W Dąbrowie nie chcą okrojonej edukacji

Chcą, by władze o nie po prostu zadbały i np. wyremontowały budynki szkół. Zebrali już w Łośniu i Łęce ponad 370 podpisów pod specjalnym listem otwartym do prezydenta miasta, Zbigniewa Podrazy.
Apel miał trafić do niego podczas spotkania z przedstawicielami rodziców w urzędzie miejskim. Do rozmów jednak nie doszło, bo lokalne władze wolą spotkać się z wszystkimi zainteresowanymi mieszkańcami Łośnia, Łęki, Rud, Okradzionowa i Kuźniczki w najbliższy wtorek o godz. 16.30. Spotkanie odbędzie się w SP nr 26 w Łośniu.

Dzieci źle się czują w dużych zespołach szkół, gdzie trafiają po podstawówkach

To właśnie informacja o tym, że kuchnia w tej placówce, nie będzie remontowana przelała czarę goryczy. W szkole brakuje też sali gimnastycznej. Tymczasem uczy się tutaj 96 uczniów. Jest też 44 przedszkolaków. Dąbrowianie obawiają się, że to może być pierwszy krok do likwidacji szkoły oraz przenosin przedszkolaków do pustego budynku po byłej szkole w sąsiedniej Łęce, która została zamknięta, a budynek był wystawiony na sprzedaż. Jak podkreślają, nie wiadomo także, co będzie z SP nr 28 w Okradzionowie (50 uczniów i 36 dzieci w oddziale przedszkolnym), bo są podobno chętni, by ją wykupić i zamienić na ... dochodowy hotel.

- Od lat prosimy o remont kuchni. Był już nawet gotowy projekt tej inwestycji i nic. Tymczasem słyszymy, że na nic nie ma pieniędzy i najlepiej by było, jakbyśmy to my znaleźli sponsorów dla szkoły, a wszystkie fundusze idą na remonty szkół w centrum. Czy tak ma wyglądać dbałość o edukację młodych mieszkańców miasta? - pytają Dorota Polak i Małgorzata Radziejewska, mieszkanki Łośnia.

Dąbrowianie obawiają się, że błędne tłumaczenie się władz coraz mniejszą liczbą uczniów może doprowadzić do likwidacji którejś ze szkół.

- Dzieci przybywa, coraz więcej osób się tutaj osiedla. One źle się jednak czują w dużych zespołach szkół, gdzie trafiają po podstawówce. Najlepszym wyjściem byłoby, utworzenie na terenach zielonych gimnazjum - podkreślają Agata Jurga i Paulina Mistera.
Obecnie w sześciu szkołach podstawowych oddalonych często ponad 20 km od centrum miasta uczy się ponad 500 dzieci oraz ponad 230 przedszkolaków. Roczny koszt utrzymania tych placówek to 6 mln złotych. Na jednego ucznia np. w Gołonogu rocznie wydaje się ok. 6 tys. zł, a w dzielnicach zielonych kwota ta rośnie dwukrotnie. - Koszty są duże, ale nie będziemy zamykać szkół na terenach zielonych - deklaruje Marcin Bazylak, naczelnik Wydziału Strategii i Promocji dąbrowskiego Urzędu Miejskiego.

Nowa sala gimnastyczna przy SP 26 w Łośniu jednak nie powstanie. Nie będzie też remontu kuchni. W planach jest tylko termomodernizacja.

- W tej szkole uczy się mało dzieci, a modernizacja kuchni jest inwestycją bardzo kosztowną. Trzeba byłoby zabezpieczyć na nią 1,1 miliona złotych, w tym 800 tysięcy na remont kuchni i 300 tysięcy wybudowanie stacji transformatorowej, koniecznej do jej zasilania - wyjaśnia Elżbieta Gęca, naczelnik wydziału oświaty UM.

Władze lokalne twierdzą także, że generalnie odchodzi się od remontów kuchni w szkołach, właśnie ze względu na koszty oraz konieczność spełnienia wysokich standardów m.in. sanitarnych. Mieszkańców to nie przekonuje, bo właśnie ogłoszony został przetarg na remont kuchni w SP nr 3 na osiedlu Mydlice.
- Naszym obowiązkiem jest zapewnienie posiłków dla dzieci i tak będzie. Nikt jednak nie będzie na tym robił interesów. Po prostu byłyby one przywożone z Ochotniczego Hufca Pracy, a w szkole przygotowany zostanie punkt do wydawania posiłków - mówi Bazylak.

Dąbrowskie władze przekonują, że nie przewidują likwidacji SP 28 w Okradzionowie, ani przenosin przedszkola z SP 26 do budynku po byłej szkole w Łęce. Nie ma jednak żadnych szans na powołanie odrębnego gimnazjum dla absolwentów podstawówek z terenów zielonych.