Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włochy. Sytuacja koszmarna, nawet lekarze umierają. Wstrząsająca relacja Massimo Riccardiego z Włoch. - Granice otwarte. Ludzie się bawili

Kacper Jurkiewicz
Kacper Jurkiewicz
Pandemia koronawirusa niestety cały czas zbiera śmiertelne żniwo. Jednym z krajów, w którym sytuacja jest naprawdę zła są Włochy. Dane przekazywane z Włoch są wstrząsające. We wtorek 31 marca o godz. 18 poinformowano, że 77 tys. 635 osób jest zarażonych (2 107 nowych przypadków w ciągu dnia), a zmarło już 12 tys. 428 osób (w ciągu dnia zmarło 837 osób). Osób które wyzdrowiały we Włoszech jest 15 tys. 729. Dobrą wiadomością jest to, że odnotowano wtedy 1 109 nowych wyzdrowień. Porozmawialiśmy na temat pandemii koronawirusa z Massimo Ricciardim, Włochem, który kocha Polskę i to właśnie tutaj pracuje. Prowadzi własną firmę w Bielsku-Białej. Po raz pierwszy do Polski przyjechał 25 lat temu, 25 września 1995 roku. Ostatni raz w naszym kraju przebywał od stycznia do lutego 2020. Gdy z nim rozmawiamy, jest w Udine w regionie Friuli-Wenecja Julijska. Gdy wrócił w lutym do swojego domu we Włoszech życie jeszcze toczyło się normalnie. - We Włoszech mieszkam w takim regionie 100 km od granicy Austriackiej i 100 km od Wenecji. U nas sytuacja była spokojna. Wszystko zaczęło się z drugiej strony Włoch - Mediolan, Lombardia. Jak podaje, 27 lutego we Włoszech było już 650 osób było zarażonych, a 17 osób zmarło. Mimo tego przez kolejne dni życie toczyło się normalnie i nikt nie reagował. [cyt]Granice otwarte. Ludzie się bawili. Państwo w ogóle nie reagowało. Normalne życie. [/cyt]- To wszystko się zmieniło gwałtownie. Dziś mamy 75 tys. osób zarażonych, ponad kilka tysięcy osób, które zmarło. Państwo zareagowało za późno - opowiada Włoch. Massimo docenia to, że w Polsce dość szybko podjęto działania takie jak np. zamknięcie granic. Bo jak podkreśla, w jego ojczyźnie sytuacja koszmarna, nawet lekarze umierają. Sankcje wprowadzono z opóźnieniem, ale dziś, jak przyznaje są respektowane. Mieszkańcy kraju są pilnowani. Nie można wychodzić z domu bez konkretnego powodu. Możemy wyjść tylko ze specjalnym oświadczeniem. - Jeśli to fałszywe oświadczenie to sprawa trafi do sądu - zaznacza Włoch. Dodaje, że Włosi nie wiedzą, jaka jest sytuacja w Polsce i jak nasz kraj radzi sobie z pandemią. - We Włoszech nigdy nie poinformowali o sytuacji epidemiologicznej w Polsce. Praktycznie tak, jakby Polska nie istniała lub jest nie wygodnie poinformować ludzi, że w Polsce sytuacja nie jest poważna jak w innych krajach, ponieważ ludzie w Polsce są świadomi, że zdrowie całego narodu jest zagrożone - twierdzi Massimo. Massimo Riccardi chwali Polaków i prosi abyśmy nadal postępowali ostrożnie i unikali wychodzenia z domu, aby nie dopuścić do scenariusza włoskiego. - Nie czekajcie, mimo że państwa rząd zachowuje się ostrożnie. To co robią we Włoszech to jest za późno. Widzę liczbę zarażonych w Polsce i ile osób zmarło. W stosunku do nas, choć to słowo jest nieładne, to jest "nic". Robicie tak, że ta liczba nie rośnie. Zachowujecie się ostrożnie, lepiej, by nie narazić innych osób. W Polsce na pewno będzie lepiej niż we Włoszech - mówi Massimo Riccardi - Bo ja chcę wracać do domu i na Śląsk - dodaje. Zapraszamy do obejrzenia pełnej rozmowy wideo.
Pandemia koronawirusa niestety cały czas zbiera śmiertelne żniwo. Jednym z krajów, w którym sytuacja jest naprawdę zła są Włochy. Dane przekazywane z Włoch są wstrząsające. We wtorek 31 marca o godz. 18 poinformowano, że 77 tys. 635 osób jest zarażonych (2 107 nowych przypadków w ciągu dnia), a zmarło już 12 tys. 428 osób (w ciągu dnia zmarło 837 osób). Osób które wyzdrowiały we Włoszech jest 15 tys. 729. Dobrą wiadomością jest to, że odnotowano wtedy 1 109 nowych wyzdrowień. Porozmawialiśmy na temat pandemii koronawirusa z Massimo Ricciardim, Włochem, który kocha Polskę i to właśnie tutaj pracuje. Prowadzi własną firmę w Bielsku-Białej. Po raz pierwszy do Polski przyjechał 25 lat temu, 25 września 1995 roku. Ostatni raz w naszym kraju przebywał od stycznia do lutego 2020. Gdy z nim rozmawiamy, jest w Udine w regionie Friuli-Wenecja Julijska. Gdy wrócił w lutym do swojego domu we Włoszech życie jeszcze toczyło się normalnie. - We Włoszech mieszkam w takim regionie 100 km od granicy Austriackiej i 100 km od Wenecji. U nas sytuacja była spokojna. Wszystko zaczęło się z drugiej strony Włoch - Mediolan, Lombardia. Jak podaje, 27 lutego we Włoszech było już 650 osób było zarażonych, a 17 osób zmarło. Mimo tego przez kolejne dni życie toczyło się normalnie i nikt nie reagował. [cyt]Granice otwarte. Ludzie się bawili. Państwo w ogóle nie reagowało. Normalne życie. [/cyt]- To wszystko się zmieniło gwałtownie. Dziś mamy 75 tys. osób zarażonych, ponad kilka tysięcy osób, które zmarło. Państwo zareagowało za późno - opowiada Włoch. Massimo docenia to, że w Polsce dość szybko podjęto działania takie jak np. zamknięcie granic. Bo jak podkreśla, w jego ojczyźnie sytuacja koszmarna, nawet lekarze umierają. Sankcje wprowadzono z opóźnieniem, ale dziś, jak przyznaje są respektowane. Mieszkańcy kraju są pilnowani. Nie można wychodzić z domu bez konkretnego powodu. Możemy wyjść tylko ze specjalnym oświadczeniem. - Jeśli to fałszywe oświadczenie to sprawa trafi do sądu - zaznacza Włoch. Dodaje, że Włosi nie wiedzą, jaka jest sytuacja w Polsce i jak nasz kraj radzi sobie z pandemią. - We Włoszech nigdy nie poinformowali o sytuacji epidemiologicznej w Polsce. Praktycznie tak, jakby Polska nie istniała lub jest nie wygodnie poinformować ludzi, że w Polsce sytuacja nie jest poważna jak w innych krajach, ponieważ ludzie w Polsce są świadomi, że zdrowie całego narodu jest zagrożone - twierdzi Massimo. Massimo Riccardi chwali Polaków i prosi abyśmy nadal postępowali ostrożnie i unikali wychodzenia z domu, aby nie dopuścić do scenariusza włoskiego. - Nie czekajcie, mimo że państwa rząd zachowuje się ostrożnie. To co robią we Włoszech to jest za późno. Widzę liczbę zarażonych w Polsce i ile osób zmarło. W stosunku do nas, choć to słowo jest nieładne, to jest "nic". Robicie tak, że ta liczba nie rośnie. Zachowujecie się ostrożnie, lepiej, by nie narazić innych osób. W Polsce na pewno będzie lepiej niż we Włoszech - mówi Massimo Riccardi - Bo ja chcę wracać do domu i na Śląsk - dodaje. Zapraszamy do obejrzenia pełnej rozmowy wideo.
Pandemia koronawirusa szaleje już właściwie na całym świecie. Dziś to Stany Zjednoczone stały się jej epicentrum, ale sytuacja we Włoszech wciąż jest dramatyczna. O tym jak zachowują się Włosi oraz jak w porównaniu z jego krajem wypada Polska, rozmawiamy z Włochem pracującym w Polsce Massimo Riccardim. - Tutaj jest sytuacja koszmarna, nawet lekarze umierają - mówi nam Massimo.

Włoch Massimo Ricciardi

Pandemia koronawirusa niestety cały czas zbiera śmiertelne żniwo. Jednym z krajów, w którym sytuacja jest naprawdę zła są Włochy.

Dane przekazywane z Włoch są wstrząsające. We wtorek 31 marca o godz. 18 poinformowano, że 77 tys. 635 osób jest zarażonych (2 107 nowych przypadków w ciągu dnia), a zmarło już 12 tys. 428 osób (w ciągu dnia zmarło 837 osób). Osób które wyzdrowiały we Włoszech jest 15 tys. 729. Dobrą wiadomością jest to, że odnotowano wtedy 1 109 nowych wyzdrowień.

Porozmawialiśmy na temat pandemii koronawirusa z Massimo Ricciardim, Włochem, który kocha Polskę i to właśnie tutaj pracuje. Prowadzi własną firmę w Bielsku-Białej. Po raz pierwszy do Polski przyjechał 25 lat temu, 25 września 1995 roku.

Ostatni raz w naszym kraju przebywał od stycznia do lutego 2020. Gdy z nim rozmawiamy, jest w Udine w regionie Friuli-Wenecja Julijska. Gdy wrócił w lutym do swojego domu we Włoszech życie jeszcze toczyło się normalnie.

- We Włoszech mieszkam w takim regionie 100 km od granicy austriackiej i 100 km od Wenecji. U nas sytuacja była spokojna. Wszystko zaczęło się z drugiej strony Włoch - Mediolan, Lombardia.

Zobacz koniecznie

Jak podaje, 27 lutego we Włoszech było już 650 osób było zarażonych, a 17 osób zmarło. Mimo tego przez kolejne dni życie toczyło się normalnie i nikt nie reagował.

Granice otwarte. Ludzie się bawili. Państwo w ogóle nie reagowało. Normalne życie.

- To wszystko się zmieniło gwałtownie. Dziś mamy 75 tys. osób zarażonych, ponad kilka tysięcy osób, które zmarło. Państwo zareagowało za późno - opowiada Włoch.

Massimo docenia to, że w Polsce dość szybko podjęto działania takie jak np. zamknięcie granic. Bo jak podkreśla, w jego ojczyźnie sytuacja koszmarna, nawet lekarze umierają.

Sankcje wprowadzono z opóźnieniem, ale dziś, jak przyznaje są respektowane. Mieszkańcy kraju są pilnowani. Nie można wychodzić z domu bez konkretnego powodu. Możemy wyjść tylko ze specjalnym oświadczeniem. - Jeśli to fałszywe oświadczenie to sprawa trafi do sądu - zaznacza Włoch.

Dodaje, że Włosi nie wiedzą, jaka jest sytuacja w Polsce i jak nasz kraj radzi sobie z pandemią.

- We Włoszech nigdy nie poinformowali o sytuacji epidemiologicznej w Polsce. Praktycznie tak, jakby Polska nie istniała lub jest nie wygodnie poinformować ludzi, że w Polsce sytuacja nie jest poważna jak w innych krajach, ponieważ ludzie w Polsce są świadomi, że zdrowie całego narodu jest zagrożone - twierdzi Massimo.

Massimo Riccardi chwali Polaków i prosi abyśmy nadal postępowali ostrożnie i unikali wychodzenia z domu, aby nie dopuścić do scenariusza włoskiego.

- Nie czekajcie, mimo że państwa rząd zachowuje się ostrożnie. To co robią we Włoszech to jest za późno. Widzę liczbę zarażonych w Polsce i ile osób zmarło. W stosunku do nas, choć to słowo jest nieładne, to jest "nic". Robicie tak, że ta liczba nie rośnie. Zachowujecie się ostrożnie, lepiej, by nie narazić innych osób. W Polsce na pewno będzie lepiej niż we Włoszech - mówi Massimo Riccardi - Bo ja chcę wracać do domu i na Śląsk - dodaje.

Zapraszamy do obejrzenia pełnej rozmowy wideo.

Nie przegap

Zobacz koniecznie

[promo]1071;1;Bądź na bieżąco i obserwuj [/promo]

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera