Wiceprezes SRK usłyszał zarzut przyjęcia łapówki. Został aresztowany

Mirosław S., wiceprezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń oraz Grzegorz G., prezes jeden z firm okołogórniczych, posiadającej milionowe zlecenia na rzecz SRK - usłyszeli zarzuty i zostali tymczasowo aresztowani.

Przypomnijmy: mężczyźni zostali zatrzymani w ubiegłym tygodniu przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego na parkingu przed Centrum Handlowym Fashion House, znajdującym się na pograniczu Jaworzna i Sosnowca. CBA informowało wówczas, że Mirosław S. został złapany na gorącym uczynku, gdy przyjmował 30 tys. zł od wspomnianego przedsiębiorcy.

Biuro prasowe Prokuratury Krajowej informuje, że Mirosławowi S. prokurator zarzucił przyjęcie korzyści majątkowej w łącznej kwocie 40 tys. zł. W zamian za przyjęte pieniądze, podejrzany nie dopełniał ciążącego na nim obowiązku zapewnienia prawidłowego, zgodnych z prawem o zamówieniach publicznych wydatkowaniu publicznych pieniędzy oraz nadużywał swoich uprawnień.

- Polegało to na preferencyjnym traktowaniu jednej z katowickich spółek w przetargach publicznych organizowanych przez Spółkę Restrukturyzacja Kopalń S.A. Zachowania te stanowiły czyn nieuczciwej konkurencji i mogły wyrządzić Spółce Restrukturyzacja Kopalń S.A. szkodę majątkową - wyjaśnia Prokuratura Krajowa.

Do tych czynów doszło od połowy 2016 roku do czerwca 2017 roku.

Podczas ubiegłotygodniowej akcji CBA, zatrzymany został również przedsiębiorca, który tę korzyść majątkową wręczał. On również został zatrzymany i usłyszał zarzuty.

Mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani.

We wtorek oświadczenie ws. zatrzymania jednego z wiceprezesów zarządu SRK wydał Marek Tokarz, prezes spółki. Podkreślał w nim, że jako prezes zarządu (funkcję tę pełni od 2006 roku) ponosi odpowiedzialność za funkcjonowanie firmy, a zwłaszcza za pracę zarządu, ale nie oznacza to, że czuje się współwinny bezprawnych działań, które zarzucane się jednemu z członków władz firmy. Zwracał uwagę, że żaden prezes nie posiada narzędzi, umożliwiających mu kontrolę działań innych pracowników, które są podejmowane przez nich z własnej inicjatywy i poza strukturami firmy.

"Tym bardziej boli, że działanie przypisywane wiceprezesowi kosztuje mnie utratę zaufania, o które zawsze dbałem" - podkreślał prezes SRK.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Tokarz zwracał uwagę, że z punktu widzenia prawnego nie ma możliwości rozwiązania już zawartych umów z firmą, której prezes podejrzewany jest o wręczanie łapówki. Firma ta wygrywała ogłaszane przetargi. Prezes SRK podkreślał, że były to postępowania, które prowadzone w trybie "przetargów nieograniczonych", a nie "zamówień z wolnej ręki". Firma świadczyła SRK usługi związane z obsługą i konserwacją central dyspozytorskich.

Ujawnił również, że wspomniana firma bywała jedynym oferentem, który do tych postępowań się zgłaszał. - Oni mieli wyłączność na niektóre systemy związane z obsługą dyspozytorni. Posiadają określone systemy i programy, które obsługują te urządzenia i to powoduje, że mają wyłączność. Trudno było w tym temacie znaleźć konkurencję - mówił Tokarz.

Od końca kwietnia w SRK trwa postępowanie, które ma wyłonić zarząd nowej kadencji. Jego skład mamy poznać jeszcze w tym miesiącu.

Spółka Restrukturyzacji Kopalń to spółka Skarbu Państwa, do której trafiają kopalnie w kiepskiej kondycji finansowej. Spółka prowadzi również działania likwidacyjne zakładów wydobywczych, przeznaczonych do zamknięcia. Początkowo należało do niej kilka oddziałów. Od ostatniego roku liczba ta urosła. W jej strukturach aktualnie znajdują się m.in. kopalnie Kazimierz - Juliusz, Mysłowice, Boże Dary, Centrum, ruch Anna, ruch Jas - Mos, Makoszowy, Krupiński, Pokój I, Wieczorek I.

ZOBACZ KONIECZNIE: NASZA RAMÓWKA
DZISIAJ POLECAMY PROGRAM NA FORUM