Otwarcie tymczasowego szpitala covidowego na lotnisku w Pyrzowicach 30 listopada. 144 łóżka, ale pacjentów... nie będą przyjmować

Cztery tygodnie temu zadanie budowy szpitali tymczasowych wydał spółkom Skarbu Państwa premier Mateusz Morawiecki. W woj. śląskim dostał je Węglokoks. Decyzja o utworzeniu szpitala na terenie lotniska w Pyrzowicach zapadła już po kilkunastu godzinach. Lotnisko zostało wskazane z racji prostej ścieżki formalnej: Węglokoks jest największym z akcjonariuszy Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego, które zarządza portem w Pyrzowicach. Nieoficjalnie wiemy jednak, że decyzja ta wywołała konsternację w GTL, ale także poważne obawy wśród przewoźników korzystających ze strefy cargo na terenie lotniska.

Szpital mieści się jednak w hangarze na uboczu, ma niezależny dojazd i w żaden sposób nie jest połączony np. ze strefą cargo. W tym tygodniu jego budowa została zakończona. Na godz. 14. w poniedziałek zaplanowano jego uroczyste otwarcie i przekazanie służbom medycznym. Otwierać nie będzie jednak ani premier Mateusz Morawiecki, ani minister zdrowia Adam Niedzielski, a jedynie wiceminister aktywów państwowych, Zbigniew Gryglas.

Szpital zostanie otwarty tylko umownie. Jak udało nam się ustalić, będzie miał statut „szpitala nieaktywnego” - nie będzie przyjmować pacjentów, a jedynie pozostanie w rezerwie, gdyby znów wzrosła liczba zakażeń w województwie. Przypomnijmy, że zainstalowano w nim 144 łóżka z dostępem do tlenu, w tym 10 łóżek respiratorowych. Szpital został przedzielony śluzą oddzielającą a strefy „brudną” oraz „czystą”.

Podobny los czeka zapewne drugą z polowych placówek covidowych, którą Węglokoks buduje w Ustroniu.

- Nie pytamy o koszty, ani dalsze decyzje dotyczące obu szpitali. Dostaliśmy zadanie i się z niego wywiązujemy. Reszta to już nie nasza sprawa – mówi nasz rozmówca.