Zaprószony przez nieuwagę ogień doprowadził do jednej z największych tragedii w polskim górnictwie po drugiej wojnie światowej. Kosztowała ona życie 72 górników - pisze Michał Wroński w tekście o katastrofie w kopalni Zabrze Makoszowy.
Tekst został zamieszczony w grudniowym miesięczniku „Nasza Historia”. Miesięcznik przygotowywany przez dziennikarzy Dziennika Zachodniego, z artykułem o katastrofie i innymi śląskimi tematami jest do kupienia w kioskach województwa śląskiego.
Za kilka dni w regionie świętować będziemy Barbórkę. To okazja żeby przypomnieć, że nie zawsze o wypadkach w górnictwie można było mówić głośno, że prasa pisała o nich zdawkowo, a we wszystkich takich zdarzeniach widziano albo sabotaż, albo ingerencję zachodnich, wrogich Polsce mocarstw.
Także i w tym wypadku winnych znaleziono błyskawicznie - już następnego dnia po wypadku, kiedy jeszcze trwała akcja ratownicza (ogień dogaszano jeszcze przez miesiąc), na łamach Dziennika Zachodniego podano nazwisko głównego winowajcy - spawacza, który zaprószył ogień.
Tragedia w Makoszowach wydarzyła się w nocy z 27 na 28 sierpnia 1958 roku. Na poziomie 300 m pod ziemią pojawił się ogień. Wcześniej w tym rejonie prowadzone były prace spawalnicze i prawdopodobnie iskra spadła na drewnianą obudowę wyrobiska - pisze Michał Wroński. Jak się potem okazało, nie był to pierwszy błąd, który doprowadził do tragedii. Kolejny popełnił dyspozytor, który zlekceważył informację o pożarze. Dopiero po trzecim telefonie z dołu zdecydował się na wszczęcie akcji ratowniczej. A potem był kolejny błąd i kolejny...
To były czasy, kiedy aparaty ucieczkowe były nowością i nie wszyscy górnicy potrafili z nich korzystać. Dopiero po tym pożarze powstał w kopalni ośrodek szkolenia zakładowego i przeszkolono górników, do czego służą takie aparaty. Oprócz tego zaostrzono zasady stosowania otwartego ognia w kopalniach - zdecydowano się wycofać karbidki i wprowadzić oświetlenie elektryczne. Prace spawalnicze można było prowadzić odtąd wyłącznie pod specjalnym nadzorem. I jeszcze jedna ciekawostka: zakazano palenia papierosów (wcześniej było to na dole dozwolone).
Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu ma w swoich zbiorach kilka fotografii przedstawiających pogrzeby ofiar tej katastrofy. Na opuszczonych pakach samochodów ciężarowych Star stoją trumny. Za nimi - długi sznur żałobników. Na kolejnym zdjęciu - strażacy (nie górnicy) przy trumnie. Największe wrażenie robi jednak fotografia czworga zapłakanych dzieci - w wieku od pięciu do najwyżej dziesięciu lat. Nie ma żadnej wątpliwości, kogo żegnają. W „Naszej Historii” dzięki uprzejmości muzeum reprodukujemy te zdjęcia.
Zachęcam do lektury całego tekstu o katastrofie górniczej w kopalni Zabrze-Makoszowy. Znajdziecie go Państwo w grudniowej „Naszej Historii”.
Grudniowa „Nasza Historia” pełna ciekawych tekstów.
- Ślązak, major Dominik Zdanowicz-Ździebło, dwukrotnie uratował Kraków.
- Pierwsza Polka w finale Wim-bledonu, Jadwiga Jędrzejowska, katowiczanka z wyboru.
- Dezerterzy i zdrajcy w polskiej armii we wrześniu 1939 roku.
- Miłośnicy muzyki, mecenasi Beethovena, Liszta i Chopina - Lichnowscy ze Śląska
- Legendarne skarby i klejnoty śląskich arystokratek. Zaginęły czy zostały zrabowane?
*Dramatyczny apel: Złodzieju, oddaj komputer ze zdjęciami mojej zmarłej żony
*Morderca kotów z Zabrza skazany! A to taki miły student stomatologii
*Jak zdobyć becikowe i 1000 zł na dziecko? ZOBACZ KROK PO KROKU
*Seksowne zabawy na Śląsku: Mistrzostwa Chippendales ZDJĘCIA
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?