna oszaleli, gdy przegrywając 1:5 w drugim secie Williams obroniła piłkę meczową zabójczym returnem, a potem poszła za ciosem, doprowadzając do remisu. Końcówka znów należała jednak do Andreescu, która tego dnia zagrała kapitalnie, zupełnie jakby był to jej któryś z rzędu, a nie pierwszy, wielkoszlemowy finał. Grała niesłychanie dojrzały tenis, mądrze się broniła i odważnie atakowała, wywierając presję na rywalce. Przyzwyczajona do tego, że to ona rozdaje karty na korcie, Serena nie umiała sobie z tym poradzić.

"Serena jest najgroźniejsza wtedy, kiedy wie, że przeciwnik nie może jej skrzywdzić (tak jak w półfinale Switolina) i wtedy jest królową kortu i gra najlepiej. Wczoraj Kanadyjka pokazała jej (również dzięki tej wycofanej ze strachu Williams) jak należy robić z niej wiatrak" - skomentował sukces Andreescu trener Kamila Majchrzaka Tomasz Iwański.

W trwającym 99 minut meczu Williams zaserwowała dziewięć asów i popełniła osiem podwójnych błędów. Zagrała 33 kończące uderzenia i zanotowano jej 33 niewymuszone błędy. Kanadyjka miała na koncie 19 winnerów i 17 pomyłek. To jej czwarta porażka w wielkoszlemowym finale odkąd wróciła na korty po urodzeniu dziecka, więc marzenia o 24. zwycięstwie w turnieju tej rangi (i wyrównania rekordu Australijki Margaret Court) będzie musiała odłożyć na później.

Mimo porażki Amerykanka nie wyglądała po meczu na bardzo zawiedzioną. Zaraz po ostatniej piłce z uśmiechem wyściskała się z Kanadyjką (która z kolei sprawiała wrażenie, jakby nie docierało jeszcze do niej, czego dokonała). Nie szczędziła jej również komplementów podczas ceremonii dekoracji. - Bianca zagrała niesamowite spotkanie. Gratulacje, jestem z ciebie dumna i cieszę się twoim szczęściem. Jeśli turniej musiał wygrać ktoś inny niż ja, lub moja siostra Venus, to jestem zadowolona, że to właśnie ona - powiedziała.

- Trudno wyjaśnić słowami, ile to zwycięstwo dla mnie znaczy. Pracowałam bardzo, bardzo ciężko na tę chwilę i nie mogę narzekać. Ten rok jest spełnieniem marzeń. Poprzedni nie był łatwym okresem w moim życiu, wiele przeszłam z powodu kontuzji. Nie przestawałam jednak wierzyć w siebie, wciąż ciężko pracowałam i byłam pewna siebie - przyznała Andreescu, odbierając puchar za zwycięstwo i czek na 3,850 mln dolarów (jej rywalka zarobiła 1,9 mln).

- Dziś mogłam wystąpić na tym samym korcie co Serena, prawdziwa legenda tenisa i w dodatku ją pokonać. To niesamowite. Kocham uczucie, które mi teraz towarzyszy. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by jeszcze przez wiele lat mnie nie opuszczało - dodała pierwsza kanadyjska (singlowa) zwyciężczyni turnieju Wielkiego Szlema. Zarazem czwarta tenisistka w Erze Open, która wygrała turniej tej rangi w debiucie. Andreescu dołączyła do Evonne Goolagong (Roland Garros 1971), Barbary Jordan i Moniki Seles (obie Australian Open - w 1979 i 1991).

O poniedziałku Bianca Andreescu będzie również piątą rakietą świata. Sezon zaczynała połowie drugiej setki.

FINAŁ GRY POJEDYNCZEJ KOBIET
Bianca Andreescu (Kanada, 15) - Serena Williams (USA, 8) 6:3, 7:5

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: US Open. Bianca Andreescu nową królową Nowego Jorku. Serena Williams tym razem przegrała z klasą. - Sportowy24