Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolbrom: pomóżmy Igorkowi znów się bawić

Katarzyna Ponikowska
Igor (pierwszy od prawej) lubi bawić się  z kuzynami: Karolem (drugi od prawej) i Alicją.
Igor (pierwszy od prawej) lubi bawić się z kuzynami: Karolem (drugi od prawej) i Alicją. archiwum prywatne
Kiedy stracił włoski po chemioterapii powiedziałam mu, że jest żołnierzem na misji, że musi teraz walczyć. Od tej pory mój synek chce być żołnierzem - nie kryje łez Katarzyna Kozieł-Drążkiewicz, mama Igorka, u którego zdiagnozowano białaczkę.

Igor ma siedem lat. Jest uczniem II klasy Szkoły Podstawowej w Wolbromiu. Lubi jeździć na rowerze, bawić się z kolegami i kuzynami. Jest pogodny, wesoły, pełen życia. I zawsze uśmiechnięty. - Nawet teraz, w trakcie ciągłego leczenia, zapewnia mnie, że dobrze się czuje, choć ja wiem, że mówi tak tylko po to, bym się nie martwiła - mówi drżącym głosem pani Katarzyna.

Wszystko zaczęło się w kwietniu. Chłopiec chorował, przez dwa miesiące ciągle coś mu dolegało. - Wszyscy myśleliśmy, że to
przeziębienie, ale nie przechodziło - relacjonuje mama Igora.

Nagle na nodze chłopca pojawił się siniak. Po kilku dniach zszedł, ale zostało w tym miejscu zgrubienie. Pani Katarzyna nie chciała dłużej czekać i poprosiła lekarzy o wykonanie morfologii. - Kiedy przyszły wyniki, lekarz wezwał mnie nas na ponowne badania - opowiada mama Igora. - Wyniki były złe, więc syn został skierowany do szpitala.

Diagnoza była straszna. 4 czerwca w szpitalu w Chorzowie stwierdzono, to ostra białaczka szpikowa. Trzy dni później chłopak już brał "chemię". Niestety, nie było remisji, a w momencie kiedy spadła odporność organizmu, przyplątała się jeszcze grzybica płuc. Na okres jej leczenia lekarze przerwali chemioterapię. Gdy udało się wyleczyć grzybicę, Igor przeszedł jeszcze dwie "chemie", które również nie przyniosły remisji. - Taki maleńki człowieczek, a tak musi cierpieć - płacze pani Katarzyna. - Jego chęć życia i to, że jest ciągle radosny dodaje nam sił - tłumaczy matka.

Nawet podłączony do szpitalnych urządzeń, jest bardzo ciekawy co się wokół niego dzieje. Wszystkiego chciałby spróbować, wszystkiego dotknąć. - Ciągle zadaje pytania: do czego to służy, a co to za lek, co robi lekarz - wylicza pani Katarzyna.
Lekarze zadecydowali, że konieczny jest przeszczep. Nikt z rodziny nie ma wystarczającej zgodności genetycznej z Igorem. Dlatego trzeba szukać dawcy.

Przyjaciele rodziny zorganizowali pomoc dla chłopca. Do Wolbromia przyjedzie ambulans, w którym można oddać krew i zostać potencjalnym dawcą szpiku.Rejestracja dawców odbędzie się we wtorek (11 września) w godz. 12-16 w Szkole Podstawowej nr 1 w Wolbromiu. Należy mieć ze sobą dokument tożsamości z numerem pesel. Pobranie próbki krwi trwa bardzo krótko i jest praktycznie bezbolesne, a może uratować życie.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wolbrom: pomóżmy Igorkowi znów się bawić - Gazeta Krakowska