Jego tata Józef pracował w Hucie Batory, skąd dwa razy do roku wyjeżdżali do domu wczasowego Grań na dwutygodniowy urlop.
- Wtedy panowała moda na wyjazdy na wczasy zakładowe - opowiada piosenkarz.
Na wakacje wybierali się zawsze w pięć osób. Rodzice, dwójka dzieci i babcia. Do tego dom wczasowy pełen urlopowiczów. Przez dwa tygodnie wszyscy razem tworzyli jedną wielką rodzinę. Do szczęścia nie potrzebowali pogody.
- Atmosfera zawsze była tak wspaniała, że słońce nie było potrzebne. Nikt nie mówił o pracy - wspomina. - Dziś urlop wygląda zupełnie inaczej. Każdy ma przy sobie telefon komórkowy czy laptopa. W tym wszystkim brakuje tej magii z dawnych lat.
A na tę atmosferę z jednej strony składały się spacery po górze Jarzębata, która znajdowała się tuż za domem wczasowym. Zbieranie chrabąszczy i podpatrywanie jaszczurek. Wspólne śpiewy przy ognisku. Z drugiej zaś kąpiele w Wiśle. A nawet łapanie pstrągów w rzece gołymi rękami.
- No, bardziej próby łapania pstrągów - uzupełnia z uśmiechem Szołtysek. - Może jedna na sto ryb trafiała w moje ręce.
Niby nic nadzwyczajnego, ale po latach Szołtysek z całą rodziną odwiedza Wisłę. Jak podkreśla, zawsze podjeżdża pod budynek, gdzie lata temu mieścił się dom wczasowy Grań.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?