Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Ślaskiem zarabia się nieźle, ale... dysproporcje w płacach są znaczne

Kamila Rożnowska
Od 2017 roku płaca minimalna może wzrosnąć do 2 tys. zł. Z danych GUS wynika, że na Śląsku zarabia się całkiem nieźle w porównaniu z resztą kraju.

To, że co roku ustalana jest nowa stawka płacy minimalnej dla nikogo zaskoczeniem nie jest. Ale takiej hojności rządu mało kto się spodziewał, tym bardziej, że ustawowe minimum zakładało jej wzrost o 12 zł (aktualnie wynosi 1850 zł brutto). Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej zaproponowało, aby podwyżka w przyszłym roku wyniosła 70 zł, związki zawodowe postulowały podniesienie minimalnego wynagrodzenia o 120 zł, tymczasem premier Beata Szydło na zeszłotygodniowej konferencji prasowej poinformowała, że płaca minimalna mogłaby wzrosnąć o 150 zł - do 2000 zł brutto.

- W Polsce mamy w tej chwili taką sytuację, że rozwarstwienie następuje bardzo szybko. Są grupy bardzo dobrze zarabiające, rośnie średnie wynagrodzenie, cieszymy się, że poprawia się sytuacja zarobkowa w wielu miejscach. Ale jest też ogromna liczba tych pracowników, którzy otrzymują bardzo niskie wynagrodzenia, którzy za miesięczne pensje nie są w stanie utrzymać swojej rodziny - mówiła premier Szydło, a Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, dodała, że nowa wysokość minimalnego wynagrodzenia będzie dotyczyła ok. 1,3 mln Polaków.

Na zleceniu nie 12, a 13 zł?

Przedstawiona propozycja rządu to pierwszy etap ustalenia minimalnego wynagrodzenia na 2017 rok. Do 15 lipca projekt powinna zaopiniować Rada Dialogu Społecznego, a ostateczna decyzja w tej sprawie musi zostać wydana do 15 września. Jedno jest pewne - finalna stawka nie może być już niższa od tej, którą zaproponował rząd.

Minister Rafalska zapowiedziała także, że jeśli minimalne wynagrodzenie na umowach o pracę wzrośnie do 2 tys. zł, wówczas minimalna stawka na umowie zlecenie i dla osób samozatrudniających się mogłaby wynieść nie - jak wcześniej zapowiadano 12 zł, a 13 zł.

Na Śląsku nie jest źle

Z danych opublikowanych w czerwcu br. przez Główny Urząd Statystyczny (dane za 2014 rok, badanie jest realizowane co 2 lata) wynika, że województwo śląskie było jednym z sześciu, w których odsetek osób otrzymujących wynagrodzenie co najmniej minimalne, był najmniejszy. Liczba ta wahała się od 6,7 do 7,9 proc., podczas gdy średnia dla całej Polski wyniosła 8,6 proc. (dane przedstawione powyżej w infografice). W najgorszej sytuacji zarobkowej byli mieszkańcy województw łódzkiego, świętokrzyskiego i warmińsko-mazurskiego, gdzie odsetek ten wynosił 11 proc.
Nasz region jest także liderem pod względem liczy osób, na których konta co miesiąc wpływa pensja wyższa od przeciętnego wynagrodzenia (w grudniu 2014 r. w przedsiębiorstwach wyniosło ono 4379,26 zł, a w maju 2016 r. 4166,28 zł). Na pierwszym miejscu znalazło się woj. mazowieckie, w którym 45 proc. zatrudnionych otrzymywało wynagrodzenie powyżej przeciętnego, zaś na Śląsku i w woj. dolnośląskim ok. 37 proc. Dodajmy, że średnia dla Polski wyniosła wówczas 34 proc. Najgorzej te statystyki wypadły w przypadku województw warmińsko-mazurskiego i podkarpackiego (24 proc.).

Śląsk przoduje w jeszcze jednej kategorii. Chodzi o różnice w wynagrodzeniach otrzymywanych przez mężczyzn i kobiety w wieku 35-44 lata. W naszym regionie panie otrzymywały średnio 70,3 proc. pensji mężczyzn (średnia dla kraju w tym przypadku wynosiła 77,8 proc.). Najmniejsze różnice w zarobkach kobiet i mężczyzn występowały w woj. podlaskim, warmińsko-mazurskim, lubelskim i kujawsko-pomorskim.

Zaskoczenia nie ma

Prof. Anna Skórska z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach nie jest zaskoczona konkluzjami raportu GUS.
- To wynika przede wszystkim z różnic w poziomie rozwoju społeczno-gospodarczego poszczególnych regionów w naszym kraju i oczywiście z sytuacji na rynku pracy. Mimo wszystko województwo śląskie należy do tych regionów, w których sytuacja może nie jest najlepsza, ale relatywnie nie jest najgorsza - mówi specjalistka. Dodaje jednocześnie, że trzeba byłoby uwzględnić także lokalną sytuację poszczególnych rynków pracy w naszym regionie. A ta jest bardzo zróżnicowana i ze względu na to różnice w poziomie wynagrodzeń, również tych najniższych, są znaczne.

Dla porównania: stopa bezrobocia na Śląsku na koniec kwietnia wyniosła 7,9 proc. (w Polsce 9,5 proc.). Z danych zamieszczonych przez MRPiPS wynika, że najgorzej wówczas było w Bytomiu, gdzie bezrobotni stanowili 17 proc. ogółu zatrudnionych, pow. myszko-wskim (14,3 proc.) oraz w pow. częstochowskim (14 proc.). Najmniejszy problem z zatrudnieniem mieli mieszkańcy Katowic (stopa bezrobocia 3,7 proc.), Bielska-Białej (4,3 proc.) i całego podregionu tyskiego, gdzie odsetek niepracujących wyniósł 4,3 proc.
Nie tylko ogólna dobra sytuacja na śląskim rynku pracy sprzyja generowaniu wyższych wynagrodzeń.

- Napływ i tworzenie miejsc pracy głównie w usługach, ale również w przemysłach tradycyjnych związanych m.in. z motoryzacją - to są obszary, które generują rozsądne stawki wynagrodzeń - zauważa prof. Skórska.

Natomiast tak duża dysproporcja w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn spowodowana jest specyfiką naszego regionu: przez lata to przemysł ciężki był głównym żywicielem, a tam z kolei zatrudnienie znajdowali w znakomitej mierze panowie.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera