Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vanilla Body: Nie ma brzydkich biustów, są tylko źle ubrane

Katarzyna Kapusta
Barbara Wcisło jest profesjonalną brafitterką i właścicielką sieci sklepów Vanilla Body Shop
Barbara Wcisło jest profesjonalną brafitterką i właścicielką sieci sklepów Vanilla Body Shop lucyna nenow
Pierwszy biustonosz powstał w starożytnej Grecji, miał za zadanie podtrzymywać biust kobiet w trakcie uprawiania sportu.

W Sparcie, gdzie kobietom wolno było uprawiać sport, opracowano specjalne opaski zwane apodesmos i strophion. Te pierwsze noszono pod ubraniem, te drugie - na nim. W 1889 roku Francuzka Herminie Cadolle opracowała biustonosz jako bieliznę dwuczęściową. Niższa część była gorsetem, a wyższa podtrzymywała piersi za pomocą pasków na ramionach. Jednak pierwszy odpowiednik współczesnego biustonosza wymyśliła i opatentowała Amerykanka, Mary Phelps Jacob, w 1910 roku. Jacob połączyła ze sobą dwie wstążki i chusteczki, wcześniej biustonosze - wykonane z drucianej siatki powleczonej materiałem - boleśnie uciskały piersi.

Prawdziwa rewolucja jednak przyszła w 1943 roku, kiedy to Howard Hughes zaprojektował biustonosz dla Jane Russell do filmu „The Outlaw”. Specjalnie wzmocnione miseczki podnosiły i rozdzielały piersi, a sam biustonosz stał się wzorem dla wielu współczesnych modeli. Aktorce ten stanik nie przypadł do gustu, ale wszystkie kobiety chciały, by ich biust w bieliźnie dokładnie tak wyglądał. Jednak dopasowanie biustonosza do piersi to nie taka prosta sprawa. Każda kobieta ma inny biust i inne oczekiwania wobec biustonosza. Tę niszę wykorzystała Barbara Wcisło, która jako pierwsza na Śląsku profesjonalnie zajęła się brafittingiem.

15 metrów kwadratowych. Taki był początek
Według branżowych statystyk, aż 70 procent kobiet chodzi w źle dobranych biustonoszach. Dlaczego? To proste, masowym producentom nie opłaca się produkować we wszystkich rozmiarach. Pierwszą kobietą w Polsce, która chciała zadbać o kobiecy biust, była Hanna Maciejewska. Miała sklep z biustonoszami na Grochowie w Warszawie. Ustawiały się do niej kolejki kobiet. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, czym jest brafitting.

Polki mają sporo kompleksów związanych z biustem. Wiele kobiet wstydzi się zbyt małego lub zbyt dużego biustu.

- Sama miałam problem ze znalezieniem odpowiedniego biustonosza. Nie potrafiłam go dopasować. Wtedy uświadomiłam sobie, że skoro ja mam takie problemy, to jakie mają kobiety z większym biustem. Kobiety nie miały wiedzy, jak dobierać biustonosz, jak go zakładać, a wiadomo, że biust jest domeną kobiecości, to jest coś, co dodaje nam skrzydeł, coś, co powoduje, że czujemy się bardziej kobiece, bardziej pewne siebie - mówi Barbara Wcisło, właścicielka sieci profesjonalnych brafitterskich salonów Vanilla Body Shop.

Pierwszy raz z brafittingiem Zagłębianka zetknęła się 8 lat temu. Wtedy zmieniło się absolutnie wszystko. - Pomyślałam sobie, że skoro u mnie przy pomocy dobrze dopasowanego biustonosza wszystko tak diametralnie się zmieniło, a biustonosz przestał być moim wrogiem i pozbyłam się kompleksów. Poczułam się pewniej. Postanowiłam, że będę pomagać kobietom, będę je edukować. To jest ważne, trzeba o tym mówić i pisać. Dobrze dopasowany biustonosz wysmukla sylwetkę, pozwala odciążyć kręgosłup, niweluje bóle głowy i jest zdrowy. Poza tym wszystkiego doświadczyłam na własnym przykładzie - wspomina kobieta.

Nim jednak Basia rozpoczęła swoją misję, prowadziła dwa inne biznesy. Gdy miała 20 lat, założyła agencję reklamową.

- Miałam też sklep z odzieżą włoską. Zrezygnowałam z agencji, zamknęłam sklep z odzieżą i postawiłam na bieliznę, która mnie bardzo zafascynowała. Zaczęłam się wdrażać w brafitting i zobaczyłam, że Polki tego potrzebują, że one to rozumieją, że to jest coś bardzo ważnego dla każdej z nas. Kobiety w naszym kraju są bardzo zakompleksione. Patrzą na zdjęcia modelek poprawione przez grafika i czują się jak szare myszki. Większość kobiet nie jest zadowolona z wyglądu i wielkości swoich piersi, uważając, że ich biust jest daleki od ideału. A to nieprawda. Każda kobieta ma inny biust i każda ma piękny biust, choć często jeszcze źle ubrany - tłumaczy Wcisło.

I tak powstał pierwszy sklep z bielizną. To było w 2010 r. w Dąbrowie Górniczej. Sklep miał zaledwie 15 metrów kwadratowych. Na tej powierzchni Basia zmieściła dwie przymierzalnie. To był strzał w dziesiątkę, bo kobiety ustawiały się w kolejkach.

- Miałam bardzo dużo towaru, który trzymałam upchany w szufladach, bo chciałam zadowolić każdą panią. Moim założeniem było zadowolenie każdej kobiety, która do nas trafi, nieważne, czy z małym, czy dużym biustem. Musiałam mieć szeroką gamę kolorystyczną, rozmiarową, fasonową. I tak szybko sklep zaczął dobrze prosperować dzięki tzw. marketingowi szeptanemu. Pamiętam, jak pierwsza klientka z trudnym, dużym biustem, której dopasowałam stanik, była tak zadowolona z efektu, że następnego dnia przyprowadziła do mnie wszystkie kobiety ze swojej rodziny i to już tak zostało, jedna za drugą - wspomina. I już wtedy praca zmieniła się w pasję. - Każdego dnia do sklepu ustawiały się kolejki, a ja z uśmiechem na twarzy czekałam na kolejne kobiece wyzwanie.

Maleńki sklepik zamieniła na galerię
Gdy okazało się, że przestrzeń niewielkiego sklepu przestała wystarczać, trzeba było znaleźć nowe rozwiązanie. Tak powstał pierwszy duży salon w Centrum Handlowym M1 w Czeladzi. Na 85 metrach kwadratowych, mając cztery przymierzalnie i asortyment zaprezentowany dokładnie tak, jak trzeba, Basia poczuła wiatr w żagle.

- Mogłam wreszcie zmieścić i wyeksponować tyle towaru, ile potrzebowałam. Panie mogły sobie w końcu do woli powybrzydzać, poprzymierzać, było miejsce na kanapę i stolik z gazetkami dla oczekujących. Miałam już dla nich taką ofertę, na jakiej mi zależało! Jestem przekonana, że każda pani, która przyjdzie do nas z najmniejszym lub największym biustem lub najbardziej wymagającą kreacją, szukając pod nią bielizny, to ja po prostu spełnię jej oczekiwanie! Do tego dążyłam. Nigdy nie liczyłam fasonów, bo jest ich naprawdę bardzo dużo, ale pamiętam, że w tym małym sklepiku w Dąbrowie Górniczej mieliśmy kilka tysięcy sztuk biustonoszy. Nie było takiej możliwości, żeby jakaś pani przyszła, a my nie znalazłybyśmy czegoś odpowiedniego dla niej i to w dziesięciu kolorach. Każda zadowolona klientka dodaje nam „poweru”, utwierdza w przekonaniu, że warto, że trzeba, wtedy chce się o wiele więcej. Panie, które do nas przychodzą, często są wdzięczne za fachową pomoc, za uświadamianie, są miłe i zadowolone, często tworzą się dłuższe znajomości czy przyjaźnie, dzięki czemu widzę, że nasza praca ma sens - zapewnia.

Jednak początki nie były łatwe. W województwie śląskim Barbara była pionierką. Popularne sklepy nie oferują zbyt dużego wyboru, jeśli chodzi o rozmiar biustonoszy.

- Sieciówki z jednego rozmiaru mają zaledwie 4 miski - A-D i obwody od 70 do 85 cm pod biustem. U nas z jednego modelu jest ok. 120 sztuk biustonoszy, miski sięgają prawie całego alfabetu - A-S, a obwody rozpoczynają się od 60 cm pod biustem, sięgając do 120. Dopiero po ponad roku od otwarcia mogliśmy powiedzieć sobie: uff, jest dobrze, zaczyna się to fajnie kręcić, tak, jakbyśmy chcieli - opowiada.

Każde otwarcie nowego sklepu to kwoty rzędu 300-500 tys. złotych w zależności od metrażu. W każdym sklepie Basia zatrudnia między pięć a osiem osób i obecnie jest właścicielką czterech salonów z bielizną: w Czeladzi w M1, w Krakowie w M1, w Bielsku-Białej w Galerii Sfera i w Magnolia Park Wrocław. W planach są kolejne salony, ale nie zdradza jeszcze gdzie.

Zawsze myślałam globalnie
Vanilla Body Shop zdecydowanie idzie w kierunku sklepów sieciowych. - Zawsze działałam lokalnie, a myślałam globalnie. Wiem, że nasze działania zostały dobrze przyjęte przez rynek. Kiedy praca zamienia się w pasję, wszystko staje się prostsze. Będą jeszcze kolejne województwa. Idziemy w tym kierunku, aby być bardziej rozpoznawalną marką, być w zasięgu każdego, być może kiedyś w całej Polsce. Wiem, że to wymaga czasu, wiem, że trzeba nieustannie się uczyć i rozwijać, nie wolno stać w miejscu. Moja misja jest po części spełniona, ale pasja każe iść dalej - twierdzi Barbara Wcisło.

Misją marki jest bowiem propagowanie nowego, zdrowego i rewolucyjnego stylu ubierania biustu i noszenia bielizny. W nowym sklepie w Bielsku-Białej, podobnie jak w innych sklepach marki Vanilla Body Shop, można przymierzyć i kupić produkty z bogatej i różnorodnej oferty polskich i światowych marek biustonoszy w ponad 120 rozmiarach, obwodach już od 60 cm i miseczkach od A do S. W ofercie salonu klientki znajdą również bieliznę ciążową, dla mam karmiących, amazonek, a także bieliznę nocną, stroje kąpielowe i dodatki plażowe. W swojej ofercie Vanilla Body Shop ma m.in. takie marki bieliźniane jak: Freya, Fantasie, Elomi, Panache, Marlies Dekkers, Empreinte, Alles, Amoena, Nessa, Gossard, Wonderbra, Chantelle, Lisca, Simone Perele, Corin i wiele innych.

Brafitting zmienia komfort życia Polek
Według statystyk, aż 70 procent kobiet w Polsce ma źle dopasowany biustonosz. Zbyt luźny stanik traci swoją funkcję podnoszenia piersi, zbyt ciasny uwiera... Barbara Wcisło od ośmiu lat edukuje kobiety w całej Polsce. Jej pierwszy sklep z brafittingiem mieścił się w Dąbrowie Górniczej.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

PROGRAM TYDZIEŃ: Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera