Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W hotelu w Mysłowicach zastrzelił się mężczyzna. Krzysztof Rutkowski twierdzi, że desperat chciał go zabić

WSK
Rutkowski twierdzi, że ktoś planował na niego zamach. Według detektywa to niedoszły sprawca zastrzelił się koło hotelu w Mysłowicach.
Rutkowski twierdzi, że ktoś planował na niego zamach. Według detektywa to niedoszły sprawca zastrzelił się koło hotelu w Mysłowicach. WSK
Na znanym detektywie Krzysztofie Rutkowskim miała się odbyć egzekucja w Mysłowicach? 18 kwietnia, w hotelu Trojak, zorganizował on konferencję prasową, na której pojawić się miał pewien mężczyzna. Jak się okazało kilka dni później, człowiek ten, przed tym samym hotelem, zastrzelił się. Krzysztof Rutkowski twierdzi, że to nie przypadek, a wspomniany mężczyzna planował dokonać na nim zamachu.

18 kwietnia. Do lokalnych dziennikarzy przychodzi SMS od Rutkowskiego.

- Biuro Rutkowski organizuje spotkanie dla dziennikarzy w związku z wyłudzeniami na kwotę około 10 mln zł, jakich dopuściła się Hanna Sz., działając od 2021 roku w regionie Zawiercia, Siewierza, Tarnowskich Gór, Bielska-Białej, jak również w Warszawie. (...) Spotkanie odbędzie się 18 kwietnia 2023 r. o godzinie 14:00 w hotelu TROJAK w Mysłowicach, ul. Stadionowa 11.

Dziennikarze przyjeżdżają, konferencja się odbywa. Wszystko idzie zgodnie z planem.

Rutkowski: Wyglądał na osobę schorowaną, przestraszoną i dziwnie się zachowywał

Gdy już spotkanie się zakończyło, Krzysztof Rutkowski wraz z ekipą idzie do restauracji hotelowej zjeść obiad.

- Rozpoznałem go. Wtedy, gdy byliśmy w restauracji zamawiał rosół. Wyglądał na osobę schorowaną, przestraszoną i dziwnie się zachowywał - opowiada detektyw. - Zwrócił uwagę pracowników hotelu swoim dziwnym zachowaniem. Byliśmy dość ostrożni. Pracownicy, którzy byli w kominiarkach zwrócili uwagę, że mężczyzna zachowuje się nerwowo i dziwnie. Siedząc za parawanem mógł oddać strzał...

To był Henryk S., który przez wiele lat był wskazywany przez biuro Rutkowski jako podejrzany o dokonywanie przerzutów wyłudzanych samochodów z Polski za granicę.

- Działał w zorganizowanej grupie przestępczej polsko-ukraińskiej, gdzie wielokrotnie dowiedliśmy to przez informacje do granicznych punktów kontroli na terenie Polski, Węgier i na terenie Słowacji - opowiada Krzysztof Rutkowski.

Dwa dni później słychać głośny strzał. Na parkingu leży 74-letni mężczyzna

Dochodzi godzina 18. Henryk S. idzie do recepcji zameldować swój pobyt w hotelu.

- Bardzo dziwne jest to, że S. był mieszkańcem Mysłowic. S. w jakiś sposób bał się wracać do domu - komentuje Rutkowski.

Detektyw wraz z ekipą opuszcza hotel. S. mieszka w nim dwa dni. Ostatniego dnia wychodzi z torbą na parking. Nagle coś wybucha. Mężczyzna spada na ziemię. Na leżąco otwiera torbę, wyciąga rewolwer i przykłada ją sobie do głowy. Słychać głośny strzał.

- Nasuwa się pytanie, czy dostał pieniądze za dokonanie egzekucji. Bał się wrócić przez to do domu. Zameldował się w hotelu w Mysłowicach, czyli przez dwa dni przebywał na terenie hotelu. Być może spodziewał się, że zostaniemy na noc. Niewykluczone, że umundurowane osoby w kominiarkach w jakiś sposób odstraszyły go i chęć oddania strzału w moją stronę. Nie jesteśmy w stanie w jakikolwiek sposób tego ujawnić. Z pewnością przeszukanie, które zostanie dokonane w domu u S. i czynności, które prowadzone są przez prokuraturę w Mysłowicach pod kątem, kto mógł nakłonić S. do popełniania samobójstwa, będą na tyle istotne, że te kontakty, które zostaną ujawnione z jego telefonu lub z jego zapisu w jego domu mogą jednoznacznie wskazać zleceniodawców, którzy chcieli skierować rewolwer S. w moją stronę - twierdzi Rutkowski.

Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez monitoring.
Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez monitoring. WSK

Jak opisują lokalne media, obsługa hotelu twierdziła, że mężczyzna przed tym tragicznym zdarzeniem przeszedł poważną operację, o czym miał wspomnieć w hotelowej restauracji, zamawiając lekkie posiłki. Do zdarzenia miało dojść ok. godz. 20. Głośny wystrzał usłyszał świadek uczestniczący w imprezie okolicznościowej w hotelu i natychmiast powiadomił policję.

- Niewykluczone, że mogło dojść do zainkasowania przez S. pieniędzy za zamach na mnie, bał się wrócić do domu, bo nie spełnił oczekiwań swoich mocodawców. Nie wykonał zlecenia. To jest absolutnie wielce prawdopodobne, że mogło dojść do takiej decyzji S. ze względu na to, że nie wykonał zadania, bał się wrócić do domu - uważa Rutkowski.

Jak twierdzi Krzysztof Rutkowski, na Henryka S. biuro miało wiele dowodów.

- Jego kobieta, z którą był w związku, mieszkała na Ukrainie. To jest istotne i ważne, ponieważ ten okres, w którym był bardzo aktywny, jeśli chodzi o przerzut samochodów głównie z wypożyczalni, które wychodziły z różnego rodzaju wyłudzeń i kradzieży, mogły służyć do działań separatystów w Donbasie do przewożenia żołnierzy występujących przeciwko władzom Ukrainy. Tego nie możemy wykluczyć, ponieważ był bardzo silnie powiązany z Ukrainą - twierdzi Rutkowski.

Sprawę zgłosił do Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Nie przeocz

Zobacz także

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera