Funkcjonariusze SOK często znają personalia złodziei, ale ci bynajmniej nie przejmują się faktem, że są od dawna zdekonspirowani. Bo aby trafili za kraty, muszą zostać złapani na gorącym uczynku, a z tym jest problem. I dlatego właśnie podczas wczorajszej konferencji prasowej w Sosnowcu przedstawiciele kolei apelowali o pomoc w tropieniu rabusiów.
Kolejarze skrupulatnie wyliczyli straty, jakie ponieśli w ubiegłym roku za sprawą złodziei: w skali całego kraju było to 10 tysięcy opóźnionych pociągów (w większości pasażerskich), które trzeba było skierować objazdami, oraz 22 miliony złotych, które trzeba było wydać na usuwanie skutków tych kradzieży.
- Za te pieniądze można by wyremontować 25 przystanków osobowych - podkreślał Robert Kuczyński, rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe.
CZYTAJ TAKŻE:
OD POCZĄTKU 800 KRADZIEŻY I DEWASTACJI NA KOLEI, STRATY WYNOSZĄ 2 MLN ZŁ
W ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku działalność złodziei kosztowała spółkę ponad 7,2 mln zł. Do strat materialnych i opóźnień w ruchu dochodzi jeszcze zagrożenie życia i zdrowia pasażerów, których pociąg może wpaść na taki właśnie zdezelowany przez rabusiów odcinek torowiska (życie narażają także sami sprawcy, czego dowodem są tragiczne wypadki, jak ten, do którego niedawno doszło chociażby w Katowicach-Ligocie).
Złodzieje są profesjonalistami - przyznają to zresztą sami SOK-iści. Działają w zorganizowanych grupach, są wyposażeni w specjalistyczny sprzęt i transport. Mają też sporo doświadczenia w swoim fachu. Jak mówi Aleksy Cieślik, rzecznik katowickiego oddziału SOK, to często recydywiści, którzy w latach 2009-2010 zostali zatrzymani i trafili wówczas za kratki. - Teraz wychodzą na wolność i wracają do poprzedniej działalności. Wprost zresztą nam mówią, że im się to bardziej opłaca niż "normalna" praca - mówi Cieślik. Jak dodaje, złodzieje bynajmniej nie działają na własny rachunek. Zwykle wykonują czyjeś zlecenie. Dlatego właśnie zwykle ich łupem padają długie, nieraz kilkusetmetrowe, odcinki trakcji. Od początku roku w naszym regionie w ten sposób zniknęło ok. 50 kilometrów sieci, a mówiąc ściślej ok. 50 ton znajdującej się w nich miedzi. Nieoficjalnie można usłyszeć, że trafia ona m.in. do niewielkich zakładów odlewniczych, których właściciele w ten sposób zapewniają sobie dostawy tańszego surowca. Bywają też jednak przypadki zupełnie kuriozalne i niemające nic wspólnego z surowcowym czarnym rynkiem. Kiedy kolejarze, by zniechęcić złodziei, zaczęli w miejsce metalowych ciężarów naprężających sieć stosować ich betonowe odpowiedniki, to i one rychło znalazły swoich "amatorów". Jak się okazało, wykorzystywali je oni do układania chodników na swoich ogródkach działkowych.
W walce ze złodziejami #SOK-iści i policjanci stosują monitoring, naszpikowane elektroniką wozy patrolowe, oznaczają też specjalną farbą elementy infrastruktury, kontrolują punkty skupu złomu i liczą na twardą rękę sądów, przypominając, że kradzieże kolejowej infrastruktury w myśl prawa stanowią przestępstwo zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
- Jeśli jednak nie będzie wsparcia społecznego dla naszych działań, to prewencja niewiele pomoże - przyznał Robert Kuczyński.
Zaapelował też do świadków kradzieży i wszystkich innych osób, mających wiedzę na temat tego typu zdarzeń, o zgłaszanie ich pod numer alarmowy SOK (22 474-00-00) lub policji.
*DŁUGOTERMINOWA PROGNOZA POGODY NA LIPIEC 2013
*Sławny śląski aktor Jacenty Jędrusik nie żyje [ZOBACZ NAJLEPSZE ROLE]
*Alarmy bombowe w Polsce i na Śląsku. Sprawcy napisali: WYDAJEMY WYROK ŚMIERCI
*Gwałtowne burze na Śląsku. Dramat mieszkańców Pszczyny, Czechowic i Goczałkowic ZDJĘCIA i WIDEO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?