Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiara i paryzol. Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Marek Szołtysek
arc
Czy wiara może mieć coś wspólnego z paryzolem, czyli z parasolem? Oczywiście. Najpierw jednak przypomnijmy sobie, że nazwa naszego regionu – ŚLĄSK, jest hydronimem, czyli słowem związanym z wodą. Bowiem „Śląsk” pochodzi od dawnego słowa „ślęg” czy ślęp”, czyli miejsce wilgotne, podmokłe. Nie przez przypadek więc wiele słów związanych z wodą i wilgocią zaczyna się od „śl”, przykładowo: ślina, śluza, śluz, ślimak, śledź zaś po śląsku dziecko „uśląpane” znaczy - zapłakane. Bo jak słowiańscy przodkowie zasiedlali nasze tereny i zauważyli wiele rzek, rzeczek i mokradeł, to nazwali te ziemię „Śląsk”, czyli „miejsce podmokłe”. Z tego mokrego powodu do dzisiaj niektórzy mają w domu nieszczęście, czyli wilgoć a nawet wodę w piwnicy. Z tego samego powodu na przestrzeni wieków szczęśliwi byli konstruktorzy i właściciele stawów, bo budowa hydrologiczna Śląska sprzyjała zakładaniu stawów i hodowli ryb. Również podmokła struktura śląskich ziem sprawiała, że w naszych dziejach często zdarzały się powodzie, jak w 1997 roku, kiedy pod wodą znalazło się pół miliona hektarów a 60 tysięcy ludzi musiało uciekać ze swoich zalanych domów.

Jednak podmokły Śląsk przeżywał też czasem okresy suszy. Wówczas w kościołach odprawiano modlitwy. Opowiadano mi, że około sto lat temu w jednej ze śląskich parafii zorganizowano specjalne nabożeństwo, na którym modlono się o deszcz. Proboszcz wygłosił wtedy płomienne kazanie, które zakończył: „ /…/ Gdybyście naprawdę wierzyli, że modlitwa może uczynić cuda i Bóg ześle nam deszcz, to byście dzisiaj na to nabożeństwo przyszli wszyscy z paryzolami. A jak widać – to żodyn paryzola se niy wzion!”.

Może to brzmi jak wic, ale już na pewno żartem nie jest to, co wydarzyło się około 1830 roku na pograniczu śląsko-morawskim. To była istna tragedia. Wody brakowało wtedy w studniach, wyschło całkowicie koryto rzeki Olzy, a Odra była niewielkim cuchnącym strumykiem, z którego tylko nieliczni mieli odwagę pić wodę i poić bydło. W całej okolicy słychać było przeraźliwy ryk spragnionych zwierząt. Jedną z objętych suszą miejscowości były Gorzyce, leżące między Wodzisławiem Śląskim a nadgranicznymi dzisiaj Chałupkami. Ludzie odprawiali tam wówczas błagalne nabożeństwa, prosząc Boga o deszcz.

W tych właśnie dniach pewien mieszkaniec Gorzyc miał niezwykły sen. Przyśniło mu się, że obok przydrożnego krzyża stojącego koło pola rodziny Widenków jest pod ziemią woda. Zaczęto więc w tym miejscu kopać i odkryto obfite źródełko, które było ratunkiem dla Gorzyc i wielu okolicznych miejscowości. W tym miejscu też wybudowano kaplicę, zwaną „Kapliczką na źródle”, do której co roku 3 maja organizowana jest dziękczynna procesja. To jeden z ważniejszych dni w rocznym kalendarzu gorzyckiej społeczności od około dwustu lat. Można wtedy pojechać do Gorzyc i wszystko zobaczyć na własne oczy.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera