18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wesz ponad przepisami

Joanna Heler
Lekarze przestrzegają, że tylko akcje profilaktyczne i systematyczne przeglądanie włosów pozwalają zwalczyć chorobę
Lekarze przestrzegają, że tylko akcje profilaktyczne i systematyczne przeglądanie włosów pozwalają zwalczyć chorobę fot. 123rf
Wszawica, choć jest wpisana na listę chorób zakaźnych, może bezkarnie przenosić się z głowy na głowę, bo sprzyjają jej nawet przepisy.

Przekonała się o tym dyrekcja jednej z knurowskich szkół podstawowych. O pasożytach na głowie swej pociechy zaalarmował jeden z rodziców, prosząc, by szkoła "coś" z tym zrobiła. Okazało się, że insekty mogą się swobodnie rozprzestrzeniać, bo uczniom czystości włosów sprawdzić nie można.

Szkolna pielęgniarka, którą dyrektorka placówki poprosiła o przejrzenie głów wszystkich uczniów odmówiła, tłumacząc że nie pozwala jej na to prawo. W rozporządzenie ministra edukacji z 2004 roku, precyzującym organizację profilaktycznej opieki zdrowotnej w placówkach oświatowych, nie ma ani słowa o przeglądach higienicznych skóry i włosów u uczniów. Ministerstwo Zdrowia przywołuje z kolei Konwencję o Prawach Dziecka Zgromadzenia ONZ. Wykładnia ministerialnych urzędników jest taka, że przegląd czystości włosów może naruszać prawa małoletniego do poszanowania prywatności, godności i intymności. Zdaniem urzędników, można by je przeprowadzić tylko wówczas, gdyby istniało zagrożenie epidemiologiczne, ale wówczas każdorazowo zgodę musiałby wydać sanepid.

Dyrektorka placówki (prosi o niepodawanie nazwiska) podkreśla, że w jej szkole od lat nie było sygnałów o wszawicy. Nie sądziła więc, że w tym czasie wprowadzono przepisy, które utrudniły zapobieganie epidemii. W przepisach sanitarnych i oświatowych nie ma ani słowa, by szkoła mogła w jakikolwiek sposób sprawdzić uczniowskie czupryny. Gdy nasza rozmówczyni nagłośniła problem wśród rodziców, okazało się, że większość z nich żyje w przeświadczeniu, że to dzięki opiece zdrowotnej świadczonej w szkołach wyłapie się wstydliwy problem.

Ministerstwo Edukacji Narodowej próbowało przekonać urzędników Ministerstwa Zdrowia, by przepisy dotyczące zakresu i organizacji profilaktycznej opieki zdrowotnej nad dziećmi i młodzieżą uzupełnili o przeglądy higieniczne skóry i włosów uczniów. Interpelację w tej sprawie złożyła posłanka Jolanta Hibner, nazywając wszawicę "plagą sanitarno-czystościową" i wskazując, że szkoła nie ma możliwości, by jej przeciwdziałać.

Wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych, dr Marek Beniowski, jest zdumiony istnieniem rozporządzenia ograniczającego szkolnym pielęgniarkom i higienistkom przeglądy czystości uczniowskich głów.

- W latach powojennych wszawicę udało się zwalczyć właśnie dzięki profilaktyce i akcjom uświadamiającym. Choć to rodzice powinni zapewnić dzieciom życie w higienicznych warunkach, a wszy wypatrzyć dość łatwo, to trzeba jeszcze wiedzieć, że należy ich szukać. Wszawica to choroba społeczna, a szkoła jest dobrym miejscem, by przerwać łańcuch zakażeń - uzasadnia.

Przypadki wszawicy jako choroby zakaźnej powinny być zgłaszane w powiatowych stacjach sanitarno-epidemiologicznych. O ile, według danych Głównego Inspektora Sanitarnego, w latach 2003-2006 liczba tzw. ognisk wszawicy wahała się od 500 do prawie 900, o tyle rok temu zanotowano już ponad 2 tys. 200 przypadków. Jan Bodnar, rzecznik GIS uważa jednak, że liczby nie oddają faktycznej skali problemu.

Wzrost wynikający z danych z ostatnich lat to efekt, jego zdaniem, z nacisków na lekarzy, by zgłaszali takie przypadki.

- Pielęgniarka z knurowskiej szkoły postąpiła prawidłowo - twierdzi jednocześnie Jan Bodnar, tłumacząc że ograniczenie miało wyeliminować krępujące przeczesywanie czupryn w gronie rówieśników, bez zachowania dyskrecji. - W takich sytuacjach, jaka miała miejsce w Knurowie radzimy, by nieco obejść przepis. Niech pielęgniarka kontroli dokonuje indywidualnie, ale na podstawie pisemnej zgody rodziców lub nawet w ich obecności.

Janina Stachurska, kierownik sekcji higieny dzieci i młodzieży Powiatowego Inspektoratu Sanitarno-Epidemiologicznego w Gliwicach uważa, że przepisy do końca nie zamykają szkołom możliwości przeprowadzenia profilaktycznych działań. - Myślę, że rodzice nie będą mieli nic przeciwko, jeśli włosy dzieci sprawdzi się dyskretnie, w odosobnieniu. Nigdzie nie jest zapisane, że trzeba mieć jego pisemną zgodę. Jej uzyskiwanie wynika chyba z obaw szkoły, by nie zarzucono jej przedmiotowego traktowania ucznia. Szkoła może też zapisom konwencji ONZ przeciwstawić rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej mówiące, że to dyrektor placówki odpowiada za bezpieczne i higieniczne warunki pracy - dodaje Janina Stachurska.

Knurowska szkoła przygotowała ulotki o wszawicy, a uczniowie mają je dostarczyć rodziców razem z pytaniem, czy zgadzają się na przegląd czupryn swych pociech. A jeśli nie wszyscy ją wyrażą? Szkoła nie ma możliwości, by rodziców do niej zmusić.

Dyrekcja szkoły zapowiada, że z początkiem przyszłego roku szkolnego będzie mądrzejsi. Prośby o wyrażenie zgody spróbują wręczyć rodzicom na zebraniach, nie czekając na pierwszy niepokojący sygnał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!