Aktualizacja:
Sześć lat temu Podbeskidzie poniosło swoją jedyną porażkę przy Reymonta, choć prowadziło już 2-0 po dwóch trafieniach Macieja Iwańskiego ©Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Polskapresse
Sześć lat temu Podbeskidzie poniosło swoją jedyną porażkę przy Reymonta, choć prowadziło już 2-0 po dwóch trafieniach Macieja Iwańskiego ©Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Polskapresse
WISŁA KRAKÓW – PODBESKIDZIE RELACJA LIVE
Luty 2016 roku. Podbeskidzie pokonuje na wyjeździe Wisłę Kraków 2-1 i na sześć kolejek przed końcem rundy zasadniczej traci tylko dwa punkty do czołowej ósemki. Nikt wtedy nie przypuszczał, że trzy miesiące później Górale, zamiast bić się o jak najwyższe miejsce w grupie mistrzowskiej, spadną do pierwszej ligi, a na następne starcie z Białą Gwiazdą przy Reymonta będą musieli czekać prawie pięć lat.
Bielszczanie wracają na obiekt, który kojarzy im się wyjątkowo dobrze. To na nim dziewięć lat temu, jeszcze jako pierwszoligowcy, po raz pierwszy przedstawili się szerszej publiczności w kraju, sprawiając sensację i ogrywając ówczesnego mistrza Polski 1-0 w Pucharze Polski. Kilka miesięcy później powtórzyli ten wynik w pierwszym starciu z Wisłą po awansie do Ekstraklasy. Przy Reymonta najszybszą bramkę w historii Ekstraklasy (z pomocą bramkarza Michała Miśkiewicza) zdobył Damian Chmiel, ustalając końcowy wynik już w 13. sekundzie gry. W sumie, w sześciu starciach z Wisłą pod Wawelem, Podbeskidzie poniosło porażkę tylko w jednym meczu, ale i w nim mocno dało się we znaki gospodarzom – 24 października 2014 roku prowadziło w drugiej połowie już 2-0, by ostatecznie dać rywalom odrobić straty i zgarnąć pełną pulę.
Historyczne wyniki to jednak tylko ciekawostki, które nie mają żadnego wpływu na teraźniejszość. A ta nie rysuje się dla Górali w kolorowych barwach. Przed przerwą na mecze reprezentacji beniaminek pokonał Stal Mielec i wydawało się, że ruszył tym samym z miejsca po kiepskim starcie. Poniedziałkową porażką z Wartą Poznań (1-2) bielszczanie zrobili jednak kolejny krok w tył. Wyższy bieg wrzuciła w tym czasie Wisła, która wbiła sześć goli beniaminkowi z Podkarpacia i w pojedynku z kolejnym nowicjuszem chce pójść za ciosem.
Wysokim zwycięstwem ze Stalą trener Artur Skowronek odzyskał kredyt nadszarpniętego wcześniej zaufania, a przeciwko Podbeskidziu będzie dysponował jeszcze silniejszą kadrą, bo do gry po kontuzji wraca Jakub Błaszczykowski. Żaden z piłkarzy Białej Gwiazdy nie narzeka obecnie na urazy, a jedyną przeszkodą krakowian jest koronawirus. W piątek klub ogłosił, że kilku zawodników otrzymało pozytywne wyniki, co oczywiście wyklucza ich z gry i treningów na co najmniej kilkanaście dni. Mimo tego, w szatni Wisły panują bardzo dobre nastroje. - Złapaliśmy odpowiedni kierunek i wiemy, jak chcemy grać w tym sezonie. Lepiej funkcjonujemy fizycznie i dzięki temu możemy kontrolować przebieg meczu. Zawodnicy świetnie wyglądają na treningach i chcemy to potwierdzić w sobotnim spotkaniu – deklaruje trener Skowronek.
Podbeskidzie, z wyjątkiem zwycięskiego meczu ze Stalą, w każdej kolejce straciło co najmniej dwie bramki. Najgorsza defensywa ligi stanie przed trudnym zadaniem powstrzymania rozpędzonej Wisły, której zależy na odniesieniu pierwszego zwycięstwa u siebie. Goście mogą być także osłabieni z przodu, bo pod znakiem zapytania stoi występ narzekającego na kontuzję mięśniową Karola Danielaka.
- Każdy mecz jest dla nas nauką, bo wielu z nas teraz zbiera bardzo cenne doświadczenia na tym poziomie rozgrywkowym. Myślę, że kiedy wyeliminujemy te proste błędy, które niestety zdarzają się nam każdym meczu, to możemy zacząć punktować regularnie i pójsć do góry w tabeli – przekonuje Kamil Biliński. Jaka jest szansa, że stanie się to dziś w Krakowie? Przed meczem po stronie Górali stoi tylko historia. I fakt, że Ekstraklasa bywa pełna niespodzianek.
WISŁA KRAKÓW – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA TRANSMISJA NA ŻYWO
Tekstowa relacja LIVE z meczu Wisła Kraków – Podbeskidzie Bielsko-Biała na dziennikzachodni.pl. Początek spotkania o godz. 15:00. Transmisja TV w Canal+Sport.
