Rozmowa z Janiną Białas, właścicielką słynnej Cukierni „U Janeczki” w Wiśle
Kończą się wakacje, które upłynęły w cieniu epidemii koronawirusa. Jakie to było lato dla słynnej cukierni „U Janeczki” w Wiśle?
Te wakacje były po prostu inne, niż co roku. Nie były dla nas bardzo złe, ale dobre też nie były. Postaraliśmy się przyzwyczaić do sytuacji, dostosować się jakoś do niej. Cieszymy się, że nie musieliśmy zlikwidować firmy, bo na samym początku pandemii było takie zagrożenie. Ale jeśli chodzi o wakacje to turystów było w miarę dużo. Może też dlatego, że nie wyjeżdżali tak chętnie zagranicę? Przyjeżdżali więc do nas.
Od pierwszych dni wakacji?
Na początku wakacji, w lipcu, turyści bali się przyjeżdżać. Zresztą, sami też nie wiedzieliśmy, co nas czeka i jak to wszystko się potoczy. Był jeden wielki znak zapytania. Ale później to wszystko rozkręciło się. Renoma naszej cukierni też pomogła. Odwiedzali nas raczej stali klienci, którzy od lat przyjeżdżają do Wisły i wiedzą, gdzie udać się na fajną kawkę i ciacho. Myślę, że zamkniemy ten okres nie na dużych stratach w porównaniu do poprzednich sezonów. Jednak porównując tegoroczne wakacje do poprzednich lat, to – mimo wszystko - spadek jest znaczący.
Przygotowanie lokalu do wymogów sanitarnych było wyzwaniem?
Nasza firma zawsze stosowała się do rygorów sanepidu i praktyki higienicznej, więc nie mieliśmy z tym żadnego kłopotu. Musieliśmy jedynie dostosować ilość miejsc konsumpcyjnych, rozłożyć w lokalach środki do dezynfekcji i odseparować osoby pracujące przy bufecie od klientów.
Musisz to wiedzieć
Klientom trzeba było przypominać o założeniu maseczki?
Staraliśmy się robić to bardzo delikatnie, ale powiem szczerze - mamy fantastycznych klientów! Widząc napisy na drzwiach wejściowych, wchodzą w maseczkach, nawet dzieci. Oczywiście, gdy siadają przy stoliku to zdejmują maseczki. Jednak nawet przy wyjściu do toalety, czy złożeniu kolejnego zamówienia ponownie je zakładają. Muszę im za to wystawić piątkę.
Co bardziej dało się we znaki – epidemia, czy remont drogi do Wisły?
To prawda, że w tym sezonie mamy kumulację „szczęścia”. Ale ludzie są cierpliwi i przyjeżdżają do Wisły. Nie znam się na remontach, więc nie będę się wypowiadać. Na pewno to jednak nie ułatwiło nam działalności. W weekendy nie narzekamy na brak klientów. W dni powszechne już różnie, ale jest lato, turyści też przyjeżdżali. Teraz jednak przyjdzie wrzesień, zacznie się szkoła i będzie jak nożem uciął. Chyba, że turyści będą jeszcze chcieli skorzystać z ładnej pogody i uzbroją się w cierpliwość z dojazdem do nas, wtedy wytrwamy do końca roku. A potem będzie już tylko lepiej – taką mam nadzieję.
Nie przeocz
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
echodnia.euNowa fantastyczna atrakcja w Podziemnej Trasie Turystycznej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?