Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna w oczach milczącej jednostki w naturalistycznej oprawie

Adam Pazera
Oprócz alegorycznych filmów Miklósa Jancsó, których tematem są dzieje węgierskich rewolucji, kinematografia Madziarów nie była zbyt bogata w dzieła traktujące o wojnie. Co prawda „Syn Szawła” László Nemesa (Grand Prix w Cannes 2015, Oscar 2016 za najlepszy film nieanglojęzyczny) opowiada o obozowym okrucieństwie Auschwitz, ale film nie dotyka bezpośrednio działań wojennych, frontowych. Czy dlatego, że Węgry podczas II wojny światowej, za rządów Miklósa Horthy’ego, były jednym z państw satelickich współpracujących z hitlerowskimi Niemcami?

Toteż, po napaści Niemiec na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku wojska węgierskie były zmuszone brać bezpośredni udział w walkach na Froncie Wschodnim przeciwko Armii Czerwonej. Trafiła tam, składająca się z kilku dywizji 2 Armia, która została niemal całkowicie rozbita w bitwie nad Donem. Po jej klęsce Horthy zrozumiał, że sojusz z Niemcami był wielkim błędem Węgier.
Film Dénesa Nagy „W świetle dnia” (zdobywca Srebrnego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie) to historia węgierskiego oddziału wędrującego po bagnistych terenach Związku Sowieckiego z rozkazem poszukiwania stawiających opór partyzantów. Narracja filmu jest niezwykle minimalistyczna, przy niewielkiej ilości dialogów, niemal braku muzyki, kontemplować należy kadry ukazujące surową i majestatyczną dzikość przyrody na rozległych terenach sowieckich i rozlewiskach Donu. W bagnistych drogach topią się tabory wojskowe, popychane przez strudzonych żołnierzy. Oddział węgierski w którego szeregach służy kapral István Semetka dociera do chłopskiego sioła. Wieś wydaje się być spokojna, na miejscu pozostały jedynie kobiety z dziećmi i starcy, starosta wioski mówi, że partyzantów nie ma: „zabrali zwierzęta i poszli”. Żołnierze zasiadają wokół stołu na kolację w wiejskiej chacie, żartują z urodziwej Aliny, udają się na spoczynek. Nazajutrz chłopi wskazują bezpieczny kierunek dalszego marszu, ale wkrótce żołnierze wpadają w zasadzkę, w której ginie sierżant, dowódca oddziału. Dowództwo nad „osieroconą” grupą przejmuje Semetka, który nakazuje odwrót. Po powrocie do wioski okazuje się, że dotarły tam nowe posiłki z surowym, bezwzględnym sierżantem, który przejmuje od Semetki dowodzenie, żołnierze rozpoczynają przeszukiwanie chat, a jemu każe zdać relację.
Po wyjaśnieniach Semetki, sierżant decyduje: „w wiosce są zdrajcy, bo powiedzieli, którędy macie iść!” i rozkazuje spędzić wszystkich wieśniaków do stodoły… Dziejące się wydarzenia oglądamy z punktu widzenia kaprala Semetki, kamera jakby znajdowała się za jego plecami (podobnie jak w „Synu Szawła”), trudno jednak, rzec, aby był on narratorem. Praktycznie niewiele mówi, spoglądając jedynie wielkimi, jakby zdziwionymi oczami na wszystko co się dzieje wokół. Ponieważ kilkorgu z więźniów udało się zbiec ze stodoły, Semetka zostaje wysłany, aby ich odnaleźć. Po powrocie zastaje dopalające się zgliszcza stodoły.
Wysoki rangą oficer Koleszár, który zdaje się być życzliwie nastawiony do Semetki, częstuje go wódką, pyta o rodzinę. Chcąc zdjąć z barków kaprala jarzmo odpowiedzialności mówi: „wysłałem cię na bagna, aby nie było cię tutaj”. I jakby mając świadomość, iż milczący Semetka „nie pasuje” do grozy wojennej, odsyła go na tyły, z prośbą o przekazanie swego ostatniego zdjęcia - które wykonuje Semetka - żonie Erszi. Bo on tu zostanie (być może już nigdy nie wróci) i będzie wypełniał rozkazy swych wyższych przełożonych. Na tyłach oficer sztabowy pyta Semetkę, kiedy był ostatnio na urlopie, ten odpowiada: „Osiem miesięcy temu byłem w domu”; dostanie więc dwa tygodnie urlopu. Choć nie pada w filmie takie zdanie, ale wydawać się nam może, że je słyszymy: „dajemy ci wolne, odwiedzisz dawno nie widzianą rodzinę, ale nic nie mów, o tym co się wydarzyło w wiosce”. Czy jako świadek dramatycznych wydarzeń zostaje niejako „przekupiony”? Czy jest więc „rozgrzeszony”, czy też ma czuć się winnym, choć nie przyłożył ręki do zbrodni? Oficerowie rozmawiający z Semetką wydają się być skonsternowani, nie ma w nich nic z bezwzględnych, zaprawionych w bojach zbrodniarzy, znających swe wojenne rzemiosło cyników. Może już mają świadomość, że Węgry stanęły po „ciemnej stronie mocy”?
„W świetle dnia” to kino statyczne, operujące głównie obrazem, skierowaniem kamery na nic nie znaczące drobiazgi: wiadro wiszące na studziennym żurawiu, kubek w wiadrze wody, suszące się na sznurku chłopskie łachmany, porcjowane mięso zabrane rybakom. Ale
i zbliżenie na twarze żołnierzy: brudne, zmęczone, jak i zdumione, milczące i przerażone. Paradoksalnie, mimo, iż dosłowne tłumaczenie tytułu filmu „Természetes fény” to „Naturalne światło” – akcja toczy się jednak niemal w całości we wszechogarniającym mroku.
Warto na zakończenie wspomnieć, że Węgry, mimo sojuszu z Niemcami jako sprawę honoru narodowego i narodowej godności traktowały nieangażowanie się w działania zbrojne przeciw Polsce oraz zapamiętać słowa premiera Pala Telekiego z 1939 roku, który powiedział: „Prędzej wysadzę nasze linie kolejowe, niż wezmę udział w inwazji na Polskę...”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera