Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolność słowa. Felieton Sebastiana Reńcy dla "Dziennika Zachodniego"

Sebastian Reńca
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej zapewnia każdemu obywatelowi wolność słowa. Jeżeli ktoś „przegnie” korzystając z owej wolności, może stanąć przed sądem. Oskarżenie może być prywatne lub z urzędu.

Dzięki sądowym wyrokom dowiedzieliśmy się, że nazwanie prezydenta RP „debilem” nie jest przestępstwem, gdyż społeczna szkodliwość tego zachowania jest znikoma. Więc każdego polityka można tak nazywać, a polityk może nam nagwizdać. Jest jedno „ale”, a może to dotyczy tylko „intelektualistów”, czyli np. pisarzy? Jeżeli tak jest, to lepiej nie nazywać tak np. byłego prezydenta wywodzącego się z partii, która zafundowała Polsce totalitarne rządy na pół wieku.

Wiadomo, że pisarze mogą więcej. Tym piszącym „po linii” nigdy nie wiodło się lepiej niż w PRL-u.

Wystarczyło machnąć wierszyk, nowelkę albo powieść o naszym największym sojuszniku, popłakać nad trumną wielkiego światowego przywódcy lub opiewać bohaterstwo naszych dzielnych obrońców z UB i żyło się spokojnie oraz dostatnio. Obecnie zmieniła się linia, ale reszta jest taka sama.

Dziś warto opiewać i ganić nieco inne postacie i zjawiska, a wówczas to i nawet najważniejsze nagrody można dostać. Można również pisać po polsku, jak Szczepan Twardoch, ale nie czuć się Polakiem, a Polsce kazać się pi…ć. Dziwne, ale możliwe. Po drugie, nie jest to karalne, gdyż nie jest to czyn zabroniony. Więc możecie bluzgać ile chcecie, chyba że się okaże, iż pisarze mogą więcej, wówczas czeka was proces i odsiadka.

Więcej wolno nie tylko literatom/literatkom, ale również aktorom/aktorkom. „Czynem zabronionym” nie są również bluzgi Barbary Kurdej-Szatan wobec funkcjonariuszy Straży Granicznej. Aktorka, która wyzwała ich od morderców, jest tak kulturalna, że co drugie słowo rzucała w swoim wpisie „ku…ą”, zamiast przecinkiem. Czasami odwiedzam z owczarkiem niewielką piwiarnię pana Edka na osiedlu, obecni tam konsumenci złocistego napoju nie rzucają tak gęsto mięsem, jak owa aktorka. Ale wiadomo, niektórzy mogą sobie pozwolić na więcej.

Demokracja jest systemem, w którym tak samo liczą się głowy pana pisarza, pani aktorki czy zwykłego Kowalskiego. Miliony wyborców oddało swój głos na Andrzeja Dudę, którego można bezkarnie zwać „debilem”, jak to zrobił pisarz Jakub Żulczyk.

W podobnym tonie owych wyborców nazwała aktorka Krystyna Janda, mówiąc o nich „troglodyci”. Wynika z tego, że troglodyci głosowali na debila.

Spójrzmy do słownika Władysława Kopalińskiego: „Debil - osobnik ograniczony, niedorozwinięty umysłowo”. „Debilizm - ociężałość umysłowa, oligofrenia”. „Troglodyta - jaskiniowiec, człowiek pierwotny; przen. nieokrzesaniec, grubianin, brutal”.

Sprawa jest teraz jasna. Jeżeli ktoś oddał swój głos na Andrzeja Dudę, to już wie, dzięki Żulczykowi na kogo, i za kogo uważa go Krystyna Janda. Swoją drogą naszym światłym „intelektualistom” imputowanie różnym osobom #choroby psychicznej nie przeszkadza w parado-#waniu w dwóch różnych skarpetkach (21 marca) i informowanie o tym „w soszj-#alach”. Ale wiadomo, co #wolno wojewodzie, to nie tobie...

Z wolności słowa korzystają również dziennikarze i publicyści. Wśród nich jest Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz. Ogórek to ta, która była związana z SLD, i która była kandydatką postkomunistów na prezydenta RP.

Rafał Ziemkiewicz zaś mówi o sobie, że jest „nowoczesnym endekiem”. Mnie jest daleko do postkomunistów i neoendeków, ale wspomniałem o Ogórek i Ziemkiewiczu, ponieważ niedawno sąd drugiej instancji utrzymał wyrok skazujący ich za zniesławienie. Kogo zniesławili i jak?

Osobą, którą według sądu mieli zniesławić, jest Elżbieta Podleśna, jak podaje Wikipedia, „psycholożka, psychoterapeutka, działaczka społeczna oraz aktywistka”, która szerzej jest „znana z rozpowszechniania modyfikacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w tęczowej aureoli”.

Żeby była jasność, „aktywistka” „modyfikując” z kumpelą obraz Matki Boskiej, nie obraziła katolików, ponieważ „Sąd uznał, że nie doszło do obrazy uczuć religijnych.

W uzasadnieniu tłumaczył, że działanie aktywistek miało co prawda charakter prowokujący, ale celem była ochrona dyskryminowanych, a nie obrażanie katolików” („Kurier Lubelski”).

Jeżeli można bezkarnie wkładać na głowę Najświętszej Panienki kolorową aureolę i dopuszczać się profanacji, wyzywać prezydenta i jego wyborców, pluć na Polskę, to jakie przestępstwo uczynił mikst Ogórek & Ziemkiewicz?

Otóż powiedzieli w swoim programie, że owa „psycholożka, psychoterapeutka” „ma pacjentów, przyjmuje i prowadzi regularną praktykę”, „Mam wrażenie, iż ich przyprowadza na rozmaite eventy (...) zachowują się, jakby mieli pranie mózgu fachowo zrobione”.

Takie to przestępstwo, ale wiadomo, że mamy wolność słowa.

Nie przeocz

Zobacz także

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera