Siatkarze AZS od 1989 roku grają nieprzerwanie w europejskich pucharach, ale wizyta mistrza Włoch, była jednym z najbardziej znaczących wydarzeń w dziejach klubu. Stawką tej konfrontacji był bowiem awans do grona czterech najlepszych ekip Europy. Na drodze do tego sukcesu stanęli częstochowianom ich niedawni koledzy. W barwach ekipy Radostina Stoyczewa pojawili się bowiem Michał Winiarski i Łukasz Żygadło. Winiarski w jednej z głównych ról, Żygadło jako rezerwowy.
W pierwszym secie ani Winiarski, ani jego utytułowani koledzy m.in. Bułgar Matej Kazijski i Serb Nicola Grbić nie byli w stanie zatrzymać spokojnie i skutecznie grających gospodarzy. Kazijski popełniał błąd za błędem, choć na rozgrzewce pokazywał niesłychaną siłę obijając sufit hali Polonia. W samym meczu, w pierwszej partii najpierw zatrzymał go młodziutki Łukasz Wiśniewski, potem przekroczył linię trzech metrów, a wreszcie jego techniczne zagranie zablokował Piotr Nowakowski. W końcówce trener Stoyczew zmienił go na Dore Della Lunga.
W drugiej partii Kazijski podczas wykonywania zagrywki lekko skręcił nogę w stawie skokowy. O dziwo ten w efekcie niegroźny wypadek podziałał na gości niesłychanie mobilizująco. Zastępujący Bułgara Dore Della Lunga wprowadził w szeregach Itasu spokój. Gdy przyjezdni wyszli na prowadzenie 18:16, a chwilę później 23:20, jasne było, że zwycięstwa w secie nie oddadzą.
W trzeciej odsłonie gospodarze nie przypominali już szóstki, która z taką wiarą rozpoczęła pojedynek. Trentino lepiej wykonywało zagrywkę i lepiej ją przyjmowało. Z kolei AZS miał z obydwoma elementami poważne problemy. Kłopoty ze skończeniem akcji miał Zbigniew Bartman, który w ataku eksperymentował z kiwakami, ale nie na tyle skutecznie, by przechytrzyć doświadczonych przeciwników. W ich szeregach dojrzałością w grze błyszczał Winiarski, chłodny opanowany, a co najważniejsze skuteczny.
Porażka 17:25 raczej nie zwiastowała niczego dobrego dla Domeksu w kolejnej partii. I rzeczywiście scenariusz wydarzeń nie wiele różnił się od tego z poprzedniego seta. Trentino grało lekko, przyjemniej dla oka i z łatwością wygrało 25:18, a cały mecz 3:1.
- Przez półtora seta graliśmy bardzo dobrze. Mieliśmy nawet okazję by prowadzić 2:0. Gdyby, trzy, cztery kontry zakończyły się zdobyciem przez nas punktów, to sytuacja byłaby niezwykle korzysta. Potem oddaliśmy pole rywalom, którzy pokazali duża klasę - stwierdził szkoleniowiec AZS Radosław Panas.
Częstochowa 1 Trentino 3
Wzruszyłem się
Z Michałem Winiarskim, siatkarzem Itas Diatec Trentino rozmawia Andrzej Zaguła
Chyba na sercu jest ciężko, gdy pokonuje się zespół, w którym kiedyś samemu się występowało?
Kolegów jako kolegów mi żal. Jako siatkarzy już nie za bardzo. Każdy chciał z nas wygrać. Może trochę przykro jest kibicom, którzy tak wspaniale mnie przyjęli. A miałem małe wątpliwości, jak to będzie po powrocie.
Było chyba nieźle. Owacje, okrzyki, skandowanie nazwiska… Michała Winiarskiego kibice pod Jasną Górą lubią i szanują.
Powiem tak. Od niepamiętnych czasów wzruszyłem się niesamowicie. Po ciele przeszły mnie ciarki. Takie chwile pamięta się do końca życia.
Losy awansu zostały już przesądzone.
Jeśli u siebie wygramy dwa sety to pewnie tak. W tym spotkaniu na pewno nie sprzyjało nam jakoś szczęście. Dwie kontuzje - Kazijskiego i Della Lungi pokrzyżowały nam szyki. Trzeba pamiętać, że nie było też Brazylijczyka Vissotto.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?