Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poszukiwaniu prawdziwej śląskiej rolady wyruszyłam na ulice Chorzowa

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
W ubiegły piątek rozpoczęliśmy ("Dziennik Zachodni" wspólnie z Michałem Smolorzem) akcję "Prawdziwa kuchnia śląska", w ramach której będziemy odkrywać restauracje, bary i lokale, gdzie można zjeść tradycyjnie warzone śląskie specjały, takie jak rolada z modrą kapustą, żur czy krupnioki oraz piętnować miejsca, w których podaje się ersatz-roladę, czyli coś, co tylko z nazwy przypomina danie, które oma serwuje na niedzielny obiad.

Ponieważ od kilku miesięcy prowadzę na łamach naszego tygodnika Chorzów rubrykę "Pasibrzuch chorzowski", w której oceniam chorzowskie restauracje, zostałam jednym z pierwszych wysłanników DZ w krucjacie w obronie prawdziwej kuchni śląskiej. Nie musiałam sobie łamać głowy, gdzie znaleźć prawdziwą, smaczną roladę. Doświadczenie pasibrzucha podpowiedziało mi, by przejść się dwie ulice od domu, do baru Kinga, położonego na rogu ulic św. Kingi i Styczyńskiego w Chorzowie. To jeden z tych lokali, które w ogóle nie dbają o reklamę, nawet szyld nad drzwiami trudno zauważyć. Za to zwykle bar tętni życiem, a w weekendy trudno tu o wolny stolik.

Zjemy tu tradycyjnie, po polsku i śląsku. Ja proszę oczywiście o roladę, z kluskami i kapustą. Mam do wyboru roladę wołową i wieprzową. Biorę tę pierwszą, kosztuje 18 zł (na wynos jest ciut droższa niż w lokalu). W domu urządzam sekcję roladzie. Rozkrawam ją w połowie, szybko analizując (bo pachnie tak, że aż mnie skręca), co ma w środku. W farszu dostrzegam pokrojone drobno boczek, cebulę, kiełbasę i ogórek kiszony. Mięso jest idealne - cienkie, ale nie aż takie, że prześwituje. Rozmiar rolady - też słuszny. Sos - Knorra nie czuć. Smak - wyborny. Pałaszuję ją w mgnieniu oka.

W barze Kinga od 1999 roku gotuje żona właściciela, Anna Gielnik. Wcześniej szefową kuchni była tu jej teściowa. Próbuję wydobyć od niej przepis na tę pyszną roladę. - To pilnie strzeżona tajemnica. Rolada to jeden z naszych największych hitów - mówi Anna Gielnik. - Ja gotowanie mam w genach. Uczyła mnie babcia, ale mam też specyficzny smak, od razu wyczuwam stare, zepsute produkty. To na pewno pomaga w gotowaniu - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!