Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W katowickim WORD-zie związek wojuje z szefami firmy

Aldona Minorczyk-Cichy, Sławomir Cichy
FOT.MICHAŁ PAWLIK
W Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Katowicach trwa wojna na wyczerpanie między związkowcami z Solidarności a kierownictwem Ośrodka.

Działacze S twierdzą, że szefostwo firmy łamie prawo, prześladuje ich i dyskryminuje. W obronę wzięli ich koledzy z zarządu Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności, którzy złożyli w tej sprawie skargę do marszałka województwa śląskiego Bogusława Śmigielskiego.

Tymczasem dla szefostwa WORD-u zakładowa Solidarność nie ma nic wspólnego z prawdziwym związkiem zawodowym i jest zwykłą przechowalnią ludzi, którzy z powodu problemów z prawem powinni już dawno wylecieć z roboty. Zwolnionego dyscyplinarnie przewodniczącego Krzysztofa J. w 2005 roku sąd w Rybniku skazał za korupcję.

Przynależność do związku chroni przed zwolnieniem m.in. Wenancjusza Ż., który jest podejrzany o przyjęcie łapówki za załatwienie prawa jazdy. Bliższy kontakt z wymiarem czeka prawdopodobnie też Antoniego A., założyciela zakładowej Solidarności i pierwszego jej szefa. A. był już przesłuchiwany w sprawie handlu na ogromną skalę uprawnieniami do kierowania pojazdami i korupcji, którą prowadzą śledczy z Małopolski i CBA (dziś "nie ma w tym temacie nic do powiedzenia").
Natomiast w sprawie kolejnego lidera związku, Macieja Chowańca, dyrekcja WORD-u przygotowuje zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Od czerwca do września 2008 r. Chowaniec miał ponad 30 razy przebywać na terenie dyrekcji i w innych pomieszczeniach ośrodka po godzinach, zwykle wieczorem i w nocy. Jak tłumaczył w pisemnym oświadczeniu liczącym pięć stron maszynopisu, korzystał w tym czasie z internetu, drukował i kopiował prywatne dokumenty, mył auto.

Ale Roman Bańczyk, szef WORD-u, widzi rzecz zupełnie inaczej: - Jak wykazały kontrole, zniknęło sporo dokumentów z czasów, gdy dyrektorem ośrodka był Piotr Wcisło. Chcemy się dowiedzieć, czy wizyty pana Chowańca miały z tym coś wspólnego.

Także Chowaniec nie chce komentować zarzutów wobec siebie. - Pierwszy raz o tym słyszę - kwituje.

Najcięższe działo, jakie kierownictwo WORD wytacza przeciw Solidarności, dotyczy domniemanego fałszerstwa i bezprawnego założenia organizacji w firmie. Statut NSZZ Solidarność nie pozwala bowiem, by założycielem związku była osoba pełniąca funkcje kierownicze, mająca wpływ na pracę innych. Tymczasem Antoni A. był szefem kadr i koordynatorem egzaminów. Na dokumencie rejestracyjnym miał też zostać sfałszowany jeden z podpisów. Potwierdził to biegły grafolog.

Co na to Śląsko-Dąbrowska Solidarność? Ślą skargi do marszałka na działalność kierownictwa WORD-u. Pod pismem z 7 stycznia podpisani są dwaj wiceszefowie regionalnych struktur związku Sławomir Ciebiera i Bogdan Biś. Czytamy w nim m.in.: "liczymy, że pan marszałek jako organ sprawujący nadzór nad działalnością WORD w takiej sytuacji stanie na wysokości zadania i pilnie doprowadzi do rozwiązania zaistniałego problemu."
Zakładowa Solidarność w katowickim WORD-zie oficjalnie zaczęła działać 2 czerwca 2008 roku. Do wstąpienia w jej szeregi namawiał współpracowników dyrektor Piotr Wcisło, odwołany ze stanowiska 21 maja 2008 roku przez marszałka woj. śląskiego. Sam Wcisło temu zaprzecza: - Powstanie Solidarności w WORD-zie to była inicjatywa załogi. Tyle mogę na ten temat powiedzieć. Co się dziś tam dzieje, wiem tylko z opowiadań, bo od półtora roku nie mam kontaktu z firmą.

Przewodniczącym związku został Antoni Augustyn, ówczesny szef kadr i koordynator egzaminatorów w WORD-zie. Wokół Augustyna od półtora roku kręcą się krakowscy śledczy. Prowadzą śledztwo dotyczące korupcji i istnienia w ośrodku zorganizowanej grupy przestępczej, która miała sprzedawać prawa jazdy. Kilku innych członków związku to osoby będące dziś w związku z tą sprawą w kręgu zainteresowania prokuratury lub w przeszłości karane.

- Nie mam w tym temacie nic do powiedzenia. To dla mnie przykry temat. Dziękuję, ale nic nie powiem - uciął rozmowę na ten temat Antoni Augustyn.
Antoni Augustyn i Piotr Wcisło, były dyrektor ośrodka, zaczęli zachęcać ludzi do założenia związków pod koniec maja 2008 r. Wśród namawianych był Ali Al Hariri, zastępca kierownika szkoleń w WORD-zie.

- Były dyrektor i szef kadr zawołali mnie do biura i kazali mi się podpisać na liście. Powiedzieli, że to w sprawie pracowniczej, by poprawić warunki. Chcieli, żebym pojechał na spotkanie do Jastrzębia Zdroju - opowiada dziś Ali Al Hariri.

Na miejscu okazało się, że chodzi o założenie związku zawodowego. Ali Al Hariri i kilku innych pracowników wyszli z sali. Kilkunastu innych zostało i do organizacji wstąpiło.
- Na sali były flagi Solidarności. Wznoszono owacje na cześć zwolnionego dyrektora. Poczułem się jak za czasów Saddama w moim rodzinnym Iraku. To było absurdalne - mówi Ali Al Hariri.
Franciszek K. (personalia zmienione) w piśmie informującym dyrektora WORD-u Romana Bańczyka o zarejestrowaniu zakładowej organizacji jest wymieniony jako jej współzałożyciel i wiceprzewodniczący.

- Dowiedziałem się o tym od kolegów na placu manewrowym. Mój podpis został podrobiony - mówi wzburzony K.
Potwierdziła to ekspertyza biegłego grafologa wykonana na zlecenie Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum-Zachód. "Biegły po zapoznaniu się z materiałem dowodowym wskazał, że podpis na pewno nie został nakreślony przez Franciszka K. " - czytamy w piśmie prok. Katarzyny Furczyk.
Śledczy ustalili, że zakładowa Solidarność została założona w oparciu o sfałszowany dokument. Były dyrektor Wcisło nie przyjmuje tego do wiadomości i twierdzi, że związkowcy padli ofiarą walki politycznej.

- Wykorzystywanie policji, prokuratury, urzędów państwowych jest moim zdaniem w takim wypadku daleko niewłaściwe. A donosy kolegi na kolegę, to się w ogóle nie mieści w moich kategoriach wartości. Dziwię się marszałkowi województwa, że nie zrobi tam porządku - irytuje się Piotr Wcisło.
Dodaje, że w WORD-zie był dyrektorem przez 10 lat: - To była najlepsza jednostka w skali kraju, miała najlepsze wyniki. Ale teraz pracują tam politycy, tworząc dziwne sytuacje. Firma kierowana jest z tylnego siedzenia przez wicedyrektora, a odpowiedzialność jednoosobowo spada na dyrektora - mówi Wcisło.

Tymczasem obecny dyrektor wytacza kolejne armaty. - Nasz prawnik ustalił po analizie statutu i przepisów wykonawczych NSZZ Solidarność, że Antoni Augustyn, jako osoba z kierownictwa firmy, nie miała prawa zakładać organizacji związkowej, ani pełnić w niej funkcji w zarządzie. Na tej podstawie uznaliśmy, że Augustynowi nie przysługuje ochrona prawna i zwolniliśmy go, likwidując jego stanowisko pracy. Sąd przyznał nam rację - mówi Roman Bańczyk, dyrektor WORD-u.
Wobec wątpliwości, czy Solidarność w WORD-zie działa legalnie, szefowie ośrodka kilkakrotnie kontaktowali się z zarządem Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.

- W ciągu półtora roku rozmawialiśmy osobiście z przewodniczącym Piotrem Dudą i wysłaliśmy pięć pism w tej sprawie. Deklarowaliśmy w nich chęć podjęcia współpracy z nową, legalnie powołaną i zarejestrowaną organizacją - wyjaśnia dyrektor Bańczyk.

Pod koniec października 2009 roku Bogdan Biś, zastępca przewodniczącego zarządu regionu, poinformował, że sfałszowanie podpisu na uchwale o powołaniu organizacji w WORD-zie w niczym nie przeszkadza. Do tego, że założyciel związku był członkiem ścisłego kierownictwa firmy, Biś się nie odnosi.

Nadzieja szefostwa WORD-u na to, że Śląsko-Dąbrowska Solidarność pomoże zrobić z działającą na lewych papierach Solidarnością w ośrodku ruchu drogowego, spełzły na niczym. Stało się natomiast coś zgoła przeciwnego - dwa tygodnie temu wiceprzewodniczący Biś oraz Sławomir Ciebiera napisali do wojewody skargę na dyr. Bańczyka - że łamie prawo, szykanuje i dyskryminuje związkowców. "Przygotowywany jest wniosek do organów ścigania w tej sprawie" - zapowiadają w swoim piśmie Biś i Ciebiera. Czytamy w nim także, że bezprawne decyzje Bańczyka, nieuznawanie organizacji, próby jej likwidacji, zmuszanie pracowników do wypisywania się z Solidarności - to wszystko dyskwalifikuje Bańczyka jako szefa ośrodka.

- Pierwsze słyszę. Owszem, są spory z dyrekcją, ale o wszystkim dyskutujemy i dochodzimy do porozumienia - dziwi się skargom Solidarności Arkadiusz Halladin, przewodniczący NSZZ Pracowników WORD-u, do którego należy ponad stu członków.
Związkowcy z Solidarności mają za złe dyrekcji WORD-u zwalnianie dyscyplinarne kolejnych przewodniczących. Ale Antoni Augustyn, zwolniony jako pierwszy, przegrał sprawę w sądzie pracy.
6 czerwca 2008 roku tuż po 8 rano do siedziby katowickiego WORD-u weszło dziesięciu agentów CBA. Zajrzeli się w kilka miejsc. M.in. do biura Antoniego Augustyna - koordynatora egzaminów. Koordynator to osoba, która każdego dnia za pomocą programu komputerowego losowała egzaminatorów do wyjazdu do jednego z sześciu oddziałów: w Tychach, Rybniku, Gliwicach, Dąbrowie Górniczej, Jastrzębiu Zdroju i Bytomiu. To on przydzielał danej osobie konkretną grupę starających się o prawo jazdy.

- Tylko osoba na tym stanowisku mogła tak zmanipulować system, by mieć pewność, że zaufany egzaminator zajmie się umówioną wcześniej grupą - opowiada nasz informator. Dodaje, że osób, które za łapówki zdały egzamin (3-4 tys. zł od osoby), może być nawet kilkaset. Werbowano je za pośrednictwem szkół. Gdy one zdawali w stu procentach, dla wyrównania statystyk utrącano kursantów z nieopłaconych grup.

Do Solidarności w WORDzie należy też Wenancjusz Ż. Jest on podejrzanym w sprawie o korupcję. Jako kierownik oddziału WORD-u w Dąbrowie Górniczej, miał zdaniem śledczych za łapówki załatwiać prawa jazdy. W areszcie przebywał około roku. Tam poznał Andrzeja D., znanego katowickiego adwokata, oskarżonego w sprawie mafii paliwowej, która naraziła Skarb Państwa na prawie pół miliarda złotych strat.

- Mecenas D. przez pewien czas był pełnomocnikiem Solidarności w WORD-zie. W tej roli brał udział m.in. w spotkaniu z zarządem - przypomina dyrektor Bańczyk.
Jeszcze niedawno przewodniczącym organizacji był także Krzysztof J., w 2005 roku skazany przez Sąd Rejonowy w Rybniku za przyjęcie dwóch łapówek w zamian za pozytywne zaliczenie egzaminu na prawo jazdy. J. został skazany na rok i trzy miesiące więzienia, w zawieszeniu na trzy lata. Dodatkowo zakazano mu egzaminowana kierowców i prowadzenia działalności gospodarczej związanej z nauką jazdy na 4 lata.

Liderem Solidarności w WORD-zie jest Maciej Chowaniec. Do Piotra Wcisły z zwraca się per "wujku" i dorabia w jego rodzinnej firmie.
- Przygotowujemy zawiadomienie do prokuratury w sprawie pana Chowańca. W czasie gdy Wcisło nie był już dyrektorem, Chowaniec wielokrotnie po godzinach pracy przebywał na terenie zakładu, w tym w pomieszczeniach dyrekcji. Jak wykazały kontrole, zniknęło sporo dokumentów z czasów gdy dyrektorem ośrodka był Piotr Wcisło. Chcemy się dowiedzieć, czy wizyty pana Chowańca miały z tym coś wspólnego - wyjaśnia dyrektor Bańczyk.

Dotarliśmy do pisemnych wyjaśnień w tej sprawie Macieja Chowańca. Na pięciu stronach tłumaczy się ze swoich ponad 30 wizyt na terenie WORD-u od czerwca do września 2008 roku. Pisze, że ich powodem (w większości składanych późnym wieczorem i w nocy) było korzystanie z internetu, drukowanie bądź kserowanie prywatnych dokumentów, garażowanie i mycie prywatnego samochodu.
Wczoraj Maciej Chowaniec nie potrafił przypomnieć sobie sytuacji, w której przebywałby na terenie WORD-u poza godzinami pracy. - To może nie dotyczy mnie. Pierwszy raz słyszę o takiej sprawie - kwituje. Nawet gdy przypominamy mu, że napisał do dyrektora wyjaśnienia w tej sprawie, nie zbija go z tropu.- Nie mogę się wypowiadać na temat, którego nie znam - kończy rozmowę.

Wierzę, że winni zostaną ukarani

Z Grzegorzem Ciusem, wicedyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Jeden z członków zakładowej Solidarności w skardze do marszałka województwa napisał, że w październiku 2008 r. sam spowodował pan pożar w swoim domu przez nieudolne spuszczanie benzyny z baku służbowego samochodu. Jak pan zareagował na te oskarżenia?
To jest podłe. Dwóch niezależnych ekspertów wypowiedziało się, że ktoś podpalił samochód przez polanie go bardzo dużą ilością środka łatwopalnego. Od samochodu zajął się garaż i dom. Pożar był gwałtowny. Gdyby nie sąsiad, który szybko wezwał straż pożarną, spłonęłoby wszystko, co miałem. Najgorsze, że zagrożone było życie mojej rodziny.

Śledczy wiążą ten zamach z ujawnionymi nieprawidłowościami w WORD. Chodziło o handel uprawnieniami do jazdy, ale też nieprawidłowościami w gospodarowaniu majątkiem środka?
Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że chciano mnie zastraszyć i skrzywdzić mnie i moją rodzinę. Po podpaleniu kolejny raz próbowano mnie zastraszyć pogróżkami. To przypomina mafijne metody.

Czas podpalenia został wybrany celowo?
Tak. Następnego dnia miałem jechać do Warszawy. Dlatego poprosiłem o przygotowanie samochodu służbowego i zatankowanie go do pełna. Kilka osób w firmie wiedziało, że auto będzie zaparkowane przed domem, bo mam tylko jedno miejsce w garażu.

Kto pana zdaniem to zrobił?
Opowiem pewną historyjkę. Dwóch pracowników postanowiło zażartować z trzeciego, znanego z niechęci do mnie. Podczas obiadu powiedzieli mu, że jest przełom w policyjnym śledztwie dotyczącym podpalenia i że znany jest zleceniodawca. Ten człowiek zareagował gwałtownie. Z ręki wypadła mu łyżka. Zdenerwowany zerwał się, wybiegł i zaczął gdzieś dzwonić.

Kto to był?
To obecny członek zarządu zakładowej Solidarności. Sąsiad czy krewny byłego dyrektora WORD-u, zwolnionego przez marszałka z powodu nieprawidłowości w firmie. Zresztą nadal z nim związany, bo po godzinach pracuje w jego rodzinnej firmie jako instruktor nauki jazdy.

Jednak śledztwo w sprawie podpalenia zostało we wrześniu 2009 roku umorzone...
Powodem było niewykrycie sprawców. Nie oznacza to jednak, że sprawa nadal się nie toczy. Akta trafiły do śledczych w Krakowie, którzy rozpracowują zorganizowaną grupę przestępczą, handlującą uprawnieniami do kierowania. Cały czas w mojej sprawie coś się dzieje. Wierzę, że podpalacze i ich zleceniodawcy zostaną znalezieni i ukarani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!