Wiktor Pawlik: Marka Śląskie? Pokazujemy to, co mamy najlepszego

Prezesem Regionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej jest od 21 lat. Jest także jednym z jej pomysłodawców i założycieli. To w jego głowie zrodził się pomysł konkursu Marka Śląskie, a wcześniej - plenerowych, dorocznych spotkań biznesowych na zamku w Toszku. Gala Regionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej od kilku lat odbywa się w Nowych Gliwicach (na terenach dawnej KWK Gliwice), a towarzyszy jej właśnie rozstrzygnięcie organizowanego wraz z marszałkiem województwa śląskiego konkursu Marka Śląskie, odbyła się już siódma jego edycja.

Wiktor Pawlik opowiada nam o samorządzie gospodarczym:

Zmiany dzisiaj są namacalne. Widzę to, jeżdżąc po Śląsku (ale dotyczy to całego kraju). Tu jest duży potencjał i trzeba pozwolić go wyzwolić. My to także robimy - chociażby przez konkurs Marka Śląskie. Wprowadziliśmy w tym roku nową formułę Ambasador Marka Śląskie, gdzie telewidzowie TVP Katowice, słuchacze Radia Katowice i czytelnicy „Dziennika Zachodniego” mogą wpływać na wyniki konkursu. Oddano prawie 150 tys. głosów. To znaczy, że nagroda ma sens, że nie robimy tego sami sobie, ale że to jest pozytywnie odbierane, ludzie chcą w tym uczestniczyć i to bardzo mnie cieszy. Poprzez ludzi, przez firmy, przez tych, którzy startują, aplikują o tę nagrodę, pokazujemy to, co mamy najlepszego. A zgłoszenia nadchodzą z najdalszych zakątków województwa śląskiego. Abp Wiktor Skworc powiedział, że dzięki konkursowi dowiaduje się o rzeczach, o których nie miał pojęcia. Podobnie panowie marszałek, wojewoda, prezydenci różnych miast.

Czytajcie też:
Marka ŚLąskie 2016

Samorząd gospodarczy ma wiele zadań, także takie. Jakie były jego początki? Przypominam sobie ten okres, kiedy weszła ustawa Wilczka w 1989 roku, niedoskonała (taka jest do dzisiaj), dając możliwość tworzenia samorządu gospodarczego. Pierwsza izba gospodarcza w naszym regionie powstała w 1859 roku w Gliwicach (nieco później niż np. w Krakowie). Te struktury samorządu gospodarczego funkcjonowały do czasów II wojny światowej. Na początku 1990 roku powołaliśmy do życia Gliwicką Izbę Przemysłowo-Handlową. Pięć lat po tym fakcie, kiedy walne zgromadzenie powierzyło mi funkcję prezesa, był to też okres intensywnego rozwoju gospodarczego, zaczęła się tworzyć gliwicka strefa ekonomiczna. Rozpoczęła się wówczas budowa Opla w Gliwicach, stąd też zainteresowanie izbą było większe. Podjęliśmy współpracę z firmami zagranicznymi i nastąpił rozwój izby.

Odpoczynek? Czasu nie mam na to wiele, ale moim azylem jest mój domek w górach. To takie wyalienowane miejsce, trudno nawet do mnie gościom trafić. W Jaworzynce, piękne tereny: widzę Czechy, widzę Słowację. A ponieważ to mój azyl, gdy tam jestem, staram się kontakty do minimum redukować. Trochę poluję. Mówię zawsze, że nie jestem mordercą leśnych zwierząt, ale selekcjonerem. Dzisiaj tych drapieżników za dużo nie ma, a problem zwierzyny jest i trzeba sobie z nim radzić. Od lat żegluję, jeżdżę na nartach. Najchętniej w Alpach, ale też korzystam z oferty naszych Beskidów. Mniej Zakopanego, bo za dużo ludzi. Gdy jestem w Jaworzynce, jadę na Słowację. Byliśmy ostatnio z żoną, podczas Kongresu Wschodniego, w Białymstoku i okolicach. Jesteśmy oczarowani. Białystok to dziś metropolia.